Od wtorkowego rana na ulicach Warszawy słychać było syreny policyjne. Rolnicy  gromadzili się w centrum miasta. Wielu z nich wyruszyło w nocy lub nad ranem autokarami i samochodami, by dotrzeć na czas. 

Protest rozpoczął się o godzinie 10.00 na pl. Zawiszy. Choć pogoda nie sprzyja protestującym, organizatorzy zapowiadali, że w stolicy może pojawić się kilkadziesiąt tysięcy osób.

Wśród zgromadzonych byli członkowie i sympatycy m.in. AGROunii, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych, PSL. Protestujący mieli ze sobą biało-czerwone flagi, transparenty z logiem AGROunii, a także z hasłami m.in.: "Nie dla 5 Kaczyńskiego", "Chcemy hodować w spokoju", "Ani Stalin, ani Lenin nie wymyślił co PiS zmienił".

Rolnicy, hodowcy i producenci zwierząt futerkowych, bydła, trzody chlewnej, drobiu oraz reprezentanci związków kynologicznych przeszli ulicami miasta pod Sejm i Senat. Jak zaznaczył jeden z organizatorów, Michał Kołodziejczak, nie zatrzymali się tym razem pod ministerstwem rolnictwa, które w ich opinii zlekceważyło wcześniejsze głosy sprzeciwu rolników i związków branżowych.

Około godziny 13.00 przedstawiciele protestujących spotkali się z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim. Ostatnim punktem przemarszu miała być Kancelaria Premiera, ale w ciągu dnia rzecznik rządu Piotr Müller zawiadomił, że rano potwierdzono zakażenie u osoby, z którą premier miał kontakt w ostatni piątek, w związku z czym Mateusz Morawiecki przebywa obecnie na kwarantannie. 

"Wy nam nie musicie dawać, wy nam nie przeszkadzajcie"

Protestujący doszli do przed Sejm, gdzie do zebranych mówili m.in. działacze organizacji rolniczych oraz niektórzy politycy.

Władysław Kosiniak-Kamysz, zwracając się do rolników, wezwał ich do jedności i wsparcia w pracach nad nowelizacją ustawy. Przypomniał, że jeden z senatorów PSL złożył wniosek o odrzucenie nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Kosiniak-Kamysz mówił, że "tutaj bije serce polskiej wsi". Zaznaczył, że wtorkowa manifestacja jest także w obronie polskich konsumentów i przedsiębiorców.

– Procedowana w Senacie ustawa dzieli polską wieś. W czym są gorsi hodowcy bydła? Dlaczego mają być gorzej potraktowani – pytał Kosiniak-Kamysz nawiązując do jeden z zaproponowanych przez PiS poprawek, dopuszczającej tylko ubój rytualny drobiu.

Głos zabrali również Janusz Korwin-Mikke i Krzysztof Bosak (Konfederacja). Korwin-Mikke zwracając się do zebranych podkreślił, że zwierzęta nie mają żadnych praw i stanowią własność rolników. Oskarżył organizacje ekologiczne o "ekofaszyzm" i o to, że ich głównym celem jest zarabianie pieniędzy, a nie ochrona zwierząt. 

– Nasz opór musi być stały, konsekwentny, widoczny. Błagam was jako polityk, nie poddawajcie się, cokolwiek przegłosują – mówił Krzysztof Bosak. – To jest absurd, żeby w tej sytuacji, teraz, z kieszeni podatników, płacić odszkodowania za likwidację dochodowych branż – dodał. 

– Dziś dziennikarze pytają mnie, co w tej ustawie trzeba poprawić. Nic! Ją trzeba od nowa napisać –zapewniał pod Sejmem Bosak. Poseł Konfederacji zwrócił uwagę na czas wprowadzania zmian w ustawie o ochronie praw zwierząt. 

– Wiecie dlatego to robią teraz? Bo jest trzy lata do wyborów. Myślą, że wszystko rozejdzie się po kościach. Sprawcie, żeby się nie rozeszło – zwracał nie do zgromadzonych. 

Głos zabrała Renata Beger, która przekonywała, że poprawki zaproponowane przez PiS są mrzonką. – Minister rolnictwa mówi, że dostaniemy pieniądze, nie dostaniemy! Komisja Europejska nie zgodzi się na taką pomoc publiczną. W budżecie nie ma pieniędzy. Znowu będzie drenaż kieszeni podatnika, a my tych pieniędzy nie chcemy! Niech sobie je wsadzą gdzieś! – mówiła Beger. Przypomniała także słowa Andrzeja Leppera: "Wy nam nie musicie dawać, wy nam nie przeszkadzajcie". 

– Dlaczego drób ma być ubijany, a bydło nie, bo są korporacje drobiarskie z którymi się dogadali, a z pojedynczymi rolnikami, którzy produkują bydło, się nie dogadają – przekonywała była posłanka Samoobrony. 

Z kolei Sławomir Izdebski zaznaczył, że na wtorkowych protestach są nie tylko rolnicy, których ta ustawa bezpośrednio dotknie, lecz także przedstawiciele innych gałęzi produkcji rolnej. 

– Są z nami producenci trzody chlewnej, (…) bo chcą zlikwidować hodowlę trzody, ryb, kur. Dziś jedna z posłanek mówi, że już jest gotowa ustawa zakazująca promocji mięsa. A ja mówię, że ludzie w Polsce będą jedli mięsa, czy to się jakiemuś Kaczyńskiemu podoba czy nie. Dziś wymierzyliście nam policzek i za to zapłacicie najwyższą polityczna cenę – ostrzegał z mównicy Izdebski. 

Wiktor Szmulewicz dodał, że ustawa dotknie wszystkich rolników, ponieważ duża część zboża wykorzystywana jest do produkcji pasz. Zaznaczył, że rolnicy nie chcą rekompensat, a jedynie spokojnie wykonywać swoją pracę. – Chciałbym, żeby te pieniądze (z zapowiadanych rekompensat - przyp. red.) dali chorujących, bo pieniędzy nie ma. I Unia też ich nie ma – mówił Szmulewicz. 

Utrudnienia w stolicy

Warszawiacy musieli liczyć się z utrudnieniami w ruchu do godziny 15.00. Komenda Stołeczna Policji informowała w poniedziałek również o obostrzeniach sanitarnych. 

– To, na co należy zwrócić uwagę, to oczywiście fakt, że cały czas Warszawa to "strefa żółta", w związku z tym wszelkie zgromadzenia muszą odbywać się w oparciu o przestrzeganie obowiązujących obostrzeń, i na to będziemy zwracać szczególna uwagę – zapowiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.

O zachowanie bezpieczeństwa i stosowanie się do zaleceń policji apelowali także organizatorzy protestu. Lider Agrounii zaznaczył, że trasa przemarszu na bieżąco uzgadniana jest z policją. Poprosił przy tym o nieodpalanie rac, bo za to grożą protestującym mandaty. Wezwał rolników do założenia maseczek i stosowania się do wymogów sanitarnych: „Przejdziemy spokojnie i kulturalnie”. Jak zaznaczył Kołodziejczak, zgłoszonych zostało sześć zgromadzeń, dlatego rolnicy proszeni będą o uformowanie sześciu grup i zachowanie między nimi wymaganego odstępu. W takich kolumnach przemaszerowali wyznaczoną trasą.

Z poparciem taksówkarzy

Od rana poparcie dla rolniczych protestów wyrażali warszawscy taksówkarze, którzy zablokowali al. Prymasa Tysiąclecia. „Na znak solidarności z rolnikami taksówkarze zablokowali tunel przy Dworcu Zachodnim oraz Aleje Jerozolimskie. Też walczą o przetrwanie. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” – pisał Michał Kołodziejczak, lider Agrounii. Wpis opatrzono zdjęciami, na których widać sznur taksówek blokujących wszystkie pasy ruchu. Na samochodach zatknięte były biało-czerwone flagi. Widać dym z odpalonych rac.

 

Głosowanie nad ustawą

W poniedziałek Senacka Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi opowiedziała się za odrzuceniem noweli ustawy o ochronie zwierząt w całości. Stanowisko komisji zostanie przedstawione na posiedzeniu plenarnym Senatu, który we wtorek zajmie się nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt. Poprawki zapowiedziane podczas konferencji premiera Mateusza Morawieckiego oraz ministra rolnictwa Grzegorza Pudy złożył wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS). Senacka komisja zdecydowała jednak, że zostaną one przedstawione jako wniosek mniejszości. Wspomniane poprawki zakładały m.in. dopuszczenie uboju rytualnego drobiu i wydłużenie terminu wejścia w życie najważniejszych przepisów noweli.

Wtorkowy protest jest kolejnym z serii manifestacji, które rozpoczęły 16 września, gdy rolnicy przyjechali pod siedzibę PiS i wzywali do rozmów prezesa Kaczyńskiego. Od tego czasu nie tylko w Warszawie, lecz w całej Polsce dają wyrazy sprzeciwu wobec "piątki dla zwierząt".