Upłynęło sześć lat od czasu, kiedy szkoły rolnicze zaczęły być przejmowane przez ministra rolnictwa, a nie powstała sieć szkół kształcących w rolnictwie. Są też miejsca, gdzie konkurują szkoły prowadzone przez ministra i samorząd. Wydatki majątkowe na szkoły rolnicze spadają:

- W roku 2012 było to blisko 22 mln zł. W roku bieżącym, według ustawy budżetowej, przewidziane jest wydanie tylko nieco ponad 9 mln zł, czyli mamy tutaj spadek o blisko 13 mln zł. Chciałbym zapytać, w jakim stopniu to się odbije właśnie na realizacji potrzeb szkół rolniczych? – pytał w sejmowej Komisji Rolnictwa poseł Zbigniew Dolata. Jak dodał, środki na finansowanie projektów realizowanych przy udziale środków unijnych spadły o blisko 1 mln zł. Czy konieczność oszczędności dotknie wydatki na prowadzenie szkół rolniczych?

- Jaki wpływ na ekonomikę szkół rolniczych miała likwidacja gospodarstw pomocniczych?  - pytał z kolei członek Zarządu Głównego Forum Związków Zawodowych Tadeusz Pisarek. - Wiadomo, że te szkoły wypracowywały dość duże dochody. Jaki wpływ ma likwidacja gospodarstw na obecną ekonomikę szkoły? Czy to na nią wpłynęło? Czy szkoły mają kłopoty finansowe właśnie na skutek likwidacji gospodarstw pomocniczych?

Wiceminister Tadeusz Nalewajk nie zgodził się z taką oceną.

- Pamiętam, jak była zmiana ustawy o finansach publicznych, że zapis jest w ustawie – nie pamiętam, w którym artykule – że samorząd jako organ stanowiący, czyli rada, podejmuje uchwałę. Jest tzw. rachunek dochodów własnych i jeśli dobrze pamiętam, poseł Łopata złożył taki wniosek na posiedzeniu Komisji. Również to przeszło na szkoły, prowadzone przez ministra rolnictwa, gdzie mamy w ramach warsztatów rachunek dochodów własnych. De facto funkcjonuje to w innej formie organizacyjnej, ale to gospodarstwo pomocnicze jest. A środki finansowe nie są oddawane na Świętokrzyską – czytaj: do ministra finansów – żeby później wracały.

Jak dodał, idea przejęcia szkół przez ministra i oddania przez starostów była taka, że nie potrafili tych szkół utrzymać. - Nie mogli tych szkół utrzymać, nie to, że nie potrafili. Moim zdaniem, ze względu na środki finansowe. Intencja pism, które do nas napływały przez ostatnich kilka lat, kiedy pracuję, była taka – panie ministrze, pan przejmie, bo nie jesteśmy w stanie utrzymać szkoły.

Nalewajk podkreślił, że wydatków majątkowych nie da się porównać rok do roku.

- Bo w jednym roku się kończy inwestycję, a w drugim nie – przekonywał, ale przyznał, że zmniejszenie środków inwestycje było związane również z kryzysem.

Uznał, że można było zrobić siatkę szkół, jeżeliby szkoły w 1998 r. przeszły pod zarząd województwa. - Wtedy na szczeblu województwa można byłoby zrobić siatkę – powiedział. - Co do uzupełnienia tej siatki, to nie potrafię w tej chwili powiedzieć wprost, co dalej, jeżeli będzie taka sytuacja, że nie będzie szkoły samorządowej. Szkoła może się zlikwidować poprzez tzw. wygaszanie, jak nie ma chętnych – natomiast my w tych zawodach musimy kształcić. Wymaga to zastanowienia. Dzisiaj, tak jak powiedziałem, jest dokument – to jest uchwała Rady Ministrów z kwietnia 2008 r., że nabór szkół jest wstrzymany tą uchwałą.