Regres w strukturze demograficznej ludności na wsi na niekorzyść młodych jest coraz bardziej widoczny, a najdobitniej świadczy o tym coraz mniejsza liczba młodych ludzi uprawiających ziemię, czy hodujących zwierzęta i jeszcze mniejsza młodych, którzy chcą na wsi pracować.

Najlepiej pokazuje to chyba przykład kobiet.
- Właśnie dlatego przyświeca nam motto, aby ze wsi nie uciekali młodzi ludzie i oczywiście kobiety. Chcemy, aby w WPR po 2020 roku jej program zawierał elementy solidnego wsparcia młodych i nie tylko ich. Na wsi młodych brakuje coraz bardziej. A jak mają być skoro nie ma żadnych zachęt dla nich na wsi? W mieście, w innych zawodach są – podkreśla Danuta Lebioda, przewodnicząca Rady ds. Kobiet przy Krajowej Radzie Izb Rolniczych. - Dlatego chcemy, aby najbliższej perspektywie budżetowej WPR po 2020 roku znalazły się pieniędzy na wsparcie dla młodych rodzin, na przykład na żłobki, żeby po urodzeniu dziecka kobieta, nie musiała iść do obory czy na pole z dzieckiem na ramieniu. Albo żeby nie jeździło z ojcem na traktorze.
Z ostatnich statystyk wynika, że obecnie na wsi jest tylko 4,5 proc. kobiet do 30 roku życia i aż 60 proc. kobiet powyżej 60 roku życia.

- Wieś starzeje się szybko i mocno, widać dużą migracje do miasta. Musimy temu przeciwdziałać. Ale trzeba także dać pieniądze dla seniorów np. na domy opieki społecznej, aby senior nie tylko pilnował wnuków czy domu, a często jeszcze ciężko pracował, ale widział także na starość inne strony życia – dodaje Danuta Lebioda. 

Kobiecy punkt widzenia całkowicie aprobują i potwierdzają mężczyźni.
- Już za kilka lat na wsi będzie brakowało rolników jak dziś pielęgniarek i lekarzy w szpitalach. Regres pokoleniowy będzie dostrzegalny w najbliższych latach, szczególnie w gospodarstwach dużych, liczących nawet po kilkaset hektarów, a więc tych lepiej wyposażonych i opłacalnych. A jeszcze gorzej będzie w przypadku małych. W takiej sytuacji niestety brakuje poważnej dyskusji na ten temat. Wydaje się, że nikt nie chce się tym zająć na poważnie - mówi Leszek Grala, Prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej.
Jego zdaniem przyczyny są proste i podstawowe. To ciągle złe warunki życia na wsi, gorsze od tych w mieście.
- Rzeczywiście regres pokoleniowy jest coraz bardziej dostrzegalny. Przekłada się to bezpośrednio na brak rąk do pracy w różnych działach rolnictwa, szczególnie ogrodnictwie, warzywnictwie, ale na wsi zaczyna brakować także mechanizatorów – zauważa Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. -Młodzi ludzie pracując w niewielkich gospodarstwach rolnych swoich rodziców, widzą słabą perspektywę rozwoju czy sukcesu zawodowego i finansowego. Dlatego szukają innych źródeł dochodu i uciekają do miasta, bo tam praca jest lżejsza i lepiej płatna. A w sobotę i niedzielę mają wolne.

Rzadko kto ma odwagę mówić otwarcie, że młodzi ludzie „głosują nogami” przeciwko ciągle złym drogom na wsi, kiepskiej edukacji, słabej służbie zdrowia, gorszym niż w mieście codziennym warunkom życia.
- Jeśli na wsi dochody będą większe, jeśli warunki pracy i życia lepsze, to zatrzymamy młodych. Trzeba zacząć od najbardziej prozaicznych spraw, jak zwykły sklep, ale musi być też dobra droga, dobra szkoła, dojazd do miast, opieka medyczna, to młodzi zostaną na wsi. Ale ciągle poziom tego wszystkiego jest różny, często zły – uważa Szmulewicz. -O rolnika trzeba dbać tak samo jak o przedstawicieli innych zawodów.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że do 2040 roku tereny wiejskie będzie zamieszkiwało tylko około 15 mln. osób. Już dziś miasta skupiają około 60 proc. ogółu populacji ludności w Polsce.
Obecnie na jeden kilometr kwadratowy w mieście przypadają średnio 123 osoby, zaś na wsi 51 osób.
Gdy tymczasem tereny wiejskie (wsie i małe miasteczka) to 90 procent powierzchni kraju.