Zdarzenie miało miejsce w gminie Siechnice na Dolnym Śląsku. Kiedy gospodarz wyszedł w pole, zauważył zaparkowany na swoim gruncie samochód i dziwnie zachowującego się mężczyznę nieopodal. Nieznajomy wyciągał z auta rożne przedmioty i grzebał w ziemi - podaje portal wroclaw.tvp.pl.

Zaciekawieni policjanci szybko przyjechali na miejsce. Gdy ruszyli w kierunku wskazanego mężczyzny, ten zaczął uciekać. Funkcjonariusze jednak dogonili go. Na polu, z któtego zbiegł, znaleźli zaś plastikową skrzynkę z sadzonkami konopi indyjskich, a w foliowych workach keramzyt i nawozy.

Podejrzany twierdził, że przyjechał nazrywać młodych pokrzyw. Wszystko jednak wskazywało na to, że zamierzał na cudzym polu założyć plantację nielegalnych roślin. Sam się do tego przyznał, gdy policjanci przeszukali jego samochód. Znaleźli w nim bowiem woreczek z suszem roślinnym, który okazał się marihuaną oraz fajki do palenia narkotycznych roślin.

31-latek trafił na komisariat, gdzie usłyszał zarzuty. Grozi mu teraz kara nawet 3 lat pozbawienia wolności.