W nocy z 20 na 21 lipca nieznani sprawcy w lesie zarządzanym przez Nadleśnictwo Nidzica wyrzucili 15 pojemników - każdy o pojemności 1000 litrów. W niektórych były chemiczne substancje.

- Po specjalistycznych badaniach okazało się, że część z nich zawiera niebezpieczne dla zdrowia i życia odpady farb i lakierów - poinformował we wtorek rzecznik prasowy Lasów Państwowych w Olsztynie Adam Pietrzak.

Dodał, że leśnicy z Nadleśnictwa Nidzica i przedstawiciele firmy, która podjęła się ich utylizacji w poniedziałek komisyjnie zważyli niebezpieczne chemikalia.

- Koszt utylizacji tych odpadów to prawie 130 tys. złotych - poinformował Pietrzak i dodał, że jest to suma horrendalna.

Dopóki organy ścigania nie ujmą sprawców i nie zostanie im udowodniona wina, koszt sprzątnięcia odpadów pokryją wyłącznie Lasy Państwowe.

- Dla porównania, w poprzednich latach na sprzątanie lasu wydawaliśmy około 30 tys. złotych rocznie - powiedział nadleśniczy Nadleśnictwa Nidzica Grzegorz Tarkowski, który przyznaje, że koszt sprzątnięcia chemikaliów to duże obciążenie dla leśników.

Rzecznik prasowy warmińsko-mazurskiej policji Tomasz Markowski powiedział, że śledztwo w tej sprawie jest w toku.

- Dotąd nikogo nie zatrzymano, nikt nie usłyszał zarzutów. Trwają czynności zmierzające do ustalenia sprawców tego czynu - powiedział Markowski.

Leśnicy przyznają, że mają nadzieję, iż policji uda się wykryć osoby, które porzuciły odpady.

- Przed rokiem nie udało się ustalić sprawców wyrzucenia do lasu 15 tys. zgniłych kurzych jaj w Nadleśnictwie Kudypy. Wówczas na usunięcie zgniłych jaj kudypscy leśnicy wydali 5 tys. zł. Pieniędzy nigdy nie odzyskali. Mamy nadzieję, że teraz sprawa będzie miała inny finał - przyznał Pietrzak.