Planowane przez rząd przepisy w tym zakresie mogą im to uniemożliwić - pisze Magdalena Kozmana. Planowane przez rząd ograniczenia niepokoją część rolników i naukowców, zwłaszcza biotechnologów.

- Nie ma ucieczki przed organizmami genetycznie modyfikowanymi (GMO). Są wykorzystywane nie tylko do produkcji żywności, ale także odzieży czy banknotów - przekonuje, cytowany przez redakcję, prof. Tomasz Twardowski, prezes Polskiej Federacji Biotechnologii. Jednak przygotowany przez Ministerstwo Środowiska projekt prawa o GMO, który trafił do Sejmu, nakłada ogromne restrykcje nie tylko na uprawę roślin genetycznie zmodyfikowanych, ale także na sprzedaż pochodzących z nich produktów i badania naukowe prowadzone w tej dziedzinie. (...)

- Nie możemy być jedynymi rolnikami, którzy nie stosują GMO, tym bardziej że sąsiedzi z Czech czy Niemiec mogą to robić - protestuje Mariusz Olejnik, szef Krajowego Stowarzyszenia Producentów Rzepaku. W projekcie przewidziano bowiem, że zgodę na uprawy genetycznie modyfikowane ma wydawać minister rolnictwa, ale muszą to potwierdzić także minister środowiska, rada gminy, na której terenie jest położone pole rolnika, a także jego sąsiedzi. A to dopiero początek długiej drogi, jaką musiałby przejść rolnik. By móc uprawiać GMO, ma opracować program zapobiegania krzyżowaniu się roślin i sposób monitoringu. (...)

Źródło: Agrobiznes