Od kilku dni trójki kontrolerów - złożone ze strażnika miejskiego oraz urzędników wydziału ochrony środowiska i zarządzania kryzysowego - odwiedzają prywatne posesje. Sprawdzają, czym mieszkańcy palą w piecach i czy właściciel domu ma podpisaną umowę na wywóz śmieci.
Lista posesji do kontroli tworzona jest na podstawie telefonicznych zgłoszeń od sąsiadów, skarżących się na smród i gryzący dym z komina. Od początku tygodnia skontrolowano kilkadziesiąt takich miejsc, głównie na osiedlach domów jednorodzinnych. Kontrole mają trwać do końca sezonu grzewczego.
Zastępca komendanta straży miejskiej Jarosław Lipiński powiedział, że dotychczasowe działania nie wykazały przypadków palenia śmieci. Wystawiono natomiast kilka mandatów za brak kontenerów lub umowy na wywóz nieczystości.
Według Lipińskiego, sprawdzanie posesji odbywa się w "formie wizualnej". Kontrolerzy patrzą, czy przy piecu składowany jest węgiel i drewno, czy odpady, których palić nie wolno.
- Strażnicy rozpytują też właściciela posesji na temat wywozu i segregacji śmieci - powiedział Lipiński. Jak dodał, dotychczas nie było potrzeby pobierania próbek popiołu do badań.
Straż miejska informuje, że za nielegalne spalanie odpadów grozi mandat do 500 zł, a jeśli sprawa trafi do sądu - nawet 5 tys. zł grzywny.
Domowe piece i kotły grzewcze opalane najgorszymi gatunkami węgla, lub - co gorsze - odpadami są obecnie głównym źródłem zanieczyszczeń. Jak zaznaczył w przesłanym mediom komunikacie szef wydziału ochrony środowiska Urzędu Marszałkowskiego Woj. Śląskiego Jerzy Ziora, jeszcze niedawno za zanieczyszczenie powietrza obwiniano głównie przemysł i energetykę, ale - wraz z zaostrzaniem obowiązujących te branże przepisów środowiskowych - sytuacja zmieniła się. Powodujące przekroczenie dopuszczalnych norm zanieczyszczenia płyną dziś przede wszystkim ze zwykłych domowych kominów.
- Gdy do tego dochodzą niesprzyjające warunki pogodowe, towarzyszy temu wiatr, mamy do czynienia z poważnym problemem. Taka sytuacja nie jest obojętna dla zdrowia i nieprzypadkowo w strefach największych przekroczeń jest najwięcej chorób układu oddechowego - wskazał Ziora.
Dyrektor wydziału środowiska ostrzegł, że oszczędności na paliwie wiążą się z poważnym ryzykiem narażenia zdrowia własnego, ale też własnych dzieci i sąsiadów.
- Jesteśmy świadomi, że niektórych mieszkańców nie stać na opał wysokiej jakości i dla nich musimy szukać rozwiązań szczególnych. Wiemy także jednak, że większość osób szuka prostych oszczędności z braku świadomości skutków takich zachowań; do nich w szczególności apelujemy o refleksję i rozsądek - dodał Ziora.
Na początku listopada kampanię społeczną o szkodliwości palenia śmieci rozpoczęło w aglomeracji katowickiej jedno z przedsiębiorstw ciepłowniczych, spółka Tauron Ciepło. Wcześniej na jego zlecenie przeprowadzono ankietę, na podstawie której oszacowano, że w całej dwumilionowej aglomeracji w piecach śmieci pali nawet 200 tys. mieszkańców.
W ubiegłym roku na zlecenie samorządu regionu opracowano program ochrony powietrza dla tych stref woj. śląskiego, gdzie stwierdzono ponadnormatywne poziomy substancji w powietrzu. Wynika z niego, że w całym woj. śląskim przekraczane są dopuszczalne stężenia zanieczyszczeń powietrza, w tym rakotwórczego benzopirenu i pyłu zawieszonego.
W dokumencie stwierdzono m.in. że za zanieczyszczenia odpowiada głównie tzw. niska emisja pochodząca z często przestarzałych domowych pieców węglowych i lokalnych kotłowni. Spalanie w takich instalacjach zwykle jest nieefektywne. W wielu przypadkach znaczna emisja zanieczyszczeń jest skutkiem niskiej jakości paliwa.
Podobna sytuacja powtarza się w woj. śląskim praktycznie co zimę, np. w ub. roku w okresie świąt Bożego Narodzenia przekroczenie dopuszczalnego średniego dobowego stężenia pyłu zawieszonego w Rybniku sięgnęło 947 proc.
Przekroczenia dopuszczalnych poziomów zanieczyszczeń, m.in. pyłu zawieszonego, powtarzają się w tym województwie już od kilku tygodni. Według informacji służb kryzysowych, we wtorek dopuszczalne normy stężenia pyłu znacznie przekroczone były w Żywcu (o 258 proc.), Zabrzu (o 138 proc.), Katowicach o (126 proc.) i Sosnowcu o (122 proc.). Kilkudziesięcioprocentowe przekroczenia norm odnotowano też w Bielsku Białej, Wodzisławiu Śląskim, Gliwicach, Rybniku, Tychach, Cieszynie, Częstochowie, a nawet w jurajskim Złotym Potoku.
Komentarze