Pożar miał miejsce w niedzielę wielkanocną. Z relacji dyrekcji parku wynika, że dym dostrzeżono przed południem na obrazie z monitoringu w Punkcie Alarmowo-Dyspozycyjnym w Goniądzu. W tym samym czasie straż pożarną zaalarmował również pewien mieszkaniec miejscowości Mścichy. Do akcji gaśniczej ruszyli strażacy zawodowi z komendy PSP w Grajewie, oraz druhowie z jednostek OSP z Białaszewa, Ciemnoszyj, Klimaszewnicy, Radziłowa, Słucza i Wąsosza. Pomagali im pracownicy Parku Narodowego i słuzby Nadlesnictwa Rajgród.

"Pożar się błyskawicznie rozprzestrzeniał, był silny wiatr, do tego dramatyczna susza. Strażacy nie mogli dojechać na niedostępne tereny. Dopiero wezwanie samolotu gaśniczego i pięciokrotny zrzut wody zatrzymał ogień. Pożar gaszono do nocy, przez 10 godzin. Według wstępnych oględzin spłonęło aż 2️00 hektarów łąk, nieużytków, lasu. Ogromne są straty przyrodnicze, rozpoczęły się przecież wiosenne lęgi. Duże są też koszty akcji, szacuje się je do 100 tys. zł" - czytamy w relacji na fejsbukowym profilu Biebrzańskiego Parku Narodowego.

"Działania ratowniczo-gaśnicze prowadzono głównie przy użyciu tłumic i łopat, a w miejscach, w których znajdowały się cieki wodne wykorzystywano pompy pływające i podawano prądy gaśnicze wody. Ze względu na rozmiary i charakter zdarzenia oraz zagrożony kompleks leśny, Kierujący Działaniem Ratowniczym podjął decyzję o zadysponowaniu na miejsce pożaru samolotu gaśniczego. Samolot patrolowo-gaśniczy dokonał 5 zrzutów wody w miejsca niedostępne dla strażaków i tereny leśne, w kierunku których rozwijał się pożar." - piszą z kolei strażacy z KP PSP Grajewo.

Przyczyna pożaru było prawdopodobnie podpalenie. Policjanci prowadza w tej sprawie śledztwo.