- Gaik wywodzi się z czasów dawniejszych niż chrześcijaństwo i wiąże się z obserwacją natury. To obrzęd nawiązujący do magii wegetacyjnej, podkreślający odradzanie się przyrody na wiosnę. Tak, jak marzanna jest przegnaniem zimy, tak gaik jest wprowadzeniem wiosny - powiedział PAP Piaskowski.
Wyjaśnił, że w lany poniedziałek grupa kolędników "obchodzi zagrody", niosąc gaik, czyli np. gałązkę jałowca ozdobioną barwnymi wstążkami.
Kolor zielony symbolizuje odrodzenie się przyrody. Kolorowe ozdoby akcentują różnicę między bujną wiosną a martwotą zimy. Nieodłącznym elementem "chodzenia z gaikiem" - jak podkreślił Piaskowski - jest piosenka z życzeniami szczęścia i pomyślności, które kolędujący składają odwiedzanym gospodarzom.
Piaskowski nagrał piosenkę w wykonaniu Aliny Sikory ze wsi Podgórze-Parcele, która śpiewa tak: "/.../ My do tego domku wstępujemy, szczęścia, zdrowia wienszujemy, byście państwo zdrowi byli, szklaneczkami winko pili; Nasz gaik zielony pięknie ustrojony, pięknie mu się chodzi, bo mu się tak godzi /.../".
Piosenka w oryginalnym wykonaniu ma wiele wariantów, które różnią się kolejnością zwrotek. "To bardzo ciekawe i ważne, bo pokazuje różnicę między folklorem realnym, wciąż żywym, a opracowanym, wykonywanym przez zespoły folklorystyczne, gdzie wszystko jest wcześniej zapisane i wykonywane według ustalonego scenariusza. Tutaj jest pewna naturalna dowolność wykonania, choć zawsze pojawiają się te same elementy" - zaznaczył Piaskowski.
Wyjaśnił, że piosenka o gaiku utożsamia wiosnę z młodą panną, za którą podąża "pański chłopiec": "/.../ My ze swem gaikiem przed piec, za piec, a za nami pański chłopiec /.../".
- Gaik odbywa się tuż po innym tradycyjnym obrzędzie +chodzeniu po Alleluja+, gdy w nocy z niedzieli Wielkanocnej na poniedziałek mieszkańcy wsi odwiedzają kolejne domostwa, śpiewając pieśń o zmartwychwstaniu. Jeżeli zabraknie czasu, by z gaikiem odwiedzić wszystkie domy, obrzęd kontynuowany jest w niedzielę przewodnią, czyli tydzień po świętach wielkanocnych - dodał Piaskowski.
Według niego na Mazowszu ostatnie zanotowane "chodzenie z gaikiem" pochodzi z końca XIX wieku z artykułu Heleny Chamskiej "Święta i uroczystości doroczne w Męczeninie pod Płockiem" w jednym z tomów wydawnictwa "Wisła". Przetrwały też wzmianki o kultywowaniu tego zwyczaju jeszcze kilkadziesiąt lat temu na Podlasiu. Z badań wynika, że zwyczaj ten, zanikający powoli od początku XX wieku, był charakterystyczny dla terenów położonych po prawej stronie Wisły.
- Gdy opowiadałem etnografowi prof. Marianowi Pokropkowi, że +chodzenie z gaikiem+ to wciąż żywy zwyczaj we wsi Podgórze i okolicy, był bardzo zaskoczony - dodał Piaskowski. Prof. Pokropek z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego to m.in. twórca Muzeum Polskiej Sztuki Ludowej w Otrębusach.
Piaskowski przyznał, że o kultywowaniu "chodzenia z gaikiem" dowiedział się przypadkowo w 2012 roku podczas lekcji w szkole we wsi Podgórze, gdy opowiadał uczniom o dawnych obrzędach ludowych.
- Pokazywałem stare, bardzo niewyraźnie zdjęcie, wspominając, że wśród etnografów panuje opinia, że jest to niewystępujący już obrzęd, najwyżej odtwarzany na scenie przez zespoły folklorystyczne, gdy nagle usłyszałem od jednej z nauczycielek: +a u nas taki gaik jest+. To wtedy usłyszałem o rodzinie, która co roku w poniedziałek po niedzieli wielkanocnej chodzi po wsiach od domu do domu i śpiewa piosenkę o gaiku - powiedział Piaskowski.
Etnograf udokumentował obrzęd, sfilmował i nagrał piosenkę o gaiku, rozmawiał też z kolędującymi. Okazało się, że zwyczaj jest wciąż obecny w miejscowościach Podgórze, Kupise i Stare Gałki pod Wyszogrodem.
Komentarze