Zdarzenie odnotowała Komenda Powiatowa Policji w Złotowie, w woj. wielkopolskim. Patrol z komisariatu w Krajence, jadąc ze wsi Paruszka do Sokolna, natknął się na samochód osobowy z otwartym bagażnikiem. Nieopodal przy słupie energetycznym kręciło się trzech mężczyzn w roboczych ubraniach.

Policjanci zatrzymali się, by sprawdzić, co się stało. Na widok funkcjonariuszy mężczyźni wskoczyli jednak do auta i odjechali. Policjanci ruszyli za nimi, ale kierowca mazdy nie reagował na sygnały i zjechał w leśny dukt. Zatrzymał się po dłuższym pościgu, gdy stwierdził, że policjanci nie dadzą za wygraną.
Okazało się, że 29-letni kierowca z gminy Wysoka był nietrzeźwy i nie posiadał prawa jazdy. W bagażniku auta policjanci znaleźli porcelanowe izolatory energetyczne oraz sprzęt do cięcia metalu. Do pojazdu doczepiony był łańcuch i pas transportowy, które ciągnęły się za mazdą. Od dwóch 30-letnich pasażerów - mieszkańców Krajenki i Wysokiej - kontrolujący „wyczuli nietypowy zapach substancji ropopochodnej” – piszą policjanci w komunikacie.

Patrol wrócił z zatrzymanymi do miejsca, z którego rozpoczął pościg. Przy słupie energetycznym, gdzie stał samochód mężczyzn, funkcjonariusze znaleźli zdjęty ze słupa transformator z obciętymi kablami.

Na komisariacie w Krajence zatrzymani przyznali, że wykorzystując braki w dostawie prądu spowodowane wichurą, postanowili ukraść transformator i sprzedać pozyskane z niego metale kolorowe na złom. „W tym celu doczepili do pojazdu łańcuch z pasem transportowym, a drugi koniec zamocowali do transformatora na słupie, i w ten sposób po uprzednim odcięciu kabli zrzucili go ze słupa” – relacjonują stróże prawa. Rabusie mieli jednak pecha, bo nie zdążyli schować łupu do bagażnika i odjechać, nim nadjechali policjanci.

Straty wyrządzone przez sprawców energetycy oszacowali na kwotę ponad 16 tys. złotych. Wszyscy zatrzymani usłyszeli zarzuty usiłowania kradzieży, za co grożą im kary do 5 lat pozbawienia wolności.