W ubiegłym roku Solidarność niejednokrotnie już protestowała. Wyrazom oburzenia towarzyszyły petycje do premiera, niemal za każdym razem składane na ręce jego współpracowników. Niestety, jak podkreśla Chróścikowski, szef rządu nigdy nie spotkał się osobiście z przedstawicielami Związku. A szkoda, bo może wtedy wiele bolączek polskiego rolnictwa znalazłoby swoje rozwiązanie. W związku z tym organizacja ostrzega, ze w razie nie spełnienia do 20 marca żądań stawianych w ubiegłym roku, zaczna się protesty.
Na dzisiejszej konferencji w warszawskiej siedzibie związku można było poznać szczegółowo wszystkie przyczyny, skądinąd słusznego, rozgoryczenia. Na pierwszy ogień poszedł KRUS, a konkretnie brak słowności ministra rolnictwa. Cięcia budżetu Kasy Ubezpieczenia, miały nie dotknąć rolników, tymczasem stawka na ubezpieczenie chorobowe, wypadkowe i macierzyńskie wzrasta o 12 złotych (wynosi teraz 90 zł).Sytuacja kredytów preferencyjnych także nie przedstawia się najlepiej. Chodzi, o to, że rząd nie ustalił jeszcze z bankami zasad uruchomienia systemu kredytów.
Z mlekiem, zbożami i cukrem również niedobrze. Na spotkaniu przedstawiciele Związku zwrócili uwagę na brak dochodowości produkcji mleka i zbóż. Rolnicy sprzedają te towary po kosztach produkcji, a wzrost ceny zboża nie jest na tyle znaczny, by był opłacalny. Z kolei cukrownie oferują producentom zbyt niskie ceny za buraki, co skutkuje niezawieraniem umów kontraktacyjnych.
Czy to dramatyczne wołanie odniesie skutek? Czy potrzebne będą manifestacje, strajki i protesty? czy jezeli juz do nich dojdzie, czy rolnicy przyszły rok będą mogli rozpoczynac chociaz z połową obecnych problemów?
Źródło: farmer.pl
Komentarze