Dzisiejsze wyjście rolników na ulice to kolejna część protestu, który odbył sie dwa dni temu we Wrocławiu. Protest został zorganizowany po tym, jak dolnośląscy rolnicy odkryli, że w Strzelinie, 9 czerwca, rozładowano w elewatorze 40 wagonów kukurydzy z Ukrainy. 

Rolnicy odkryli, że do firm przyjeżdżają transporty kukurydzy i zboża (zza wschodniej granicy - przyp. red.). Chcą sprawdzić, czy to jest legalne. Wiemy, jak trudna jest sytuacja, niedługo żniwa. Ta sprawa musi być załatwiona. Minister Telus obiecał, że jeżeli nie wywiezie zboża, poda się do dymisji. Sprawdzamy - mówił w poniedziałek Piotr Borys, poseł KO.

W środę przeprowadzę wraz z moim kolegą Jerzym Borowczakiem kontrolę poselską w KAS i GIS, żeby sprawdzić, co dokładnie znalazło się w Strzelinie i czy zostało przebadane – dodał Borys.

Zablokowany pociąg z ukraińskim zbożem

Rolnicy zablokowali pociąg z ukraińskim zbożem, który podjechał na bocznicę pod jeden z zakładów w Nidzicy. Jak mówią rolnicy, jest w nim około 5000 ton pszenicy. 

5000 ton pszenicy zza wschodniej granicy

Gospodarze są oburzeni - w końcu minister obiecał, że ukraińskie zboże przestanie wjeżdżać na teren naszego kraju. Podczas poniedziałkowego rolnicy protestu mówili o tym, że tylko w bliskiej okolicy Nidzicy zlokalizowali pociągi z kukurydzą i pszenicą pochodzącą zza naszej wschodniej granicy.