Panel poświęcony był rolnictwu w kontekście realizacji nowej przyszłej Wspólnej Polityki Rolnej, które nakierowana jest na ochronę środowiska i klimatu. Te zadania będą realizowane poprzez unijne strategie" "Zielony Ład", "Bioróżnorodność" i "Od pola do stołu". W panelu wzięli udział przedstawiciele państw Europy środkowo-Wschodniej: Litwy, Czech i Słowacji, Polski oraz unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski.
Jak mówił Puda, według ogłoszonego w 2014 r. raportu Organizacji ONZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), gospodarstwa rodzinne dostarczają światu ponad 80 proc. żywości wykorzystując ok. 75 proc. gruntów. Zdaniem ekspertów FAO, tylko gospodarstwo rodzinne jest w stanie sprostać wyzwaniu coraz większej produkcji żywności przy kurczących się zasobach gruntów uprawnych i wody.
Zdaniem ministra, aby sprostać temu wyzwaniu gospodarstwa te muszą mieć równy dostęp do nowoczesnej agrotechniki i nowoczesnego rozwijającego się rynku. "Gospodarstwa rodzinne to małe, średnie gospodarstwa o kapitale zrównoważonym, ich duża samowystarczalność i mała zależność od zewnętrznych dostawców powoduje, że są one gwarantem dostarczania nieprzetworzonej i naturalnej, wysokiej jakości żywności" - zaznaczył Puda.
Polski minister zauważył, że rolnictwo rodzinne stanowi część ekosystemu poprzez połączenie produkcji zwierzęcej i roślinnej. Wytwarza się w nich obornik, który jest nawozem dla produkcji roślinnej, dzięki czemu ograniczona jest potrzeba nawożenia chemicznego i mineralnego.
Minister też zwrócił uwagę, że stopniowe przejmowanie lokalnego rynku żywności przez duże globalne koncerny powoduje, że lokalni rolnicy tracą naturalny rynek zbytu, który stanowił podstawę ich funkcjonowania i bezpieczeństwa. Ponadto funkcjonowanie małych gospodarstw zapobiega wyludnianiu się obszarów wiejskich. Podkreślił też, że możliwość zbytu produktów na rynkach lokalnych to skrócenie łańcuchów dostaw, zmniejszenie przewożenia żywności i tym samym lepsze ceny dla rolników i konsumentów.
- Element globalizacji był elementem pościgu za czymś, czego nie udało się dogonić. Jest to droga donikąd - podsumował Puda.
Przedstawiciel Czech Aleksander Vondra zabierając głos w dyskusji powiedział, że czeski rząd, na czele którego stoi Andrej Babisz, chce chronić własną produkcję spożywczą i czeskie supermarkety, a obywateli - jak twierdzi - będzie bronił przed tanią, niskiej jakości żywnością z Polski. "Nie mam nic przeciwko importowaniu wysokiej jakości polskiej żywności, natomiast obawiam się, że strona polska wprowadzi jakieś środki odwetowe" - skomentował czeski polityk.
W styczniu br. posłowie Izby Poselskiej czeskiego parlamentu znowelizowali przepisy ustawy o produktach spożywczych i wyrobach tytoniowych. Zakłada ona, że sklepy o powierzchni ponad 400 m kw. będą musiały od 2022 r. oferować co najmniej 55 proc. towarów wyprodukowanych w Czechach. W 2028 roku wskaźnik ten ma wynieść co najmniej 73 proc.
- Nie ma zgody Polski na taki protekcjonizm. Wchodząc do UE umawialiśmy się na wspólny rynek, działania, które są zaproponowane przez grupę parlamentarzystów, są to działania, które nie będą proponowały lepszej współpracy. Naszym zdaniem, dużo lepszym kierunkiem jest zachęcanie własnych obywateli, tak jak my to robimy w Polsce, do kupowanie lokalnych produktów - skomentował Puda.
Komisarz Wojciechowski podsumowując dyskusje podkreślił, że była ona konstruktywna, widać, że każdy z krajów podchodzi do unijnych reform dotyczących rolnictwa i ochrony środowiska w sposób nieco inny, ale żaden z krajów nie odrzuca idei "Zielonego Ładu". Zdaniem komisarza, właśnie zróżnicowanie rolnictwa jest siłą UE.
Jak mówił, w pracach nad nowymi rozwiązaniami dot. WPR powinno być sprawiedliwe podejście do redukcji np. emisji gazów cieplarnianych - tam, gdzie się ich wytwarza więcej, tam redukcja powinna być większa, ale - jak dodał - dyskusja w tej sprawie będzie trudna. Wojciechowski tłumaczył, że zmiana podejście rolników do ochrony środowiska będzie odbywała się nie poprzez nakazy, ale zachęcanie do takich działań np. poprzez proponowanie innych metod produkcji.
Odnosząc się do wypowiedzi Pudy i Vondry, komisarz powiedział - że skrócenie łańcucha dostaw nie można mylić z protekcjonalizmem. I wszystkie tego typu działania, że nie będziemy przyjmować towarów z innych krajów czy regionów, albo też wyznaczamy procentowe pułapy jest absolutnie złą drogą.
Komentarze