Rakieta przebiła dach ich domu? Śledczy: To część maszyny rolniczej

Wydarzenie miało miejsce 4. kwietnia. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale w związku z wyjątkowością zdarzenia powiadomiono o nim policję i Żandarmerię Wojskową. Postępowanie w tej sprawie prowadzi konińska prokuratura.

 

Trwa śledztwo prokuratury

Śledczy zlecili bardzo szerokie analizy. Wystąpili do służb badających incydenty lotnictwa cywilnego i wojskowego. One jednak wykluczyły, że przedmiot, który spadł na dach, to element statku powietrznego – podało radio RMF FM.

Śledczy badają, czym tak naprawdę jest niezidentyfikowany przedmiot i coraz bardziej skłaniają się ku tezie, że jest to element maszyny rolniczej.

Jak informuje rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koninie prok. Ewa Woźniak w rozmowie z PAP, prowadzone jest w tej sprawie postępowanie, które dotyczy spowodowania zagrożenia dla życia i zdrowia człowieka.

Wykluczono, że jest to część jakiejś maszyny powietrznej, bo mamy na ten temat informacje i od wojskowych, i cywilnych służb lotniczych. Na pewno nie spadło to z nieba - mówi Woźniak. - Jest to żeliwny przedmiot, co ustalono ponad wszelką wątpliwość. Jest podejrzenie, że jest to część maszyny rolniczej. Teraz będą prowadzone poszukiwania tej maszyny - dodaje.

Przedmiotu nie udało się zidentyfikować

Rzeczniczka prokuratury przekonuje, ze dopiero po dokładnym ustaleniu, czym ów przedmiot jest będzie możliwe ustalenie przebiegu zdarzenia. Prawdopodobna wersja zdarzeń, jaką na chwilę obecną przekazuje prokuratura zakłada, że pod wpływem silnych wibracji pracującego urządzenia fragment mechanizmu oddzielił się od reszty maszyny i wbił się w powietrze.

Kolejnym etapem postępowania, po ustaleniu charakteru znaleziska, będzie zidentyfikowanie i odnalezienie uszkodzonej maszyny. 

Właścicielowi feralnej maszyny za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi do trzech lat pozbawienia wolności.