Kilkunastu rolników z powiatu piotrkowskiego pokazało dziś w mediach społecznościowych, że problem ukraińskiego zboża zalewającego rynek krajowy wcale nie został zlikwidowany, ani nawet ograniczony - jak zapewnia resort rolnictwa.

Rolnicy pod wodzą Janusza Terki, szefa rolniczej "Solidarności" w powiecie, zjawiło się dziś  na parkingu stacji paliw w gminie Grabica. Na nagranym filmie uwiecznili kilkanaście ciężarówek z Ukrainy, które czekały na rozładunek w pobliskich firmach. -Tam plac jest niewielki, więc zjeżdżają tutaj. Ale rozładunek i przeładunek idzie sprawnie, więc tiry wciąż wyjeżdżają i przyjeżdżają kolejne. Zdarzały się już jednak dni, że tirów było tak dużo, że blokowały drogi i musiała interweniować policja. Tego ziarna według ministra rolnictwa nie powinno tu być - mówi Janusz Terka.

Dziś ukraińskie, jutro...

-To zboże dzisiaj jest ukraińskie, a jutro będzie jakie? Odpowiedzcie sobie sami. Czemu to ziarno jedzie w big-bagach? Bo będzie w Polsce zaraz rozładowywane - odpowiada Terka.-Nie chcemy się rozwodzić nad tym, które firmy to ziarno biorą, ani nad tym, skąd pochodzi i jakiej jest jakości. Mówmy o tym, jak ta sytuacja wpływa na polskie rolnictwo.

-Nie mamy nic przeciwko pomocy Ukrainie. Zastanówmy się jednak, czy te przywożone do nas tony zboża w jakikolwiek sposób wspierają Ukrainę w prowadzonej wojnie - mówi rolniczy działacz.-W naszym powiecie dominują producenci trzody, ale żaden z nich nie kupi tego ziarna, choćby chciał. Kto więc na nim zarabia? Duże podmioty i pośrednicy.

W opinii rolniczego działacza, producenci zbóż muszą walczyć o swój byt właśnie teraz, nie dając się zwodzić obietnicom rządu.

-Jeśli nie będą walczyć dziś, to z rok najwyżej dwa będzie po wszystkim. Nie da się produkować na tak niestabilnym rynku - uważa Terka.

Oszukani rolnicy

-Nie sprzedałem zboża po żniwach, bo cena miała rosnąć. Teraz nie mam komu sprzedać, a o cenach nie ma co mówić - mówi jeden z uczestników akcji.

-Czujemy się oszukani. Kilka miesięcy temu mówili nam, żeby kupować nawozy, bo taniej nie będzie a może zabraknąć. Sytuacja się zmieniła, ceny nawozów spadają. Co mają powiedzieć rolnicy, którzy wtedy kupili nawozy? - pyta Janusz Terka. -Naszym rynkiem nie rządzą przecież firmy prywatne, tylko państwowe spółki. Teraz te same spółki obniżają ceny. Jak można było tak nas oszukać?

Polityka rolna

Piotrkowscy rolnicy są zdania, że prowadzona przez rząd polityka rolna nie dba o interesy polskich rolników i obywateli.

-Czy polityka rolna jest w ogóle u nas prowadzona? Uważam, że tak. Tyle, że prowadzona jest nie po to, aby wspierać, ale wyzyskiwać rolników. Jesteśmy wykorzystywani na każdym kroku, każda z rolniczych branży. Potężny problem mają producenci zbóż, producenci trzody walczą o przetrwanie od iluś już lat, to co dzieje się na rynku mleka i wołowiny też nikogo nie napawa optymizmem - wylicza piotrkowski związkowiec.

-Z publicznych mediów dowiadujemy się tymczasem, że rolnictwo w Polsce przezywa "złoty wiek". Słyszymy tylko o pieniądzach, wsparciu i nowych technologiach - ubolewa Terka. -W rzeczywistości tych prawdziwych, produkujących gospodarstw wciąż ubywa, żadna branża nie daje dobrych rokowań, a młodzi ludzie nie chcą zostawać na gospodarstwach, bo nie widzą przyszłości.

Iluzoryczne wsparcie

Pozostali uczestnicy akcji w Grabicy również krytykują działania rządu w odniesieniu do rolnictwa.

-W zeszłym tygodniu sprzedałem rzepak po 2300 zł, a kupiłem nawóz po 3500 zł. I chciałem zapytać, kiedy zarobie na tym jakieś pieniądze? - pyta uwieczniony na nagraniu gospodarz.

-Produkowałem trzodę w cyklu zamkniętym, ale obecnie wygaszam produkcję. Niech rząd zrozumie, że my nie chcemy kolejnego wsparcia, bo to wciąż kropla w morzu strat, które ponosimy - mówi z kolei na filmie producent trzody.