„Zielony Ład to nie żaden ład, ale zwykłe szataństwo. Kiedyś ludzie też myśleli, że narodowy socjalizm to taka dobra ideologia. Nie dla zielonego diabelstwa” – krzyczał Robert Bąkiewicz do zebranych na rondzie Dmowskiego w Warszawie po rozpoczęciu Marszu Niepodległości.

Bąkiewicz ma proste skojarzenia. Zielony Ład rodzi się w jego głowie jako szatan, który zamierza zawładnąć umysłami rolników.

Nic dziwnego, że człowiek, który nie tak dawno bronił kościołów przed Strajkiem Kobiet nie poszukuje głębokich alegorii, bo po co odchodzić od tego, co się sprawdziło i w prosty, dosadny sposób stawia granicę pomiędzy dobrem i złem. Zrozumiałą dla wszystkich, a przede wszystkim dla chrześcijan.

A może się mylę i ten mąż stanu spędził wiele godzin, nie przespał wielu nocy głowiąc się nad przemową, którą wygłosił w Święto Niepodległości? Wszak to święto to niezwykła okazja do tego, żeby otworzyć nam umysły, przemówić do nas, wręcz apostołować nam, tym bardziej, że do stolicy Polski nadciągnęły rodziny z dziećmi i z białoczerwonymi flagami, oddając część i chwałę bohaterom. Co więcej, byli też obcokrajowcy, którzy wraz z dobrymi Polakami – taki przekaz dominował w jednej z telewizji – grzecznie przemaszerowali z centrum miasta na błonia Stadionu Narodowego. Co z tego, że ci obcokrajowcy to m.in. Włosi z neofaszystowskiej i neonazistowskiej organizacji Forza Nuova? Oni Zielony Ład też pewnie mają w głębokim poważaniu.

Skoro Zielony Ład to szatan, to kim są ci, którzy chcą go narzucić chrześcijańskiej Europie? Bąkiewicz to wie, przekazał nam również tę nowinę.

„Niemcy wymyślili sobie nowe ideologie, które mają doprowadzić nie tylko do zniszczenia narodu polskiego, ale całej Europy. Chcą z Polaków zrobić pariasów, ludzi drugiej kategorii. Chcą doprowadzić do tego, że będziemy zabijali nienarodzone dzieci” – mówił do rodziców z dziećmi, którzy najliczniej, według wspomnianej TV, stawili się tego dnia na Marszu Niepodległości.

Co wy na to, producenci rolni? Jeszcze czegoś nie wiecie? Czy jeszcze trzeba wam cokolwiek wyjaśniać? No dobrze, posłuchajcie dalej, bo może nie słyszeliście wszystkich słów, które padły z ust pierwszego komika RP.

„To od nas będzie zależało, jak ta nowa Polska będzie wyglądała” – mówił. „Czy będziemy narodem i państwem silnym, gotowym nieść krużganek oświaty, chrześcijaństwa, cywilizacji łacińskiej na Zachód” – pytał. Atak, jak mówił, "nie trwa tylko ze Wschodu, atak trwa również z Zachodu". Według niego "jesteśmy również atakowani przez Niemcy, które wykorzystują instytucje unijne do odbierania nam suwerenności", i "chcą nam odebrać tożsamość narodową, kulturową, a nawet płciową".

Dodałbym jeszcze do tego potoku słów bardzo modną frazę, która jest odmieniana w ostatnim czasie przez wszystkie przypadki, i która mocno wybrzmiałaby w kontekście Zielonego Ładu: „chcą nam odebrać bezpieczeństwo żywnościowe”.

Każdy to wie, że Zielony Ład to mniej żywności. Przyznacie, że pasowałaby, by do splotu haseł narodowo, anarchistyczno, neofaszystowskich, bo przecież głód strawił nie jedną nację, zresztą tak jak narodowy socjalizm.

Oj, panie Bąkiewicz, przydałyby się panu jakieś tajne komplety. Media już przejechały – nie wszystkie oczywiście – pana walcem, za niesienie „krużganka oświaty” zamiast kaganka oświaty, więc ja będę bardziej wyrozumiały i zaproponuję panu, prostą rzecz – weź chłopie ów kaganek i poświeć sobie…

Uważajcie drodzy rolnicy, bo nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę z tego, jak potężny mąż stanu broni Was i jak ogromnego sprzymierzeńca nieoczekiwanie zyskaliście? Zatem wyrzeknijcie się szatana póki jeszcze nie jest za późno. Odrzućcie wszelkie programy, dopłaty i inne PROW-y. Przecież niepodległość nie jest na sprzedaż! Wpuśćcie pod strzechy ten czysty, niczym nieskalany „krużganek oświaty”.

Chciałoby się rzecz: oto on, nadciąga Wasz nowy apostoł…

Tragikomedia tej sytuacji polega jednak na czym innym, na tym, że najwyraźniej zasłużyliśmy na takiego męża stanu, a to już bardzo źle świadczy o nas samych. Dobrze, że tego dnia oparłem się Judaszowi i nie poszedłem na Marsz Niepodległości. On judził i judził, od samiuteńkiego rana.