Czas bardzo szybko biegnie. Niecały rok temu złożyliśmy wizytę w Rumunii, dokładnie w okolicach miasta Arad, aby zrelacjonować Wam przebieg żniw w tym kraju. Dzisiaj rozmawialiśmy z Rafałem Pawlikowskim o tym jak wygląda aktualna sytuacja na rynku zbóż w tym kraju, kraju który jest znaczącym ich producentem w Unii Europejskiej.

Zobacz relację z tej wyprawy! Farmer w Rumunii

Artur Tłustochowicz: Czy żniwa w Rumunii już wystartowały?

Rafał Pawlikowski, firma Agrovena: Jeśli chodzi o jęczmień to dzisiaj próby, a tam gdzie się już da, to ruszamy w pole z kombajnami na poważnie. Mamy sygnały od rolników rumuńskich, że można ruszać z jęczmieniem, tak więc myślę, że od jutra pełne zaangażowanie. Natomiast jeśli chodzi o pszenicę ościstą to kampania pełną parą ruszy od poniedziałku 20-tego czerwca, a rzepak z końcem czerwca.

Rozumiem, że cały czas rozmawiamy o rejonie miasta Arad?

Tak, ale również o całym południu Rumunii, w którym zazwyczaj żniwa rozpoczynają się najwcześniej, ale w tym roku jest to ten sam okres jak w okolicach Aradu.

A jak generalnie wygląda sytuacja w Rumunii jeśli chodzi o zboże? Czy mają jeszcze zapasy z roku ubiegłego?

Tak, zapasów zboża mają jeszcze dużo. Jak na ten moment i na ten czas zapasy są spore. Młynarze są obkupieni i nie ma dużego popytu na chwilę obecną na nie. Wszyscy czekają na nowy zbiór, który praktycznie za tydzień już wchodzi na rynek.

Nasuwa się pytanie, co w takim razie z tym starym zbiorem?

No cóż, rolnicy rumuńscy starają się sprzedawać zboże na bieżąco, ale Ci bardziej zawzięci trzymają je w nadziei na wzrost cen, bo aktualnie ceny są niższe. To jest pewnie tak samo jak w Polsce - jak ktoś został z towarem i chce go teraz sprzedać, liczy na to, że cena pszenicy będzie po 2 tys. złotych, a rzepaku po pięć tysięcy.

A jak aktualnie kształtują się ceny zbóż w Rumunii?

W tym momencie maksymalnie kukurydzę można sprzedać po 1500 lei rumuńskich za tonę (około 1425 zł), a pszenicę po 1770 lei (około 1680 zł). Generalnie ceny transakcyjne są o 100 lei (około 95 zł) niższe.

Czy w dobie wojny na Ukrainie, a Ukraina wiadomo była jednym z największych producentów zbóż w Europie, zboże rumuńskie może „zalać” świat?

Oczywiście. Konstanca, największy rumuński port spedycyjny jest wprawdzie aktualnie zablokowany. A ponieważ jest to naturalny kierunek, z którego rumuńskie zboże wypływało w świat, uruchomiono transport kolejowy a dzięki temu rumuńskie zboże będzie wyjeżdżało w świat przez porty północnej Europy. Rumunia jest generalnie producentem netto zbóż. Plony w tym roku będą na poziomie średnim, nie będą ani złe ani bardzo dobre. Pszenica około 5 - 7 ton, a rzepak wygląda słabo, bo była sucha, zimna wiosna, jest niski, ale czasami taki „licho” wyglądający rzepak może dobrze plonować. Nasiona są bardzo „nabrane” i wysoka masa 1000 nasion, więc liczę na plony średnio 3 - 3,5 tony, przy aktualnej cenie około 700 euro za tonę.

Czyli można zaryzykować tezę, że Rumunia wejdzie „w buty” Ukrainy na rynku zbóż?

Tak, Rumunia jest jednym z większych eksporterów zboża w Unii Europejskiej, tak zawsze było. Mają spore nadwyżki, myślę, że spożycie wewnętrzne to nie jest nawet połowa tego co produkują. Większość musi wyjechać, więc presja sprzedaży na zewnątrz będzie bardzo duża, presja również na cenę. Ogromnym problemem stała się logistyka. Pociągi zamiast obracać w dwa tygodnie z transportem, obracają w miesiąc - wydłuża się czas na załadunek i rozładunek. Pokłosie sytuacji na Ukrainie.