Trzy lata temu Bogdan Bodnar wraz z trzema wspólnikami wydzierżawił 40 ha ziemi rolnej we wsi Werchna Stynawa, niedaleko miasta Stryj, w zachodniej Ukrainie, i rozpoczął ekologiczną uprawę borówki amerykańskiej. Ekologiczne sadzonki kupił w Polsce, od firmy z Lubelszczyzny. W tym roku nadszedł czas zbiorów na pierwszych 12 ha.

– Posadziliśmy osiem różnych odmian, które dojrzewają w nieco różnym czasie. W ten sposób mamy wyrównany sezon zbiorów, który trwa od początku lipca do połowy września – mówi Bodnar, kierownik firmy Organic Garden.

Certyfikat UE

Uprawa ma certyfikat ekologiczny UE. Gleba jest wzbogacona mieszanką piasku, torfu i trocin. Jako nawóz stosuje się zmielone kości z ryb hodowanych metodami ekologicznymi oraz wysuszoną krew z rzeźni ze zwierząt hodowanych w sposób ekologiczny. Dochodzi do tego specjalny nawóz ekologiczny eFISHnt amerykańskiej firmy SoilBiotics. Jego głównymi składnikami są algi i ryby (non-GMO). Nawóz ma, według Bodnara, zestaw aminokwasów pasujący właśnie do borówki amerykańskiej.

– Od 7 do 10 razy na sezon spryskujemy uprawę dozwolonymi naturalnymi środkami ochronnymi, które zawierają m.in. bakterie będące naturalnymi przeciwnikami grzybów zagrażających roślinom w przypadku zbyt częstych deszczów – mówi Bodnar.

Aby odstraszyć ptaki, które lubią jeść jagody, ustawiono kilka prostych, wysokich drewnianych instalacji, na których dzikie sokoły i orły lubią siedzieć i szukać zdobyczy.

Trzmiele zamiast pszczół

W okresie kwitnienia Bodnar kupił sześć pojemników, zawierających łącznie 10 000 trzmieli, które zajęły się zapylaniem.

– Pszczoły są wrażliwe na wiatr, wilgoć i zimno. Wtedy zostają w domu, podczas gdy trzmiele pracują w prawie każdych warunkach pogodowych, a także lepiej zapylają kwiaty borówki – mówi Bodnar.

Czas zbiorów

O godzinie dziesiątej rano rośliny i jagody są już suche i czas wspiąć się po stromym zboczu na pole, na którym właśnie rozpoczął się zbiór. Siedem kobiet w różnym wieku zbiera imponująco duże jagody. Później, gdy zbiory ruszą pełną parą, będzie ich nawet 15. Wszystkie pochodzą z okolicznych wiosek.

Natalia Haryk przyjechała dziś rano na farmę busem z niedalekiego miasteczka Skole. Na co dzień pracuje w cukierni, a tutaj chce trochę dorobić.

– To moja pierwsza taka praca, ale lubię ją. Fizycznie dobrze sobie z tym radzę – mówi Natalia.

Natalia i inni pracownicy otrzymują 15 hrywien (nieco ponad 2 zł) za kilogram zebranych jagód. Zwykle zbierają ok. 50 kg w ciągu dnia, co daje dzienny zarobek o równowartości ok. 100-120 zł.

Woda z górskiego strumienia

Bogdan pokazuje basen z wodą o pojemności 2500 m3 zbudowany na szczycie wzgórza.

– Dostaliśmy pozwolenie od gminy na pobór wody z górskiego strumienia, za co oczywiście płacimy – opowiada Bodnar. – Woda jest pompowana w dół i doprowadzana do roślin za pomocą systemu nawadniania kropelkowego.

Zebrane jagody są przewożone do modułów u podnóża zbocza, gdzie są szybko schładzane do 0-2 stopni, a następnie sortowane według wielkości, by ostatecznie trafić do chłodni, gdzie czekają na sprzedaż.

Sprzedaż ekologicznych jagód ogrodowych na Ukrainie to żaden problem. – Sprzedajemy do dużej sieci stacji benzynowych i lokalnych sieci spożywczych. Czasami kupują u nas osoby prywatne i sprzedają potem jagody na rynkach w okolicznych miejscowościach – mówi Bogdan Bodnar.

Hurtowa cena kilograma ekologicznej borówki wynosi średnio 180 hrywien (ok. 25 zł). Jagody są następnie sprzedawane na poziomie detalicznym po 200-
-250 hrywien (ok. 30-38 zł).

Dobre zbiory zbóż

Zaledwie kilka kilometrów dalej, w pobliżu miasta Stryj, znajduje się gospodarstwo Jarosława Osowskiego, który gospodaruje na 300 ha, z czego 10 ha dzierżawi od gminy, a resztę od ok. 300 drobnych właścicieli. Czynsz dzierżawny wynosi ok. 100 euro za hektar rocznie.

W tym roku Jarosław Osowski zasiał rzepak, pszenicę, jęczmień, grykę, soję i białą fasolę. Plony zależą głównie od opadów deszczu.

– Ubiegły rok był suchy, co spowodowało niższe plony w całym kraju. Ale w tym samym czasie ceny wzrosły o 50-
-70  procent, więc finansowo to się wyrównało – mówi Osowski. – W tym roku będzie znacznie lepiej.

Na polu jęczmienia, gdzie rozpoczęły się żniwa, pracują kombajnem Wołodymyr Halczenko i Mykoła Kiesz.

Mykoła jest inżynierem budownictwa, całkiem niedawno uzyskał dyplom na Politechnice Lwowskiej.

– Praca jest OK, podoba mi się – mówi. – W dzisiejszych czasach na Ukrainie trzeba być elastycznym, jeśli chodzi o zatrudnienie.

Zebrane ziarno jest przewożone do silosu, który Osowski dzierżawi, i tam oczekuje na sprzedaż.

– Sprzedaż produktów rolnych na Ukrainie działa dziś bardzo sprawnie i odbywa się przez Internet – zapewnia Osowski. – Kupujący – traderzy – składają oferty, z których wybierają rolnicy.

Tegoroczne plony Jarosława Osowskiego są dobre, chociaż nie rekordowe. Tutaj, w zachodniej Ukrainie, gleby są dobre, ale nie należą do słynnego ukraińskiego pasa czarnoziemu, który rozciąga się przez środkową i wschodnią część kraju.

Plusy i minusy czarnoziemów

– Tutaj mamy warstwę próchnicy, która stanowi tylko 60 proc. warstwy próchnicy czarnoziemów – mówi Osowski. – Z drugiej strony uprawy na czarnoziemach są wrażliwe na zakłócenia. W roku z dobrymi opadami zapewniają doskonałe plony nawet bez konieczności nawożenia. Ale w suchym roku plony mogą być dość niskie.

Osowski stosuje płodozmian, w którym pszenica zwykle następuje po rzepaku, a pszenica i jęczmień po soi. Chwali też doskonałe właściwości gryki jako międzyplonu, obok oczywiście soi i fasoli.

Osowski nawozi zawsze przed siewem i stosunkowo oszczędnie – ok. 150-200 kg odpowiednio azotu, fosforu i potasu na hektar. Konieczne jest wapnowanie, ponieważ gleby są tu ubogie w wapń, o wartości pH 4,4-5,5. Używa również preparatu bakteryjnego Jaros w ilości ok. 5 l/ha.

Środki ochronne obejmują fungicydy (z wyjątkiem gryki), herbicydy dla wszystkich roślin oraz insektycydy dla wszystkich upraw z wyjątkiem gryki i soi – tylko w razie potrzeby.

40-hektarowa uprawa ekologicznej borówki amerykańskiej Organic Garden jest położona na zboczu wzgórza, w ukraińskich Karpatach
40-hektarowa uprawa ekologicznej borówki amerykańskiej Organic Garden jest położona na zboczu wzgórza, w ukraińskich Karpatach

Czy na Ukrainie powstaną latyfundia?

1 lipca br. weszło na Ukrainie w życie prawo umożliwiające sprzedaż ziemi. Osoby fizyczne (nie spółki) mogą kupować do 100 ha użytków rolnych. Po likwidacji kołchozów i sowchozów w latach 90. ub. w. ziemię otrzymali byli pracownicy
– w zachodniej Ukrainie z reguły po 2-3 ha, w centrum i na wschodzie kraju 7-8 ha. W praktyce rolnicy gospodarujący na dużych powierzchniach dzierżawią dziś ziemię od setek, a nawet tysięcy drobnych właścicieli.

– Na razie nie widać większego ruchu na rynku sprzedaży ziemi – mówi Osowski. – Prawdziwa rewolucja zacznie się w 2004 r., kiedy osoby prawne, np. spółki, będą mogły kupować do 10 000 ha.

Jarosław Osowski należy do wielu ukraińskich rolników, którzy z niepokojem oczekują tych zmian.

– Ogromne połacie ziemi mogą zostać wykupione przez finansowych potentatów, niekoniecznie rolników i niekoniecznie z Ukrainy – mówi Osowski.