Kwestia zboża jest jednym z kluczowych haseł i działań wyborczych, nie tylko partii rządzącej, lecz także opozycji. PiS zaprezentował spot wyborczy, w którym minister rolnictwa Rober Telus mówił: Chronimy i zawsze będziemy chronić interesów polskiej wsi. To dla rządu PiS to najważniejsza sprawa. Gdyby rządził Tusk, to ważniejsze byłoby unijne "widzimisię", a rolnicy ponosiliby ogromne straty. Nie dopuścimy do tego!". W obronie interesów polskiego rolnika występują także przedstawiciele opozycji. We wtorek do Strasburga udał się m.in. Michał Kołodziejczak, szef Agrounii, startujący w wyborach parlamentarnych z list KO. Jak podkreślał w licznych relacjach z Europarlamentu pojechał tam, by bronić polskich rolników, walczyć o przedłużenie embarga i opracowanie strategii długofalowej.
W związku z tym, że temat zboża odmawiany jest przez wszystkie przypadki przez większość partii, premier Ukrainy zarzucił, że kwestia zboża z Ukrainy stała się zakładnikiem przedwyborczego populizmu politycznego. We wtorek na platformie X (dawniej Twitter) napisał Denys Szmyhal napisał:
Pomimo wojny i blokady naszych portów przez Rosję, Ukraina wywiązuje się ze swoich zobowiązań zarówno wynikających z Układu Stowarzyszeniowego z UE, jak i prawa WTO. Nie chcieliśmy i nie mamy zamiaru szkodzić polskim rolnikom. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wsparcie ze strony Polaków i polskich rodzin! Jednak w przypadku naruszenia prawa handlowego w interesie przedwyborczego populizmu politycznego Ukraina będzie zmuszona zwrócić się do arbitrażu WTO w sprawie odszkodowania za naruszenie norm GATT.
Kraje przyfrontowe, czyli Polska, Rumunia, Słowacja, Węgry i Bułgaria, są jak narazie osamotnione w swoich apelach, ponieważ większość krajów UE sprzeciwia się dalszym ograniczeniom importowym, a wręcz słychać doniesienia o tym, że Bułgaria się wyłamie i nie opowie się za przedłużaniem zakazu importu produktów rolnych z Ukrainy po 15 września. W związku z tym komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski wzmożył działania na rzecz przedłużenia embarga i przekonania nieprzekonanych. Jednocześnie zaapelował do strony ukraińskiej, by i ta przemyślała swoje stanowisko w tej sprawie, bo - jak zaznaczył komisarz - alternatywą jest powrót chaosu i kryzysu zbożowego w pięciu państwach UE.
Analitycy rynkowi twierdzą jednak, że nie ma dowodów sugerujących, że tak się stanie. Uwaga polityków i rolników skupia się na zablokowaniu importu ukraińskich zbóż do Polski. Przy czym nikt nie podejmuje trudu zastanowienia się nad tym problemem w szerszej perspektywie, bo problem konkurencji ze strony Ukrainy i jej produktów rolno-spożywczych nie zniknie lecz pozostanie z nami na lata.
Komentarze