"PB" zauważa, że od czasu pandemii COVID-19 w 2020 r. bardzo często słychać opinie, że światowe łańcuchy dostaw ulegną przemodelowaniu. Ryzyko związane z zaburzeniami w handlu ma sprawić, że większą część produkcji i zamówień firmy będą lokowały blisko rynków docelowych. Proces ten zyskał nazwy: reshoring (czyli przenoszenie do kraju działalności lokowanej wcześniej za granicą), nearshoring (lokowanie działalności produkcyjnej blisko finalnego rynku zbytu) czy nawet friendshoring (lokowanie produkcji w krajach zaprzyjaźnionych politycznie).

- W przypadku Europy miało to oznaczać m.in. zmniejszanie zamówień w Azji, a szczególnie w Chinach, na rzecz rozwijania produkcji na rynkach Unii Europejskiej, a szczególnie w Polsce i innych krajach Europy Środkowej. Takie wizje były formułowane zarówno przez ekspertów, jak też samych przedsiębiorców - podkreśla "Puls Biznesu".

Udział Chin rośnie we wszystkich istotnych sektorach gospodarki

Na razie jednak, jak zauważa gazeta, twarde dane nie potwierdzają tezy o intensywnym nearshoringu lub reshoringu. Jeżeli oba zjawiska zachodziłyby w rzeczywistości, to powinniśmy obserwować spadek udziału Chin w imporcie krajów Unii Europejskiej oraz wzrost udziału Polski.

Tymczasem w twardych danych handlowych nie ma absolutnie żadnych sygnałów, by te dwa zjawiska zachodziły jednocześnie. Udział Polski w imporcie innych krajów unijnych stopniowo rośnie, choć akurat w 2022 r. ten proces został zatrzymany. Udział Chin rośnie natomiast jeszcze szybciej, i to we wszystkich istotnych sektorach gospodarki - zauważa "PB".

W 2022 r. udział Polski w imporcie krajów Unii Europejskiej wyniósł 3,4 proc., o 0,3 pkt proc. mniej niż w 2021 r., i dokładnie tyle, ile w 2019 r., czyli ostatnim przed pandemią. Tymczasem udział Chin w 2022 r. wyniósł 8,8 proc., o 0,2 pkt proc. więcej niż w 2021 r., i aż o 1,5 pkt proc. więcej niż w 2019 r.

"Analizując te dane, należy pamiętać, że w wartości importu zawarte są koszty ubezpieczenia i frachtu. W ostatnich latach ceny frachtu wzrosły bardzo mocno, co mogło mieć wpływ na nominalną wartość importu z Chin, którego transport jest kosztowny. Wątpliwe jednak jest, by ten czynnik mógł być decydujący dla zwiększenia udziału tego kraju w imporcie UE. Przede wszystkim jeżeli wzrost ceny nie przekłada się na spadek zakupów, to oznacza, że mimo wszystko popyt rośnie. Ponadto dane importowe analizowane przez pryzmat tonażu, a nie wartości nominalnej, wskazują na bardzo podobne trendy. Udział Polski w imporcie UE pod względem tonażu zmalał w 2022 r., a Chin wzrósł" - pisze "Puls Biznesu".