Włoska prasa podaje, że nigdy wcześniej w tej części Włoch nie spadły tak ogromne ilości deszczu w tak krótkim czasie. Informuje ponadto, że wszystkie rzeki i strumienie między Bolonią a Rimini wystąpiły z brzegów, zalewając ogromny obszar regionu.
Włoskie miasta zalane
Pod wodą znalazły się między innymi miasta Faenza, częściowo Cesena i Forli oraz dziesiątki miejscowości. Sparaliżowana w wielu miejscach jest komunikacja kolejowa i drogowa - podaje PAP. Zamkniętych jest 450 dróg, a wiele miejscowości jest nadal odciętych od świata - odnotowuje z kolei dziennik "Corriere della Sera".
Dziennik "La Repubblica" zaznacza, że bardzo duże są zniszczenia na plażach nad Adriatykiem miedzy Riccione i Rawenną. Na progu sezonu letniego zarządcy plaż oraz wszyscy ci, którzy żyją z turystyki zakasali rękawy, by oczyścić wybrzeże i usunąć szkody - dodaje gazeta. Takiego maja, zaznacza, nigdy tam nie było.
Przypomina się, że pierwsza powódź miała miejsce w tym regionie na początku maja. W ciągu dwóch tygodni spadło tam tyle deszczu, ile pada w ciągu siedmiu miesięcy.
- Natura wystawia nam rachunek - powiedział dziennikowi "La Stampa" meteorolog i klimatolog Luca Mercalli. Warto bowiem dodać, że przed ostatnimi powodziami Emilia-Romania i inne obszary północnych Włoch zostały dotknięte suszą, która wysuszyła ziemię, zmniejszając jej zdolność do wchłaniania wody.
Uprawy pod wodą. Straty włoskich rolników będą ogromne
Metry błota, piasku, tony drewna, konarów drzew, gruzu, opon i śmieci. To efekt niszczycielskiej fali powodzi, która pozostawiła rolnikom obraz nędzy wśród sadów, winnic i pól. Włoska prasa pisze o kilometrach wsi zredukowanych do błotnistych bagien i szlamu, w których ciągniki rolników, którzy próbują ratować swój dobytek i uprawy, grzęzną jeden po drugim.
Sytuacja rolników z Emilii-Romanii jest krytyczna. To, co znajdowało się w korytach rzek, wylało się na pola, w niektórych przypadkach niszcząc całe sady i winnice pod gwałtownym naporem wody. Uratowanie roślin jest praktycznie niemożliwe. - komentuje Assuero Zampini, dyrektor stowarzyszenia Coldiretti Ravenna.
Całe uprawy gniją z powodu niezdolności rolników do interwencji, a także z powodu ton gruzu, śmieci i drewna blokujących podjazdy i pola.
- W tej chwili trudno jest oszacować szkody - mówi dyrektor Zampini, ale zaznacza, że z pewnością będą to setki milionów euro.

Komentarze