Źródłem unijnych pieniędzy są dopłaty bezpośrednie i fundusze strukturalne, które zwykle kierowane są do krajów najbiedniejszych. W pierwszym roku naszego członkostwa wydatki z unijnej kasy wyniosły 92 mld euro. Najwięcej dostała Hiszpania – ponad 16 mld euro. Swoje pierwsze miejsce od wielu lat pod względem pozyskiwania funduszy z budżetu unijnego Hiszpania zawdzięcza właśnie umiejętności sięgania po środki z funduszy strukturalnych. Z wszystkich środków (31 mld euro), przeznaczonych dla biednych regionów UE, uzyskała ponad 28 proc. Było to możliwe, bo wiele jej obszarów należy do najbiedniejszych w Unii Europejskiej, czyli takich, w których dochód na mieszkańca nie przekracza 75 proc. średniego dochodu na mieszkańca w całej UE. O dziwo na drugim miejscu pod względem ubiegania się o fundusze strukturalne dla biednych regionów są bogate Niemcy. Pieniądze przyznawane Wschodnim Landom stanowią aż 14 proc. wszystkich unijnych środków na biedne regiony. Natomiast Francja, plasująca się w ogólnym rozrachunku na drugim miejscu, korzysta przede wszystkim z pieniędzy na Wspólną Politykę Rolną (dopłaty bezpośrednie i interwencje rynkowe). Z funduszy strukturalnych pozyskała tylko 7 proc. środków.
Nie wystarczy być biednym, aby dostać środki przeznaczone na pomoc dla najbiedniejszych regionów. Hiszpania je otrzymała dlatego, że potrafiła przygotować odpowiednie wnioski na realizację celów zapisanych w programach krajowych, ale też umiała sięgać po środki z tzw. unijnych programów horyzontalnych. W uproszczeniu programy te mają służyć rozwojowi całej Unii. Środki na realizacje tych programów nie są rozdzielane z góry pomiędzy kraje członkowskie, lecz przyznawane są na konkretne projekty, których realizacją zajmuje się Komisja Europejska. Takim programem jest np. program charytatywny, polegający na rozdzielaniu pomocy żywnościowej ubogim mieszkańcom danego kraju. I chociaż w każdym kraju unijnym jest jakaś liczba ubogich, Unia daje na pomoc dla nich pieniądze tym krajom, które chcą i potrafią przygotować odpowiednie programy. I tak na przykład Polska jest jedynym krajem z nowych członków, który otrzymał środki na pomoc żywnościową.
Programem horyzontalnym jest też program LEADER+, który wspiera inicjatywy lokalne, służące aktywizacji poszczególnych regionów UE. Aby ubiegać się o środki z programu LEADER+, konieczna jest ścisła współpraca lokalnego samorządu, instytucji pozarządowych i biznesu w ramach tzw. partnerstwa publiczno-prywatnego. Instytucje te muszą zaangażować się w realizację programu służącego aktywizacji regionu poprzez np. budowę infrastruktury technicznej, tworzenie miejsc pracy na wsi, rozwój turystyki itp. LEADER+ jest realizowany w Polsce, ale napotyka na przeszkody, wynikające z naszych nienajlepszych doświadczeń na styku władzy i biznesu. Musimy jednak przełamać te opory, bo Unia zapowiada, że w następnym okresie budżetowym po środki z programu LEADER+ będą mogły się ubiegać tylko te kraje, które z obecnej puli wykorzystają co najmniej 3 proc. środków.
Instytucją wdrażającą program LEADER+ w Polsce jest Fundacja Programów Pomocy dla Rolnictwa (FAPA). Natomiast pomoc finansową na realizację lokalnych inicjatyw wypłać będzie Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dotychczas do FAPY wpłynęło 249 wniosków, ale 24 zostały odrzucone, bo nie spełniały wymogów formalnych i merytorycznych. Łączna pula środków, o które ubiegają się polskie gminy i organizacje pozarządowe na rozwój lokalnej społeczności (poprawę warunków życia, rozwój gospodarczy wsi itp.) wynosi około 125 mln zł. Stanowi to ułamek procenta wszystkich środków jakie unia przeznaczyła na realizację programu LEADER+ dla wszystkich unijnych terenów wiejskich. Najwięcej wniosków wpłynęło z województw położonych w centralnej i południowo-wschodniej Polsce. Rekordzistą jest województwo małopolskie, z którego wpłynęły do FAPY 32 wnioski. Nieco dalej znalazły się województwa: świętokrzyskie (26 wniosków), mazowieckie i podkarpackie (po 23 wnioski), oraz najbiedniejsze w całej UE - lubelskie (18 wniosków). Najmniejsze zainteresowanie programem LEADER+ wykazały się województwa położone głównie w zachodniej i południowo-zachodniej Polsce. Z województw zachodniopomorskiego i lubuskiego wpłynęło po 7 wniosków, z opolskiego 8, śląskiego – 10, a dolnośląskiego – 12. Mało, bo tylko 9 wniosków złożyło też woj. podlaskie.
W województwach, w których złożono dużo wniosków szczególnie dużą inicjatywę wykazały organizacje pozarządowe. Krzysztof Wasilewski z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk uważa, że w realiach polskich potrzebne są dotacje nie tylko na realizacje inicjatyw gospodarczych, ale też na tworzenie Lokalnych Grup Działania (LGD), bo to one mają opracowywać strategie rozwoju, w których godzić trzeba rozbieżne często interesy rozmaitych grup społecznych dla wspólnego dobra.
Ogółem z funduszy strukturalnych Polska pozyskała w 2004 r. zaledwie 2,5 proc. środków. Unia ograniczyła bowiem nowym krajom członkowskim równy dostęp do tych pieniędzy. Była przekonana, że ich nie wykorzystamy, bo nie będziemy potrafili przygotować programów lub zapewnić środków własnych na ich dofinansowanie. Okazało się jednak, że nowi członkowie świetnie sobie z tym poradzili. Miejmy nadzieję, że bilans za rok 2005 też wyjdzie na plus, bo składka za ten rok jest prawie dwa razy większa. A po roku 2006 z funduszy strukturalnych będziemy korzystać na takich samych prawach, jak stare kraje UE. Wszystko zależy więc od tego, jak się przygotujemy do ich wykorzystania. Rolnicy na pewno nie prześpią. Niektórzy już mają prawie gotowe wnioski na działania, na które obecnie skończyły się już pieniądze, i tylko czekają na nowy budżet unijny.
Ważne
Głównym płatnikiem do unijnej kasy są Niemcy. Od nich pochodzi ponad jedna piąta wspólnego budżetu. Na drugim miejscu są Francuzi, a na trzeci Włosi.
W 2004 r. z unijnego budżetu Polska uzyskała 2,7 mld euro na Wspólną Politykę Rolną i dopłaty bezpośrednie, a wpłaciła składkę w wysokości 1,3 mld euro. Na czysto mamy więc 1,4 mld euro. Czy to dużo? Kwota ta stanowi zaledwie 0,75 proc. naszego dochodu narodowego brutto. Hiszpania, która otrzymała prawie 6 razy więcej pieniędzy od nas po odliczeniu składki otrzymała z budżetu UE wsparcie w wysokości 1 proc. swojego dochodu narodowego brutto. Francja i Niemcy chociaż po odliczeniu składek stają płatnikami netto do budżetu UE. Obciąża to dochody tych państw w granicach 0,2 proc. PKB, a np. małą Holandię członkostwo w UE kosztuje prawie 0,5 proc. dochodu narodowego brutto.
Źródło: "Farmer" 17/2005
Komentarze