UE i Mercosur, w skład którego wchodzą Argentyna, Brazylia, Paragwaj i Urugwaj, pod koniec czerwca osiągnęły porozumienie polityczne w sprawie negocjowanej od 20 lat umowy handlowej. W poniedziałek Komisja Europejska przedstawiła unijnym ministrom rolnictwa informacje o tym układzie.

- Były bardzo zdecydowane wypowiedzi przerażonych ministrów rolnictwa, właściwie ze wszystkich krajów, domagających się głębokiej analizy (umowy) (...). Od odpowiedzi Komisji Europejskiej kraje członkowskie uzależniają decyzje w sprawie ratyfikacji - mówił dziennikarzom po posiedzeniu Rady ds. Rolnictwa Ardanowski.

Polska wraz z częścią krajów UE jest sceptyczna wobec porozumienia, obawiając się m.in. zwiększonego importu do Europy cukru trzcinowego z Brazylii, wołowiny z Argentyny, a także drobiu czy spirytusu z trzciny cukrowej, który może posłużyć do produkcji bioetanolu.

Unijnych rolników niepokoi zwiększony import m.in. mięsa wołowego i drobiu z krajów Ameryki Południowej; choć ma być on ograniczony kontyngentami, to planowane wyjście Wielkiej Brytanii z UE i fakt, że nie będzie ona brana pod uwagę przy podziale kontyngentu, w oczach sceptyków pogarsza sytuację. Polska wskazuje ponadto na zwiększony wwóz do UE drobiu z Ukrainy, która też dostała większy kontyngent w ramach umowy z UE.

Ardanowski podkreślał, że Polska, a także inne państwa unijne, będą domagać się stosowania klauzul ochronnych, jeśli rynek zacząłby negatywnie reagować na większy import. - Nie ma zgody na to, żebyśmy tutaj trzymali bardzo wysoki standard produkcji żywności, przestrzegania norm dobrostanu zwierząt, środowiskowych, zwiększania chemii, a jednocześnie zezwalali na to, żeby do Europy napływała żywność gorszej jakości - mówił szef resortu rolnictwa.

Jego zdaniem do umowy politycznej z Mercosurem będą musiały zostać wprowadzone duże korekty. Unijni urzędnicy podkreślają jednak, że o zmianach nie może być mowy, bo negocjacje zostały zakończone.

- Ostateczny tekst tego porozumienia kraje członkowskie dostały w ostatni piątek, czyli trzy dni temu. Jak ma nie być uwag krytycznych? - pytał retorycznie minister rolnictwa. Jego zdaniem najpierw trzeba dokładnie przeanalizować tekst i dopiero wówczas zastanowić się, czy zagrożenia, jakie mają z niej wynikać, być może są mniejsze, niż się wydaje.

Po przetłumaczeniu tekstu Polska ma wystąpić do KE z pytaniami i od uzyskanych odpowiedzi uzależnia ocenę ogólną umowy oraz czy będzie ją popierać - zapowiedział Ardanowski.