Konieczna jest zmiana statusu ochrony wilków, z ochrony ścisłej na ochronę częściową, co pozwoli na redukcję populacji tych zwierząt. Należy określić maksymalną liczbę wilków, których obecność w środowisku nie będzie stanowić zagrożenia dla gospodarki rolnej człowieka, oraz gospodarki łowieckiej. Powinno się wyznaczyć obszary, na których osiedlanie wilków będzie niepożądane. Takie wnioski wysunięte zostały na konferencji pt. „Wzrost populacji wilków na południu Dolnego Śląska, zagrożenia dla rolnictwa i środowiska przyrodniczego”, która odbyła się w Wałbrzychu, z inicjatywy Dolnośląskiej Izby Rolniczej.

Co warte odnotowania problem nadmiernego wzrostu populacji wilków dostrzegają zarówno rolnicy, leśnicy i myśliwi na Dolnym Śląsku, ale też zaproszeni na konferencję partnerzy z przygranicznych terenów Czech.

Wzrost populacji wilków, szczególnie na południu Dolnego Śląska, niesie za sobą niepowetowane szkody dla rolnictwa i środowiska przyrodniczego. Nadmierna liczba drapieżników zagraża innym gatunkom dzikiej zwierzyny, z których wiele już przetrzebiła. W poszukiwaniu łatwego łupu wilki zapuszczają coraz bliżej ludzkich siedzib.

Obowiązujące prawo tymczasem uniemożliwia ludziom bezpośrednią obronę stad zwierząt gospodarskich, a lata ścisłej ochrony pozbawiły wilki naturalnego strachu przed człowiekiem. To powoduje, że zagrożenie ze strony drapieżników rośnie, bo rośnie presja wilczych watah, których ludziom nie wolno niepokoić. Wypas bydła, owiec czy kóz staje się z tego powodu zbyt ryzykowny. Należy wreszcie dokładnie policzyć wilki i zacząć zarządzać ich populacją. Tak w skrócie można streścić wnioski, jakie płyną z debaty w Wałbrzychu.