Firma Google zakupiła 29-hektarową działkę w departamencie Canelones w południowym Urugwaju. Zamierza na niej zbudować centrum, które będzie przetwarzało dane z serwisów YouTube, Gmail czy wyszukiwarki Google. Doniesienia o inwestycji amerykańskiego giganta wywołały społeczne niezadowolenie, bo komputerowe centrum będzie potrzebowało ogromnych ilości wody, której w kraju bardzo brakuje - donosi portal Euraktiv.pl.
Woda z publicznych wodociągów
Mieszkańcy Urugwaju zaczęli protestować przeciwko inwestycji amerykańskiej firmy, gdy dowiedzieli się, że potężne serwery centrum Google wymagać będą ciągłego chłodzenia. Proces ten pochłaniać miałby aż 7,6 mln litrów wody dziennie.
Taka ilość wystarczyłoby do zaopatrzenia w wodę pitną 55 tys. Urugwajczyków. Tymczasem inwestor chce korzystać z wody pompowanej pochodzącej z publicznej sieci.
Woda na wagę złota
Urugwaj zmaga się od kilku lat z katastrofalną suszą, która skutkuje już poważnym niedoborem wody pitnej. W stolicy kraju Montevideo ogłoszono z tego powodu stan wyjątkowy. Woda z kranu często nie nadaje się do picia.
Prezydent Luis Lacalle Pou zniósł podatki na wodę butelkowaną i rozdaje ją najbiedniejszym. Władze zapowiedziały też budowę nowych zbiorników i ujęć. Sytuacja grozić wybuchem społecznego niezadowolenia, bo Urugwaj to pierwszy na świecie kraj, w którym obywatelom dostęp do wody gwarantuje konstytucja. Upały i susza niszczą również rolnictwo w tym południowoamerykańskim kraju.
Google się broni
W efekcie protestów przeciw inwestycji Google, urugwajskie Ministerstwo Infrastruktury zapowiedziało, że firma zmniejszy nieco rozmiary centrum. Technologiczny gigant poinformował z kolei, że projekt centrum nie jest ostatecznie skończony, więc nie da się obecnie podać konkretnych danych na temat potencjalnego zużycia wody.

Komentarze