Gdy rozmawialiśmy 4 lata temu powiedział Pan, że opłacalność uprawy pomidora gruntowego jest absurdalnie niska i wielu plantatorów rezygnuje z tej działalności. Czy coś zmieniło się na lepsze, czy sytuacja jest równie trudna?
Zmieniło się o tyle, że ceny trochę poszły do góry, ale też wzrosły koszty produkcji. Ratuje nas zbiór kombajnowy, zbieramy w ten sposób 90% pomidorów; zbiór ręczny jest całkowicie nieopłacalny, wykonują go tylko ci, którzy sprzedają pomidory na giełdzie lub bezpośrednio.
Natomiast w zeszłym roku masowo wystąpiła zaraza ziemniaczana, niektóre plantacje trzeba było zaorać. Byli tacy, którzy mieli 100% plonu, ale większość miała 60%, i na tym poziomie wykonaliśmy kontrakt z naszym odbiorcą.
Komentarze