Sejm przyjął już dwie ustawy, mające zatrzymać ASF.

Więcej: Sejm uchwalił tzw. drugą specustawę, która ma pomóc zwalczyć ASF

Podczas debaty nad ostatnią z nich niektórzy posłowie wskazywali na opóźnienie w przyjmowaniu potrzebnych rozwiązań prawnych, inni – domagali się już nie tylko działań na obszarach objętych chorobą, ale zapobiegających jej rozprzestrzenianiu się na terenie całego kraju.

Poseł Jarosław Sachajko przypomniał, że z ASF mamy do czynienia już od lutego 2014 r.

- Dlaczego w tym ponaddwuipółrocznym okresie nie pomyślano nawet o tym, aby przyznać Inspekcji Weterynaryjnej odpowiednie kompetencje? Dlaczego chorobę zlekceważono i doprowadzono do tego, aby sytuacja wymknęła się spod kontroli i powstała sytuacja bardzo kryzysowa? Myślę, że największą sztuką w umiejętnym rządzeniu państwem jest podążanie za zmieniającą się rzeczywistością, dostosowywanie się do aktualnej sytuacji, dynamizm w podejmowaniu oraz inicjowaniu zmian. Takiej właśnie dalekowzroczności oraz przezorności tutaj zabrakło.

Odpowiedzi udzielił mu były minister rolnictwa, poseł Marek Sawicki:

- Pragnę przypomnieć, że przy dotychczasowych uwarunkowaniach prawnych udawało się utrzymać tę chorobę w odległości 15 km od granicy i przez 2 lata ta choroba nie przemieszczała się - stwierdził. Jak dodał, obecnie nie wiadomo, kto w MRiRW nadzoruje te sprawy i dlaczego przez 8 miesięcy nie uzupełniono przepisów.

Zdaniem Marka Sawickiego, obecnie potrzebne są dalej idące zmiany, niż te dziś przyjęte.

- Chcę powiedzieć, że ani poprzednia zmiana legislacyjna, ani te dzisiaj proponowane zmiany nie dają nam gwarancji, dlatego że obie odnoszą się do kwestii afrykańskiego pomoru świń głównie w zakresie zwalczania ognisk już występujących i obszaru z ograniczeniami.

W sytuacji obecnej potrzebne jest rozszerzenie bioasekuracji na teren całego kraju – przekonywał były minister rolnictwa:

- Myślę, że to jest taki dobry moment, żeby zastanowić się, jak zwiększyć bioasekurację na obszary poza ograniczeniami, jak skutecznie ochronić województwa: wielkopolskie, łódzkie, kujawsko-pomorskie, przed ewentualnym rozprzestrzenianiem się afrykańskiego pomoru świń. Ale dzisiaj skromne środki w wysokości kilkunastu milionów złotych już nie wystarczą, bo jeśli w tym uzasadnieniu mamy informację o możliwości zdjęcia 5 tys. czy 10 tys. sztuk, to trzeba tu pomyśleć o co najmniej 600 tys. sztuk. I wtedy, kiedy my to zwalczaliśmy i można było w tym mniejszym obszarze podjąć decyzje finansowe, były problemy budżetowe i nie było zgody partnera koalicyjnego, ale dziś za wszystko odpowiada jedna partia polityczna. I dziś myślę, że w obliczu zagrożenia, jakie dla tej hodowli niesie afrykański pomór świń, warto jeszcze raz rozważyć, czy dla obszarów przyległych do terenów dzisiaj wyznaczonych jako tereny z ograniczeniami nie wyznaczyć szczególnych programów bioasekuracyjnych, łącznie z zakazem hodowli trzody dla tych gospodarstw, które wymogów bioasekuracji nie spełniają. Warto również bioasekurację przy tym zagrożeniu rozszerzyć na obszar już całego kraju i na wsparcie rolników w zakresie spełnienia wymogów bioasekuracji przygotować konkretne środki – stwierdził Sawicki.

Do tej opinii przychylił się poseł Jakub Rutnicki, klub Platforma Obywatelska.

- W tej chwili rolnicy w Wielkopolsce już na własny rachunek próbują przeciwdziałać ewentualnemu pojawieniu się afrykańskiego pomoru świń, ale oni potrzebują wsparcia i pomocy - mówił.

Wiceminister rolnictwa Ewa Lech wyjaśniła, że od 2 lat jest realizowany program wczesnego wykrywania wirusa.

- Na innych terenach wirusa ASF się nie stwierdza, więc jeśli chodzi np. o Wielkopolskę czy inne regiony, gdzie jest bardzo intensywny chów świń, na razie zagrożenia nie ma. Oczywiście takie zagrożenie może stwarzać człowiek i jego nieświadomość, również brak wiedzy.

Jak dodała, tam, gdzie jest duża hodowla, tam raczej z bioasekuracją nie ma problemu. - Problem stanowią ci mali, drobni pracownicy. Zagrożenie jest oczywiście duże i myślę, że tam… Nie, jestem przekonana, że tam raczej nie ma problemu z bioasekuracją.

Wiceminister stwierdziła, że rolnicy nie są zainteresowani bioasekuracją.

- Problem bioasekuracji właśnie wczoraj był rozpatrywany, czy wdrażać program bioasekuracji, który był do tej pory prowadzony w dwóch edycjach. On niestety nie spotkał się z dużym zainteresowaniem. Chyba tylko 32 rolników zgłosiło się w obu programach. Tak że musimy podjąć decyzję, czy idziemy w tym kierunku, czy tu chodzi o jakąś pomoc, ale to jest już decyzja pana ministra Jurgiela i niekoniecznie jest to coś związane z zapobieganiem, natomiast tutaj mówimy w tej chwili o zwalczaniu.

Bioasekuracji na terenie całego kraju domagali się już wcześniej lekarze weterynarii.

Więcej: Izba Lekarsko-Weterynaryjna: Potrzebne większe uprawnienia weterynarii w walce z ASF

                Lekarze weterynarii chcą większych pieniędzy