Nie tak szybko. Jak wynika ze słów, obecnego na tej samej konferencji prasowej Henryka Kowalczyka, Wicepremiera, Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi - rząd owszem przygotował decyzję i odpowiednie przepisy w tej sprawie - ale nadal czekamy na zgodę KE w tym temacie.

Ale po kolei.

Premier Mateusz Morawiecki na dzisiejszej konferencji prasowej przekazał założenia tzw. tarczy antyputinowskiej. Głównym celem jednej z jej składowych jest zapobieganie wzrostowi cen żywności. Temu mają się przysłużyć rządowe dopłaty do nawozów rolniczych.  

Rząd przygotował dokument, w którym określił, że dopłaty do każdego hektara użytków rolnych wyniosą 500 zł. Dopłata w wysokości 250 zł zostanie też wypłacona do każdego hektara łąk i pastwisk.

[Aktualizacja]: dopłaty nie będą obowiązywały wapna nawozowego!

Teraz - jak poinformował na tej samej konferencji prasowej Henryk Kowalczyk - ten dokument z konkretnymi zapisami zostanie przekazany Komisji Europejskiej do notyfikacji. Jeśli KE wyda zgodę na udzielenie tego typu pomocy publicznej - będzie można składać wnioski o dopłaty do nawozów.

Czyli rolnicy nadal muszą czekać.

Jak długo będzie trwać notyfikacja po stronie KE?

Zgoda może być udzielona szybko, a może też - niestety - dopiero za trzy miesiące.

Sprawdź ceny środków produkcji na Giełdzie Rolnej.

Przypomnijmy, szef rządu już w styczniu br. wystąpił do Komisji Europejskiej o zgodę na dopłaty do nawozów ze względu na znaczny wzrost ich cen. Bez takiej zgody, udzielona pomoc mogłaby być uznana za niedozwoloną pomoc publiczną.

Na początku marca Kowalczyk przyznał, że Komisja Europejska dała wymijającą odpowiedź w sprawie możliwości dopłat do nawozów, o które zabiegał polski rząd. Wtedy też zapowiedział szybkie opracowanie konkretnych propozycji, by uzyskać na nie zgodę Komisji Europejskiej. I - jak wynika z dzisiejszych wydarzeń - taki dokument został właśnie opracowany.

- Uchwała Rady Ministrów jest bardzo konkretna i precyzyjna. Została ona zgłoszona do Komisji Europejskiej z prośbą o notyfikację. Teraz KE musi jasno powiedzieć tak lub nie. Nie będzie już odpowiedzi wymijającej – przyznał na konferencji szef resortu rolnictwa.

Czego jeszcze dowiedzieliśmy się z dzisiejszej konferencji prasowej?

Że wyliczenie tego, ile faktycznie będzie wynosić dopłata nie będzie takie oczywiste.

Rolnicy będą się mogli ubiegać o pomoc na podstawie dowodów zakupu czy faktur datowanych od 1 września 2021 roku do 15 maja tego roku. Będzie przysługiwała producentom rolnym, którym zagraża utrata płynności finansowej w związku z COVID19.

- Pomoc dla rolników została zaprojektowana tak, aby rekompensatę można było wypłacić na podstawie faktur na zakup nawozów. Ta rekompensata będzie różnicą kosztów w zakupie, a 500 zł jest tym górnym limitem pomocy do hektara gruntów ornych i 250 zł do jednego hektara użytków zielonych. To nie jest 500 zł to tony, tylko przeciętnie - jeśli się zużywa na hektar około 1/3 tony nawozów - to oznacza, że to będzie mniej więcej rekompensata w wysokości 1500 zł - stwierdził Henryk Kowalczyk.

[Aktualizacja]: Jak podaje resort rolnictwa, jeśli rolnik nie posiada faktur sprzed roku ­– średnia cena będzie ogłoszona przez ministra właściwego do spraw rolnictwa w Biuletynie Informacji Publicznej.

Dopłaty do nawozów ma realizować ARiMR. Dofinansowaniem może być objęte maksymalnie 50 ha. Rząd przeznaczył na to działanie 4 mld zł.

Minister rolnictwa zapewnił też, że obecnie jesteśmy bezpieczni żywnościowo, ale musimy działać, żeby utrzymać to bezpieczeństwo.

- Może się okazać, że Ukraina nie będzie takim producentem zbóż, jak do tej pory, dlatego polscy rolnicy powinni być zaopatrzeni w nawozy, aby tegoroczne plony w Polsce nie spadły, żebyśmy w następnym sezonie byli w pełni bezpieczni żywnościowo - przyznał również wicepremier Henryk Kowalczyk.

Przypomniał, że tarcza antyputinowska zawiera w sobie m.in. także wcześniej przyjęte rozwiązania zakładające obniżenie cen paliw, jak obniżenie VAT-u na paliwo, obniżenie akcyzy na paliwo, czy opłaty paliwowej.

- To jest niezwykle ważne, aby rolnicy stosowali nawozy, aby uprawiali, aby te plony obecnego roku, były na tyle bezpieczne, żebyśmy też czuli się w następnym sezonie w pełni bezpieczni żywnościowo - zaapelował Kowalczyk.