Na konferencji prasowej w biurze powiatowym Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Golubiu-Dobrzyniu Jan Krzysztof Ardanowski odniósł się do swoich wypowiedzi, nagranych na spotkaniu z dyrektorami regionalnych oddziałów ARiMR. Jak zaznaczył, spotkanie to odbyło się miesiąc wcześniej, a podjęte w międzyczasie działania i decyzje skutkowały znacznym usprawnieniem działania Agencji i przyspieszeniem załatwiania wniosków rolników.

Minister stwierdził, że nie było i ma żadnych zagrożeń co do wypłaty płatności z PROW i Po Ryby. Przyznał, że co innego mówił na ujawnionym nagraniu, zwanym już „taśmami Ardanowskiego”, ale wynika to wyłącznie stąd, że jako szef resortu „woli dmuchać na zimne” i w ten sposób motywował pracowników Agencji do efektywniejszej pracy. Dzięki takim, jak nagrane spotkaniom, udało się już usprawnić funkcjonowanie oddziałów i biur powiatowych.

- Ponad 11 tysięcy zatrudnionych w ARiMR ludzi, ale województwa są nierówno obciążone. Analizuję sytuację każdego z województw – zapewnił Ardanowski. - Stosunkowo mało obciążone jest woj. zachodniopomorskie, natomiast przeciążone jest np. województwo wielkopolskie. Sytuacja wymaga sprawnego zarządzania strukturą i tego oczekuję od kierownictwa w Warszawie. Oddziały mniej obciążone pomagają już tym przeciążonym, dzięki czemu rozpatrywanie wniosków i wydawanie decyzji przebiega teraz sprawniej. Dla przykładu Oddział ARiMR w woj. kujawsko-pomorskim wspomaga obecnie wielkopolską Agencję - dodał minister Ardanowski, zapowiadając jednocześnie wprowadzenie zmian w wielkopolskim oddziale, by sytuację uzdrowić.

Minister przyznał, że największe problemy i opóźnienia dotyczą obsługi wniosków inwestycyjnych. Przed miesiącem (gdy nagrywano „taśmy Ardanowskiego”) było ich 19 tysięcy. W niektórych oddziałach rolnicy czekają na decyzje od 2 lat. Dziś jednak jest to już 7 tys. wniosków.

- Analiza wniosków inwestycyjnych jest trudna, ale nie może być takich opóźnień. Stąd apel, by je przyspieszyć. Polska wieś ma się rozwijać – stwierdził Jan K. Ardanowski. - Nie wiem, kto mnie nagrał, ale niewiele mnie to obchodzi. Nigdy nie zakazywałem nagrywania moich wystąpień, bo odpowiadam za swoje słowa – powiedział Ardanowski. - Praca w Agencji jest służbą dla polskiej wsi. Będę sprawdzał urzędników agencji i rozliczał ich ze złożonych i rozpatrzonych wniosków.

Sporo miejsca na konferencji w Golubiu-Dobrzyniu szef resortu rolnictwa poświęcił na odniesienie się do wypowiedzi ze strony opozycji, a w szczególności polityków PSL, w tym Marka Sawickiego.

- Uważam, że kto, jak to, ale były minister Marek Sawicki nie ma moralnego prawa do krytykowania naszych działań w obszarze rolnictwa i zarządzania ARiMR – zauważył Ardanowski. - Bałagan, jaki zastaliśmy w 2015 roku był porażający. Niefunkcjonujący system informatyczny, który mógł sprawić, że rolnicy nie dostaliby dopłat bezpośrednich. Na 3629 pracowników w centrali ARiMR w Warszawie, 1707 było powiązanych ze sobą. To była „rodzina na swoim”.

- Analizowaliśmy nagrody. Były one o 176 proc. wyższe dla osób związanych z PSL, niż dla tych na podobnych stanowiskach niezwiązanych z partią – gromił minister na konferencji w Golubiu-Dobrzynie. - Kary dla Polski, za nieprawidłowe wydatkowanie pieniędzy dla wsparcie grup producenckich z branży owocowo-warzywnej, wyniosły wówczas 1 mld 250 mln zł. To są pieniądze, które zostały ukradzione polskim rolnikom. A odpowiedzialność za to ponosi w głównej mierze pan Sawicki.

- My tę sytuację naprawiamy. Podejmujemy działania, by ARiMR działała sprawnie – zapewniał minister Ardanowski. - Przejmując resort nie przykładaliśmy wagi, do tego, kto zatrudniał pracujących w agencjach urzędników. Wszyscy otrzymali duży kredyt zaufania. Dziś jednak docierają do nas głosy, że niektórzy z nich sabotują pracę, czy też uprawiają strajk włoski. Dla takich działań pobłażania nie będzie. Nie będzie też parasola ochronnego dla ludzi z PiS, jeśli ci nie będą się należycie wywiązywać z obowiązków.