Jak stwierdził dziś podczas konferencji prasowej Jan Krzysztof Ardanowski, problem suszy jest „szalenie poważny” i nie ma sprawy, która byłaby poważniej traktowana.

- Od wielu lat narasta deficyt wody, zaczyna opadać również poziom wód gruntowych – mówił minister. – To nie jest związane tylko i wyłącznie z bieżącą sytuacją hydrologiczną, z ilością opadów.

Po suchej zimie z niewielkimi opadami śniegu nastąpił marzec i kwiecień, podczas których było mało opadów.

- W tej chwili sytuacja jest złożona – podkreślił minister. – Są regiony, gdzie opady na przełomie kwietnia i maja były znacząco odczuwalne i zdecydowanie poprawiły uwilgotnienie gleby. Dotyczy to przede wszystkim terenów południowej Polski, gdzie w niektórych obszarach zaczyna już występować nawet ryzyko przekroczenia ilości niezbędnych opadów. Sytuacja jest nierówna. Są regiony, gdzie te opady były minimalne, symboliczne, kilkumilimetrowe – gdzie jest ich za mało. Monitorowane jest to przez Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa, który – przypomnę – jest instytucją uprawnioną ustawowo do monitorowania suszy. Jeżeli problemy suszowe rzeczywiście będą się ugruntowywały, utrwalały, będzie podejmowana decyzja Rady Ministrów o uruchomieniu środków. Jest zapewnienie pana premiera Mateusza Morawieckiego, że podobnie jak w ubiegłym roku, gdzie susza miała znaczny zakres, kiedy udzieliliśmy największej w historii i największej w Europie – pomimo tego, że susza w innych krajach była większa niż w Polsce – pomocy, przekraczającej pół miliarda euro – że w tym roku rolnicy również bez pomocy nie zostaną.

Jak podkreślił minister, susza występuje też w innych krajach: w Czechach, na Słowacji. Podczas wczorajszego spotkania ministrów rolnictwa państw Grupy Wyszehradzkiej poszerzonej o Bułgarię, Chorwację, Rumunię, Słowenię, Estonię, Litwę, Łotwę i Francję postanowiono wspólnie zabiegać o unijną pomoc, jeżeli sytuacja suszowa będzie rozwijała się w niedobrym kierunku.

- Nie może być takiej sytuacji, jak w roku ubiegłym, że Komisja Europejska - rozumiejąc, doceniając i z powagą pochylając się nad problemem suszy – nie udzieliła żadnej pomocy, nie uruchamiając również różnego rodzaju funduszy kryzysowych, które w tej sytuacji powinny być uruchomione - stwierdził minister.

Minister określił sytuację jako poważną, monitorowaną – ale jak stwierdził, trudno na razie przewidzieć, na jakim obszarze Polski skutki niewielkich opadów i wieloletniego spadku poziomu wód gruntowych odbiją się na plonowaniu.

Przypomniał, że w nowym roku będzie realizowany przez resort ministra Gróbarczyka program retencji. W ramach obecnego PROW przeznaczono 1 mld euro na gospodarowanie wodą na obszarach wiejskich.

Więcej: Ardanowski: przygotowujemy program budowy małych zbiorników retencyjnych

Ardanowski zapowiada pomoc po suszy i zmiany w systemie ubezpieczeń

Pytany o występujące w maju przymrozki minister Ardanowski stwierdził, że przymrozki mogą wpływać na plony.

- Parę dni temu było kilka chłodnych nocy i w niektórych regionach Polski spadek temperatury poniżej zera, natomiast efekty są widoczne na roślinach…  sprawdzałem to również u ekspertów, naukowców… nie ma możliwości ocenienia natychmiast, czy wpływ niskiej temperatury przełożył się na uszkodzenie rośliny – mówił minister. – W przypadku kukurydzy, która jest wrażliwą rośliną, ale okazuje się, że w okresie wschodów stożek wzrostu jest pod ziemią i niskie temperatury nad powierzchnią ziemi nie wpływają w żaden sposób, czy bardzo minimalny, na kondycję rośliny. Również węzeł krzewienia u zbóż jest pod ziemią i również na niego niskie temperatury nie mają wpływu. Najbardziej jest to problem roślin jagodowych, truskawek, ale również kwitnących sadów. Sprawę analizujemy.

Jak podkreślił minister, są znane procedury postępowania w podobnych sytuacjach: jeśli występują szkody, trzeba zwracać się do wojewodów o powołanie komisji, które oceniają w terenie stan szkód wyrządzonych przez dane zjawisko przyrodnicze – to jest po weryfikacji zbierane w MRiRW i są uruchamiane środki.

- Mam nadzieję, że te przymrozki jakichś wielkich strat nie spowodowały, ale podobnie jak w przypadku suszy to monitorujemy i dopiero za kilka dni odpowiedni eksperci, odpowiednie placówki naukowe będą mogły stwierdzić, czy kilkugodzinne spadki temperatury w ciągu kilku nocy rzeczywiście uszkodziły rośliny - podsumował minister.