Wpływy z budżetu unijnego w 2014 roku wyniosą blisko 80 mld zł, krajowe dofinansowanie – 12,4 mld zł.
Trwa dyskusja o wysokości krajowego współfinansowania projektów unijnych. Przypomnijmy stan dla rolnictwa: prawie nie będzie dofinansowania I filara WPR ze środków krajowych, a II filar – najpierw pomniejszony o kwoty przesunięte na dopłaty – został zwiększony z budżetu państwa o 4,9 mld euro.
Podczas senackiej debaty na temat budżetu na 2014 r. minister finansów Mateusz Szczurek tak wyjaśniał dofinansowanie z budżetu krajowego programów unijnych:
- Projekty finansowane z budżetu Unii Europejskiej, jak państwo doskonale wiedzą, wymagają współfinansowania krajowego, przy czym duża część takich środków ma być z budżetu państwa, a także z jednostek samorządu terytorialnego. Dotyczy to zarówno polityki spójności, jak i Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Oczekujemy, że w 2014 r. napłynie do Polski w ramach obu perspektyw finansowych Unii Europejskiej około… no, trochę mniej niż 80 miliardów zł, jeśli wliczać w to środki z wspólnej polityki rolnej. A to jest porównywalne do wielkości z 2013 r. To jednak nakłada na budżet państwa dosyć znaczne obciążenia związane ze współfinansowaniem. Padło pytanie o kwoty zarezerwowane na współfinansowanie. Otóż jest to około 5 miliardów zł w ramach rezerwy, a następne 7 miliardów w częściach budżetowych, co daje razem 12,4 miliarda zł – tyle środków jest zarezerwowanych na współfinansowanie projektów z udziałem wydatków unijnych w 2014 r. Jednocześnie w latach 2014–2015 środki na większość realizowanych projektów tego, co będzie budowane, będą pochodziły jeszcze z poprzedniej perspektywy finansowej. A nowa perspektywa dopiero się otwiera. Mamy więc sytuację, w której procedura nadmiernego deficytu z jednej strony i poprawiająca się – choć powoli – koniunktura z drugiej, a także konieczność współfinansowania wydatków unijnych powodują, że polityka, która była prowadzona na przykład we wczesnych latach światowego kryzysu gospodarczego nie może być w pełni kontynuowana. To znaczy niemożliwe jest znalezienie w budżecie państwa jakiegoś zdecydowanego impulsu, który stymulowałby wzrost gospodarczy. No a na większy deficyt budżetowy czy na znacząco większe wydatki budżetowe nas po prostu nie stać. Dlatego rząd musi znaleźć równowagę pomiędzy wciąż dokonywaną konsolidacją finansów publicznych a dbałością o wzrost gospodarczy, choć przez ostatnie sześć lat byliśmy w tej mierze zdecydowanym liderem.
Jak dodał minister, nastąpi wykorzystanie środków pomocy pozabudżetowej, a „rząd realizuje zapowiedziane przez premiera działania na rzecz wspierania przedsiębiorców, bo to oni są kluczem do sukcesu, jeśli chodzi o zatrudnianie nowych pracowników, ograniczanie bezrobocia itd., itd.”
- Obecnie środki unijne łatają braki w nakładach z budżetu krajowego, bo te nakłady z budżetu krajowego na rolnictwo systematycznie się zmniejszają, a zamiast nich wskazywane są środki unijne – stwierdził senator Przemysław Błaszczyk. - Tymczasem środki unijne powinny stanowić, według mojej oceny, pewien bonus prorozwojowy, nie powinny służyć do łatania braków w budżecie krajowym, w środkach krajowych. Dlatego mam pytanie: jakie będzie w tej kwestii stanowisko pana ministra w przyszłości? Czy w przyszłości będziemy do tego problemu podchodzić tak samo, czy jednak uda nam się zwiększyć środki krajowe na rolnictwo, udział rolnictwa w PKB? Bo, jak mówię, obecnie ten udział systematycznie się zmniejsza, a wobec wykorzystania środków unijnych chodziłoby o to, żeby rozwój był realny, rzeczywisty.
- Co do zasady jest tak, że jeżeli wkład z budżetu krajowego w jakąkolwiek dziedzinę ma rosnąć, to muszą też rosnąć podatki, daniny innego rodzaju albo deficyt budżetowy – stwierdził minister i dodał: - Jestem po dosyć długiej rundzie negocjacji z ministerstwem rolnictwa, jeśli chodzi o nową perspektywę finansową i wkład krajowy w wydatki unijne na rolnictwo, zarówno jeśli chodzi o pierwszy, jak i drugi filar. Przyjemność przekazania szczegółów zostawię ministrowi rolnictwa – jest być może z nami jego przedstawiciel – ale na pewno nie jest tak, że w nowej perspektywie finansowej łączne wydatki będą mniejsze. Na pewno nie jest intencją ani ambicją rządu, żeby zwiększać wkład krajowy w cokolwiek. Jeżeli Unia może za coś zapłacić, to tym lepiej. Im mniej polskie firmy, polskie samorządy czy też polski rząd będą dopłacać do tych samych projektów, tym jest to korzystniejsze, bo pozostawia więcej środków na innego rodzaju wydatki. Jest to szczególnie istotne, jeśli bierze się pod uwagę okoliczności ograniczania deficytu budżetowego w ciągu najbliższych dwóch lat.
Komentarze