Czytelnik opowiedział nam o przebiegu kontroli, jaką na jego polu przeprowadziła ARiMR. Jak mówi, analizując to doświadczenie przestał się dziwić, że wciąż nie wie, jak duże ma pole. Bo tak ma być – w końcu nikomu oprócz niego nie zależy na wyjaśnieniu sytuacji. Powierzchnia PEG jest wciąż nieznana, a dopłaty od 2017 roku – niewypłacone. Ale procedury trwają.

- Moje gospodarstwo zostało objęte kontrolą foto, dotyczącą obszaru, dywersyfikacji upraw, powierzchni EFA – mówi czytelnik. - Zgodnie z materiałem, jaki przekazali do Biura Kontroli na Miejscu, kontrola ta miała się zakończyć do 31 lipca 2018. Ze względu na duże zachmurzenie moje działki były niewidoczne na zdjęciach, wobec czego kontrola powinna zostać wykonana metodą inspekcji terenowej. Kontrolę foto wykonywała firma zewnętrzna, a protokół sporządzała w ich imieniu jeszcze inna firma.

Te skomplikowane powiązania, zlecenia i wyręczenia nie zapewniły jednak powodzenia całemu przedsięwzięciu.

- 5 sierpnia (niedziela) 2018 r. zastałem na moich polach osoby, które wykonywały zdjęcia do kontroli foto i dywersyfikacji, bez fizycznych pomiarów działek. Jak się okazało, osoby te to studenci geodezji, którzy rozpoczęli pracę w tym zakresie od początku sierpnia i nie bardzo byli zorientowani w temacie wykonywanej pracy.  Zdjęcia wykonane 5 sierpnia datowane były na dzień 31 lipca. Sprawę zgłaszałem podczas wykonywanej u mnie kontroli sprawdzającej BKM oraz podczas osobistej wizyty w BKM. Osoby, z którymi rozmawiałem, nie były zainteresowane tym tematem, a wręcz odniosłem wrażenie, że chciały mnie zniechęcić do wyjaśniania tej kwestii. W efekcie po długim czasie zostałem w tej sprawie przesłuchany przez policję, po zgłoszeniu sprawy przez BKM. Jak dowiedziałem się od osoby prowadzącej sprawę z policji, osoby wykonujące kontrolę zostały ukarane mandatem 500 zł za pomyłkę, a nie celowe działanie warte zapewne kilkaset tysięcy złotych, bo tyle te kontrole kosztują. Policja stwierdziła również, że ma zbyt wiele spraw, żeby się zajmować czymś takim. Pytanie tylko, po co byłem przesłuchiwany, skoro sprawa została już z góry przesądzona.  Z tego, co mówili studenci, takich zespołów w tym czasie było 7 czy 8.

Naszemu czytelnikowi nie zależy na wytknięciu błędów w działaniu ARiMR i naprawieniu jej funkcjonowania – nie angażowałby się w to, gdyby błędy te nie przekładały się na jego finanse.

- Od 2017 roku nie otrzymałem dopłat, zaliczki wypłacono zaledwie coś około 20 proc. – mówi. - Odwoływałem się od decyzji z 2017 r. i doprowadziłem już do uchylenia dwóch kolejnych decyzji. Rozpatrywanie odwołania trwało 4 miesiące, podczas których nic się nie działo, po czym przyznano mi rację i decyzję uchylono – sprawę przekazano do ponownego rozpatrzenia. Czekam znów półtora miesiąca – i cisza. A ja nie wiem, jaki mam areał, co mam wpisywać w kolejnych wnioskach o dopłaty, jak wykazywać zużycie środków ochrony roślin.

Czy ARiMR wyciągnęła wnioski z przebiegu „kontroli”, jakie zleciła? Czy prokuratura zrobiła co powinna, aby zniechęcić do podobnych „pomyłek”, jak popełnione w tej sprawie? Pytamy w agencji i prokuraturze. Do tematu wrócimy.