W UE są dwa systemy płatności dopłat bezpośrednich: SAPS i SPS.
System płatności jednolitej (SPS) stosowany jest w krajach UE-15 oraz przez dwa nowe państwa członkowskie (Malta i Słowenia). W systemie SPS funkcjonują trzy modele płatności: historyczny, regionalny i mieszany (hybrydowy). Płatności są przyznawane rolnikowi na podstawie posiadanych przez niego uprawnień. Posiadane przez rolnika uprawnienia muszą być aktywowane poprzez przypisanie ich do ziemi.
System jednolitej płatności obszarowej (SAPS) jest uproszczoną formą systemu płatności bezpośrednich, stosowanym wyłącznie w nowych państwach członkowskich. Płatności w ramach tego systemu wypłacane są na hektar użytków rolnych utrzymywanych w Dobrej Kulturze Rolnej na dzień 30 czerwca 2003 r. i mogą być uzupełniane z budżetu krajowego (do 2012 r.) poprzez krajowe uzupełniające płatności bezpośrednie w wysokości do 30 proc. płatności stosowanych w krajach UE-15 na dzień 30 kwietnia 2004 r. (do poziomu płatności w krajach UE-15).
Dyskusja, jaka wywiązała się podczas obrad sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, dotycząca wyboru systemu najlepszego dla Polski, pokazuje, jak bardzo daleko od przyjęcia jakichkolwiek rozwiązań dotyczących nowej WPR ciągle pozostajemy.
Przewodniczący komisji poseł Jan Krzysztof Ardanowski (PiS) stwierdził, że przyjęcie systemu SPS nie musi być dla Polski wcale takie złe, jak się dotychczas wydawało. Zmiana systemu ma pewne wady:
- Chodzi o to, żebyśmy sami nie wpadli w pułapkę naszego myślenia – czyli problem: czy SAPS czy SPS (system płatności jednolitej). Większość z nas – czy nawet wszyscy – byliśmy przekonani, że SAPS jest lepszym dla Polski mechanizmem wspierania. Mechanizmem prostym, zrozumiałym i logicznym, do którego rolnicy się już przyzwyczaili, wiedzą, jak wypełniać wnioski obszarowe i to nie nastręcza szczególnych problemów. Oparcie płatności na uprawnieniach zburzyłoby ten dotychczasowy mechanizm i sprawiłoby, że trzeba byłoby na nowo parę kwestii zdefiniować – nauczyć rolników, jaka jest funkcja płatności bezpośrednich, o co się wnioskuje, jak będzie wyglądało wypełnianie dokumentów. To wielka akcja informacyjna, szkoleniowa i nie bardzo wiem, kto miałby ją w tej chwili poprowadzić, biorąc pod uwagę dekompozycję ośrodków doradztwa rolniczego.
Jak się jednak okazuje, może też mieć wielkie zalety:
- Ale jednocześnie – i do tego sformułowania czy przemyślenia natchnęła mnie kiedyś w rozmowie pani minister Krzyżanowska – czy my czasami, utrzymując SAPS, nie pozbędziemy się tych wszystkich dodatkowych płatności różnego rodzaju, wynegocjowanych przez lata, które udało się utrzymać do tej pory? A przy pozostawieniu SAPS-u na następną perspektywę może byśmy to stracili? To jest pytanie: czy jest możliwość utrzymania płatności oddzielonych – tych płatności, które są w pewnym sensie, w cudzysłowie, „płatnościami sektorowymi”, uzupełniającymi SAPS? Czy my tych płatności nie stracimy?
Jak się okazuje, agencja płatnicza też mogłaby się bez większego problemu dostosować do zmiany systemu.
- Jednocześnie pojawia się sprawa przygotowania agencji płatniczej. Byłem przekonany -przepraszam, jeżeli sam wprowadzałem w błąd – byłem przekonany, na podstawie licznych wypowiedzi ze strony przedstawicieli Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, że koszty modyfikacji systemów informatycznych i agencji będą ogromne. Uważałem, że to będą koszty, liczone w setkach milionów złotych, by przejść na system, oparty na płatnościach – już niezależnie od tego, czy on nam się będzie podobał, czy nie. Według informacji pani minister sprzed świąt wynikało, że jest to kwota nieistotna, kilka milionów złotych. A więc nie byłyby to pieniądze na tyle wielkie, które musiałyby być poważnie brane pod uwagę przy decydowaniu się na ten czy inny system płatności.
Zdaniem Ardanowskiego, brak wiedzy na ten temat, a zasługuje on na większą dyskusję i wyjaśnienie.
Zofia Krzyżanowska, radca generalny w Ministerstwie Rolnictwa, podkreśliła w odpowiedzi, że problem wyboru systemu płatności jest dostrzegany.
- My nie mamy kompromisu w Radzie - podkreśliła. - I to, o czym powiedziałam na początku – w niektórych sprawach jest totalnie pół na pół. W sprawie konwergencji wewnętrznej, na przykład. Jest parę kwestii, przy których kraje bardzo się podzieliły i trwają przy swoich stanowiskach do końca. Natomiast w krótkiej liście priorytetów potem trzeba pokazać trzy. I wtedy każdy kraj musi już trochę wybrać i odsiać, ponieważ już idąc na trilog musi przedstawić najważniejsze dla siebie priorytety. Ale z tych najważniejszych dla parlamentu to tam zarówno pojawił się temat przejściowego okresu systemu płatności – takich, jakie mamy w tej chwili, czyli SAPS-u.
Nowe propozycje są wciąż przedstawiane.
- To jest jedna z tych poprawek przy płatnościach, poprawka dla nas dość dobra, bo uważamy, że powinniśmy mieć taką możliwość. Czy z niej skorzystamy? Tu zaraz odpowiem na pytanie pana posła, pana przewodniczącego Ardanowskiego. Nad tym w tej chwili pracujemy. Pracujemy bardzo kompleksowo. Pojawiają się nowe propozycje. Pierwsze hektary. Propozycja, która jest w parlamencie jako cały nowy akapit, włożony do płatności na pierwsze hektary. Propozycja została przedstawiona na ostatnim posiedzeniu RM przez Francję oraz na bilateralnym spotkaniu ministra Francji w Polsce, żebyśmy popierali poprawkę wsparcia płatności dla pierwszych hektarów. W ministerstwie pracuje tzw. zespół merytoryczny, gdzie WPR jest przedmiotem debaty z udziałem instytutów naukowych, uczelni i całego grona. Mamy spotkanie zaraz w przyszłym tygodniu – właśnie na temat tych dwóch kwestii, które dla nas są ważne i są nowe. My musimy to ocenić i możemy wtedy iść dalej z tym. Musimy wyważyć – tak samo, jak przy obecnym systemie płatności i przy systemie płatności z uprawnieniami – wszystkie za i przeciw, a potem bardzo precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie.
Ciągle nie do końca są znane szczegóły propozycji.
- Po pierwsze, nie znamy ostatecznego kształtu – czy w ramach SAPS-u będziemy mogli różnicować? To jest ta nasza wspólna deklaracja, o której tutaj mówiłam w sprawach różnych – Bułgarii i nowych państw członkowskich. Stare kraje jednak pozostają przy systemie płatności zróżnicowanych, opartych o historyczne uprawnienia i wydłużają okres wyrównania konwergencji wewnętrznej, która dla krajów takich jak Belgia, Irlandia jest ważniejsza niż w ogóle poziom płatności, jaki dostaną. Skoro tak jest, to minister powiedział, że nie pozwoli na to, żeby namieszać w kraju i wyrównywać płatności, bo to jest niepotrzebne, nieuzasadnione, wręcz głupie. I nie będzie dążył do tego, żeby wyrównywać płatności u siebie rolnikom, które w regionach są poukładane, znane i każdy wie, dlaczego jeden region wieprzowiny ma niższe płatności a region produkcji pszenicy i rzepaku – ma wysokie. I tak ma być. I nigdy nie pozwoli, żeby to wyrównywać w ramach jakiegoś uroszczenia, spłaszczenia, wyrównania do jednolitej stawki płatności. To jest to, co zrobiły Niemcy. Niemcy są na etapie wyrównania płatności we wszystkich landach i minister Niemiec mówi: potrzebuję dwa lata, będę miała jedną stawkę w kraju. Ale to jest jedyny kraj, który z tej piętnastki Unii idzie w kierunku tego, co zaproponowano w ramach przeglądu WPR i zobowiązano kraje do takiego kierunku.
Zdaniem Zofii Krzyżanowskiej, rozważanie wymaga, czy Polska powinna przejść na system uprawnień.
- My rozpatrujemy to przynajmniej w trzech obszarach: czy SAPS, czy SPS, czy przechodzić na uprawnienia. Dla nas najważniejsze jest to, co my namieszamy w terenie, u rolników, u beneficjentów, pomiędzy dzierżawcą a właścicielem. To jest już poukładane. To jest dla mnie kardynalna sprawa. Poprzez płatności bezpośrednie od 2004 r. na wsi się poukładały stosunki między właścicielem ziemi, użytków zielonych. Między tym, który ma krowy, rozwija się i potrzebuje pastwisk, a tym, który dawno z tej produkcji wyszedł i te pastwiska wydzierżawia. I proszę sobie wyobrazić, że pierwszy rok wprowadzania systemu opartego na uprawnieniach oznacza, że ja w tym pierwszym roku nadaję uprawnienia tym, którzy złożą wniosek w tym czasie. I jeżeli wniosek złoży właściciel – bo zerwie dzierżawę wiedząc, że to jest ten pierwszy rok – to traci ziemię ten, który miał w tej chwili produkcję mleka, opartą na dzierżawionych użytkach i gruntach do produkcji pasz, kukurydzy i użytków zielonych. A ta produkcja jest dla niego dużo bardziej cenna – nawet niż dopłaty, które z tym tytułem są związane.
Największym problemem są właśnie zmiany, jakie zajdą wśród rolników.
- My się tego obawiamy. Obawiamy się namieszania w tych rzeczach, które już są poukładane – obawiamy się, że w ten sposób wprowadzamy instrument, który de facto pozrywa te więzi. One już się de facto zaczynają rwać, bo rok 2011 był rokiem referencyjnym dla tych beneficjentów, którzy – tak mówi prawo – w 2011 r. byli beneficjentami płatności bezpośrednich. Jeśli złożą wniosek w roku pierwszym wprowadzania tego systemu, to dostają uprawnienia do płatności, które są papierem wartościowym, przedmiotem handlu, obrotu, dzierżawy itd.
Komentarze