- Dla nas to katastrofa. Minister Lepper obcina nam o połowę dopłaty i jeszcze przekonuje, że to dla naszego dobra. Mam nadzieję, że ktoś zaskarży rozporządzenie ministra do rzecznika praw obywatelskich. Nie wolno tak zaskakiwać rolników, do tego wprowadzając prawo, które faktycznie działa wstecz - oburza się Jacek Kizny, który w Kotlinie Kłodzkiej zbiera siano z ok. 70 hektarów pastwisk. W tym roku - według nowego rozporządzenia - dostanie dopłaty o połowę mniejsze niż przed rokiem. Podobnie jak 300 tys. innych hodowców - pisze Krystyna Naszkowska.


(...) Większość rolników, mimo że od wczoraj mogą składać wnioski o dopłaty obszarowe, nie ma pojęcia, jakie zgotował im resort rolnictwa. Od 15 marca obowiązuje bowiem rozporządzenie o tzw. płatnościach zwierzęcych, (...). Dotyczy ono rolników, którzy mają łąki lub pastwiska. Dotychczas ci, którzy uprawiali rośliny paszowe, dostawali takie same dopłaty jak rolnicy uprawiający zboża. Składały się one z dwóch części - podstawowej (w 2006 r. ok. 270 zł za ha) i uzupełniającej, zwanej też roślinną (ok. 315 zł za ha). W nowym rozporządzeniu są już inne zasady. Każdy właściciel łąk czy pastwisk nadal będzie miał prawo do części podstawowej, ale część uzupełniająca będzie się już należała tylko niektórym. Z pierwszych wyliczeń Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wynika, że na dopłaty uzupełniające w nowej wersji nie załapie się ok. 300 tys. rolników, czyli aż jedna trzecia tych, którzy dotychczas z nich korzystali.
Najgorsze jednak jest to, że rozporządzenie Leppera uderzy też w prawdziwych rolników.

Źródło: Gazeta Wyborcza