Tak przynajmniej wynika z odpowiedzi na pismo posła Jarosława Kaczyńskiego, udzielonej przez Zofię Szalczyk, wiceminister rolnictwa, w sprawie działań ARiMR podejmowanych wobec młodych rolników z Dolnego Śląska.

Ministerstwo przypomniało w niej, że celem działania „Ułatwianie startu młodym rolnikom” jest „stymulowanie zmian strukturalnych w sektorze rolnym przez ułatwianie przejmowania lub zakładania gospodarstw rolnych przez osoby młode o odpowiednich kwalifikacjach zawodowych”. „Beneficjenci działania podejmują również szereg zobowiązań, w szczególności do samodzielnego prowadzenia gospodarstwa, na które przyznano pomoc, przez okres 5 lat od dnia wypłaty pomocy” – napisano.

Ministerstwo przypomniało też, że instytucje realizujące program mają obowiązek zapewnienia, że wsparcia udzielono na operacje spełniające cel działania, a dostępne środki były niższe niż zainteresowanie wsparciem. Tymczasem w tej sprawie „ARiMR powzięła podejrzenie stworzenia sztucznych warunków w celu uzyskania korzyści sprzecznych z celami działania. Wątpliwości ARiMR wynikają z ustaleń, iż w niektórych przypadkach o płatności bezpośrednie na niektóre z działek wchodzących w skład beneficjentów działania wystąpili jednocześnie dzierżawca i wydzierżawiający; niektóre działki nie były użytkowane rolniczo, co więcej nie stanowiły użytków rolnych; w gospodarstwach nie było maszyn i budynków gospodarskich; ewentualne prace prowadzili wydzierżawiający; beneficjenci nie posiadali odpowiednich dokumentów potwierdzających prowadzenie przez nich działalności rolniczej itp. Dlatego ARiMR odmówiła wypłaty pomocy lub zażądała zwrotu wypłaconych premii” – poinformowała wiceminister.

Nie dopatrzyła się też nieprawidłowości w działaniach dotyczących wyłączenia dyrektora Dolnośląskiego Oddziału Regionalnego ARiMR – został on obecnie, po złożeniu wniosku przez odpowiednią osobę, wyłączony z postępowania. Prawidłowe było też działanie w związku z kontrolami prowadzonymi przez ARiMR. W tym kontekście zaskakuje zakończenie pisma: „Jednocześnie informuję, iż poza załatwieniem skargi Pana Jakuba Maya we własnym zakresie, MRiRW wystąpiło do Prezesa ARiMR z prośbą o udzielenie wyjaśnień odnośnie wszystkich kwestii będących przedmiotem odpowiedzi na skargę udzielonej przez ARiMR, oraz o udostępnienie dokumentów, na podstawie których ARiMR załatwiła skargę w zakresie swojej właściwości. Powyższe wyjaśnienia oraz dokumenty zostaną szczegółowo zweryfikowane”. Skoro wszystko było prowadzone zgodnie z prawem, to cóż tu jeszcze weryfikować? Czyżby w całej tej historii nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go?

Tymczasem młodzi rolnicy nie zamierzają ustąpić.

- Postanowienie prokuratury z Lwówka Śląskiego, która odmówiła prowadzenia postępowania, jasno wskazuje,  że beneficjenci otrzymujący premie z programu „Ułatwienie startu młodym rolnikom" nie naruszyli rozporządzenia. Kierujemy kolejne zawiadomienia do organów ścigania za bezpodstawne oskarżenia oraz nękanie i doprowadzenie grupy osób do strat finansowych oraz zniesławienie – mówi Marcin Bustowski.

Jak z tego wynika - zajęcie w związku z tą sprawą mają już instytucje państwowe, organy ścigania i politycy wszystkich opcji.

Jak długo prokuratura musi badać sprawę, żeby – po drugim doniesieniu dotyczącym tego samego faktu – postanowić o umorzeniu sprawy albo o postawieniu zarzutów? Wydawałoby się, że pół roku na sprawę niezbyt w końcu skomplikowaną, to wystarczający okres. Tymczasem niedawno poinformowano, że nawet „nie jest możliwe udzielenie informacji o przewidywanym terminie zakończenia śledztwa”. Czyżby rzeczywiście goniony króliczek więcej znaczył niż złapany? Czy nie mamy do czynienia z asekuranctwem wobec ewentualnych zarzutów unijnych dotyczących niewłaściwego wykorzystania środków i – znów – konieczności ich zwrotu? Tylko dlaczego koszt tego udawadniania osiągnięcia celów działania „Ułatwianie startu młodym rolnikom” mają ponosić beneficjenci? Czyżby nie wystarczyło okazanie „zmian strukturalnych w sektorze rolnym”?...