Unia Europejska w kwietniu 1999 r. wydała rozporządzenie ustanawiające program SAPARD, czyli Przedakcesyjny Instrument Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich. Przeznaczony był on dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które ubiegały się o członkostwo w Unii. Miał on na celu ułatwić wdrożenie całego unijnego dorobku prawnego, pomóc w rozwiązaniu najważniejszych problemów rolnictwa i obszarów wiejskich oraz przygotować kandydatów do wykorzystywania w przyszłości znacznie większych funduszy strukturalnych.

Program rozwoju
Każde państwo, biorąc pod uwagę sytuację rolnictwa i obszarów wiejskich w swoim kraju, opracowywało własny projekt wykorzystania środków unijnych. Z „cegiełek”, czyli celów, na które UE przeznaczyła pieniądze, można było stworzyć program na rzecz rozwoju rolnictwa i obszarów wiejskich lub program socjalny – na podtrzymywanie dochodów rolniczych. Polska przygotowała program rozwoju. Najwięcej pieniędzy zaplanowano wydać na: poprawę przetwórstwa rolno-spożywczego (38 proc.), rozwój i poprawę infrastruktury wiejskiej (28 proc.), inwestycje w gospodarstwach rolnych (18 proc.) i na różnicowanie działalności gospodarczej na wsi (16 proc.), co miało ułatwić rolnikom poszukiwanie dodatkowych źródeł dochodów. W praktyce jednak najwięcej środków finansowych (47 proc. zamiast 28 proc. planowanych) przeznaczono na rozwój infrastruktury na obszarach wiejskich (budowa dróg, oczyszczalni ścieków, wodociągów i kanalizacji). Program ten był skierowany do samorządów gminnych i powiatowych, które świetnie poradziły sobie z opracowywaniem wniosków. A to dzięki wcześniejszym doświadczeniom – samorządy miały możliwość korzystania z dotacji unijnych już od roku 1995, gdy uruchomiono program PHARE.

Skomplikowane procedury
Polski projekt został zatwierdzony przez UE w październiku 2000 r., ale jego realizacja ruszyła dopiero w lipcu 2002 r. Od wydania rozporządzenia do uruchomienia środków finansowych z programu SAPARD minęły ponad trzy lata! Co wpłynęło na taki stan rzeczy? Po pierwsze – Unia Europejska przygotowała bardzo skomplikowane procedury, których pełne wdrożenie, zważywszy na wielkość programu dla Polski, zajęło bardzo dużo czasu. Po drugie – nie dopracowała trybu przekazywania pieniędzy, co znacznie utrudniało wypłacanie dotacji. W konsekwencji Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, której powierzono nadzór nad realizacją programów unijnych, okresowo nie miała środków na wypłaty i musiała korzystać z kredytów bankowych oraz dofinansowywania z budżetu państwa.

Krótkie terminy
Najwięcej pieniędzy z programu SAPARD (38 proc.) zaplanowano wydać na poprawę przetwórstwa rolno-spożywczego i marketingu artykułów rolnych i rybnych (dla porównania z innymi kandydatami do Unii Europejskiej warto podać, że najmniej środków finansowych na ten cel przeznaczyły Czechy i Rumunia – 17 proc., a najwięcej Słowenia – 40 proc.). Zakładano bowiem, że w Polsce skorzysta z tego: 100 mleczarni, 200 zakładów mięsnych, 50 rzeźni (w tym powstanie 10 nowych), 150 zakładów rybnych, 100 zakładów owocowo-warzywnych, a także związane z nimi kontraktami grupy producentów owoców i warzyw.

Przy realizacji tego programu wynikały początkowo różne trudności. Przetwórcy mogli składać wnioski w siedmiu krótkich terminach (7- i 14-dniowych), począwszy od 17 lipca 2002 r. aż do 5 lutego 2004 r. Zakłady musiały przygotować drobiazgowe dokumentacje techniczne, a to wymagało sporo czasu. Nieporozumieniem okazało się też uzależnianie wielkości dotacji od rodzaju inwestycji, a także zbyt niski limit maksymalnej dotacji. Kiedy te błędy usunięto, zakłady przetwórcze chętniej występowały o środki z programu SAPARD. Mimo to jednak nie udało się wykorzystać wszystkich pieniędzy zaplanowanych na to działanie (rozdysponowano jedynie 29 proc. środków, zamiast zaplanowanych – 38 proc.).

Różne ograniczenia
W okresie przedakcesyjnym twierdzono, że słabo wyposażone gospodarstwa rolne nie mają szans konkurować na rynku unijnym bez znacznych inwestycji. Nic więc dziwnego, że rolnicy byli rozczarowani, gdy w programie SAPARD na inwestycje w gospodarstwach zaplanowano jedynie 18 proc. środków, podczas gdy np. Litwa przeznaczyła na ten cel prawie połowę tego funduszu. Program początkowo nie był dostępny dla wszystkich, np. dla producentów zbóż. Zakładał przede wszystkim modernizację gospodarstw prowadzących chów i hodowlę bydła, owiec, świń i drobiu. Wnioski o dotacje na inwestycje w gospodarstwach rolnych składać można było w dowolnym terminie od początku trwania programu SAPARD do 20 lutego 2004 r. Okazało się jednak, że w ciągu pierwszego roku nie złożono ani jednego wniosku. Powodem była nie tyle zła koniunktura w rolnictwie, co zbyt duże ograniczenia obowiązujące przy ubieganiu się o dotacje (m.in.: wiek, wykształcenie, staż pracy w rolnictwie, progi wielkości produkcji na początku realizacji inwestycji i po jej zakończeniu, wielkość powierzchni paszowej itp.). Przykładowo – nie mogli korzystać ze środków młodzi rolnicy, bo wymagany był 10-letni staż pracy w gospodarstwie, a także rolnicy, którzy ukończyli 50 lat. Niejasne też było, czy program jest dostępny jedynie dla rolników ubezpieczonych w KRUS, czy również dla tych, którzy płacą składki na ubezpieczenie społeczne w ZUS. Brak zainteresowania rolników programem skłonił Ministerstwo Rozwoju Wsi i Rolnictwa do zmiany warunków korzystania ze środków (musiała to również zaakceptować Komisja Europejska). Uruchomiono też wreszcie dodatkowe działanie dotyczące różnicowania działalności gospodarczej na wsi.

Lawina wniosków
Dzięki mniej restrykcyjnym wymaganiom i nowym możliwościom rolnicy zdecydowali się na składanie wniosków. W ciągu następnego roku złożono ich 4300. Ale prawdziwa lawina spłynęła do ARiMR w ciągu 3 ostatnich miesięcy trwania programu, kiedy środki z SAPARD-u można było przeznaczać też na zakup maszyn rolniczych. W tym czasie złożono 8500 wniosków, nie licząc tych na różnicowanie działalności gospodarczej – ok. 5000. Podobnie jak w wypadku realizacji programu dla przetwórstwa nie ma jeszcze wszystkich danych, na co przeznaczono pieniądze. Wiadomo już jednak, że gospodarstwa mleczarskie zawarły ok. tysiąca umów, a hodowcy i producenci świń – 800. Zadaniem specjalistów z IERiGŻ program, który miał zmodernizować przede wszystkim produkcję zwierzęcą, nie bardzo się udał. Objął bowiem niewielką liczbę gospodarstw prowadzących chów zwierząt i w rezultacie część pieniędzy skierowano na sfinansowanie innych działań. Rolnicy wykazali największe zainteresowanie zakupem maszyn rolniczych, a unowocześnienie parku maszynowego nie było najważniejszym celem działania „Inwestycje w gospodarstwach rolnych”. Środki na to działanie nie zostały w pełni wykorzystane (14 proc., zamiast planowanych 18 proc.).

Oni skorzystali

Joanna i Adam Szymańscy z Łukawy (Świętokrzyskie)
Początkowo nie mogłem skorzystać ze środków SAPARD-u, ponieważ ukończyłem już 50 lat i nie spełniałem kryterium wieku. Dopiero podniesienie progu wiekowego o pięć lat pozwoliło mi na złożenie wniosku o dotację na zakup silosów. Podobne problemy miały inne osoby. Później nie napotkałem już większych trudności przy ubieganiu się o dotację, choć zajęło mi to wszystko bardzo dużo czasu.

Elżbieta i Bogdan Wojciechowscy z Kajewa (łódzkie)
Dużym utrudnieniem był brak jasnej informacji o wszystkich realizowanych programach unijnych i możliwościach pozyskiwania pieniędzy. Z taką informacją powinien docierać do rolników doradca, który znałby potrzeby konkretnego gospodarstwa. Za taką rzeczową poradę i pomoc w wypełnianiu wniosku, byłbym gotów zapłacić.


Zdaniem eksperta
dr Janusz Rowiński, Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie

Program SAPARD był bardzo trudnym sprawdzianem sprawności zdanym pomyślnie zarówno przez instytucje obsługujące program (Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa), jak i korzystające z jego środków zakłady przemysłu rolno-spożywczego i samorządy. W rezultacie Polska, wbrew pierwotnym, pesymistycznym prognozom, wykorzystała efektywnie wszystkie środki programu. Dzięki SAPARD-owi wiele zakładów przemysłów mięsnego, mleczarskiego i rybnego produkuje obecnie zgodnie ze standardami unijnymi, a samorządy lokalne rozbudowały wodociągi i kanalizację oraz poprawiły sieć dróg lokalnych. Natomiast rolnicy jedynie w niewielkim stopniu skorzystali z możliwości modernizacji gospodarstw. Należy mieć nadzieję, że podczas realizacji kolejnych programów w pełni wykorzystają pozostawione im do dyspozycji środki.

Źródło: "Farmer" 02/2006