Wszystko wskazuje na to, że podczas szczytu, jaki odbędzie się 7-8 lutego, budżet UE zostanie uchwalony. Do tego czasu jednak nasz resort rozwoju regionalnego unika rozmów o konkretnych kwotach.
- Komisarz Lewandowski, w trakcie ostatniego spotkania wlał w nasze serca trochę optymizmu. Obecny budżet mamy na poziomie 68 mld, myślimy, że następna będzie z siódemką z przodu. Nie chcę jednak strzelać konkretnej liczby, bo kilka miliardów w tę czy w tamtą stronę to przecież ogromne pieniądze, które przełożą się na programy, także regionalne - tłumaczy Bieńkowska, ale dodaje, że ale pewne szacunki są daleko posunięte, bo wynikają z decentralizacji środków, jakimi nasz kraj będzie w latach 2014-20 dysponował.
- Decentralizacja nie jest zaskoczeniem, bo zapowiadaliśmy ją od kilku lat. W przyszłym budżecie poziom przekazywanych do regionów środków z UE z 25 proc. zwiększy się do 39 proc. z całej sumy. Jeśli odetniemy Fundusz Spójności (który musi być zarządzany na szczeblu centralnym) czyli te wielkie inwestycje infrastrukturalne na środowisko i transport, to na dwa podstawowe fundusze, polityki regionalne (fundusz rozwoju regionalnego i fundusz społeczny) zostanie ok. 60 proc. Połowa tych pieniędzy będzie zarządzana na poziomie regionalnym. Szacujemy zatem, że będą to co najmniej dwukrotnie większe pieniądze dla regionów - kontynuuje minister rozwoju regionalnego.
Także podział programów będzie inny ale i tu zmiana jest ewolucyjna.
- Wszyscy myślą, że nie będzie pieniędzy na infrastrukturę, a ja mówię: owszem, będzie i to nawet sporo. Natomiast ukierunkujemy te pieniądze w ten sposób, żebyśmy po 2020 r. mogli z nich żyć. Będą np. duże pieniądze dla wyższych uczelni, ale tylko kropla na mury. Jeśli uczelnie będą miały pomysł i chciały z funduszy skorzystać, to będą musiały znaleźć ewentualnego partnera, który zrobi z tego pomysłu biznes na rynku, czyli go skomercjalizuje - tłumaczy Elżbieta Bieńkowska.
Samorządy też muszą liczyć się z tym, że pozyskiwanie pieniędzy będzie trudniejsze.
- Samorządy muszą być świadome, że będą to trudniejsze pieniądze, ale pieniądze do zdobycia, i już teraz trzeba zacząć się przygotowywać. Trzeba wczytać się w Umowę Partnerstwa, gdzie zaznaczone są kierunki, jakie chcemy wspierać. Będą pieniądze na innowacyjność, na tworzenie miejsc pracy, nowe technologie, na czysty transport, na wyrównanie szans - wymienia szefowa resortu.
MRR ma już gotowy algorytm na podstawie, którego dzielić będzie pieniądze dla regionów, ale z jego przedstawieniem zwleka do uchwalenia i ogłoszenia budżetu UE. Zapowiada jednak, że będą możliwe do pozyskania dodatkowe pieniądze.
- Np. na projekty miejskie, tzw. Zintegrowane Inwestycje Terytorialne dotyczące miast - ale na miasta, wraz z obszarem funkcjonalnym, będziemy dzielić dodatkowe środki poza podstawową alokacją na regiony - zapewnia Bieńkowska.
Także drogi nie zostaną całkiem bez pieniędzy.
- Ministerstwo transportu ma podstawowy cel, przez nas popierany, "załatania dziur" ekspresówek w następnym budżecie. Pewne kwestie drogowe, dotyczące także obwodnic będzie można zawrzeć w regionalnych kontraktach, jakie będą przedmiotem negocjacji z województwami. Być może dodamy jakieś pieniądze z programów krajowych, by z regionalnego programu finansowane mogły być inne przedsięwzięcia - kontynuuje.
Mocniejszy niż do tej pory nacisk będzie położony też na różnego rodzaju pożyczki. Udział ich w unijnej puli dla naszego kraju zwiększy się z 1 proc. (jak jest obecnie) do 10 proc.
- Wprawdzie do tej pory spektakularnego zainteresowania takimi funduszami jak Jessica czy Jeremie nie było, ale jestem przekonana, że dwa lata jakie zostały do końca tego budżetu pokażą, że i te narzędzia zostaną wykorzystane. Po prostu najpierw zjadano dotacje w każdym z województw, a potem ruszono po pożyczki. I pewnie tak będzie i w przyszłym budżecie. Przy wielu inwestycjach warto pomyśleć o partnerstwie publiczno-prywatnym, by np. którego część można sfinansować z dotacji, a część z pożyczki - reasumuje minister.
Komentarze