Mamy za mało pieniędzy – a można było uzyskać więcej. Jak mówi Wojciechowski, polscy negocjatorzy chcieli otrzymać nawet mniej niż nam w Unii oferowano. Bardziej zależało im na potwierdzeniu obiecanych w kraju 300 mld na fundusz spójności, niż wynegocjowanie na rolnictwo tego, co można było osiągnąć. Mamy więc mniej niż potrzeba i mniej niż można było mieć.
- Mamy budżet biedy i dyskryminacji. W poprzedniej perspektywie finansowej polscy rolnicy dostali, przy niepełnych wtedy dopłatach, 32,5 mld euro - a w nowej, w porównywalnych cenach, jest to 28,5 mld, czyli o 4 mld euro mniej – mówi europoseł.
Jak wylicza Wojciechowski, jeszcze gorzej wygląda to, jeśli porównać aktualne potrzeby i dostępny budżet – wtedy brakuje jeszcze więcej. Jak mówi Janusz Wojciechowski, mogliśmy mieć nawet oferowane przez Parlament Europejski 36 mld – mamy 8 mld mniej.
Zdaniem europosła, nie można sobie dużo obiecywać po mechanizmach stworzonych w nowej WPR. „Zazielenienie” może być utrudnieniem dla rolników, a nie da skutków dla środowiska.
- Nie neguję dostosowania rolnictwa do potrzeb ochrony środowiska, ale więcej osiągnęlibyśmy na przykład, gdyby ograniczyć zasięg rolnictwa przemysłowego, wielkich farm przemysłowych, wielkich tuczarni, które zatruwają środowisko i ludziom też dają się we znaki - mówi. - Gdyby to ograniczyć czy wręcz wyeliminować, to efekty środowiskowe byłyby naprawdę liczące się. Natomiast obawiam się tego „zazielenienia” bo to może być nowy sposób na wyłudzanie unijnych pieniędzy przez tych, którzy tylko udają rolników. Ktoś sobie kupi ziemię, zakrzaczy, zapuści i nie będzie nic uprawiał, tylko ogłosi, że jest to obszar ekologiczny – i będzie brał pełne dopłaty. A obok niego ktoś, kto ciężko pracuje i produkuje – uprawia zboże na przykład – jak nie wyłączy tych 5 proc., a potem 7, to dopłat nie dostanie. Ja tu widzę – obym się mylił – sposób na wyłudzanie. Polska powinna być liderem rolnictwa ekologicznego w Europie, a nie jest – dodaje Wojciechowski.
A czy przewidziane zachęty dla młodych rolników wpłyną wreszcie na poprawę struktury agrarnej w naszym kraju?
- Takie są oczekiwania, ale jest pytanie, czy rzeczywiście tych pieniędzy będzie więcej. Zwiększenie dopłat bezpośrednich dla młodych rolników to lepszy mechanizm niż ten, który był dotychczas – ta jednorazowa pomoc z wieloma problemami biurokratycznymi z tym związanymi. Obecny mechanizm jest pod tym względem lepszy.
Jak podkreśla europoseł, najważniejsze może być ograniczenie środków na II filar WPR.
- Musimy pamiętać, że polscy rolnicy odczują przede wszystkim obcięcie środków na rozwój obszarów wiejskich. Drugi filar został tak naprawdę zmasakrowany. Jak jeszcze rząd przesunie 25 proc. środków do pierwszego filara, zaoszczędzi więcej niż pół miliarda euro z naszego budżetu – bo do pierwszego filara nie trzeba dopłacać, a do drugiego trzeba by było dopłacać z naszego budżetu – to tych pieniędzy będzie tak naprawdę o połowę mniej. To budżet na przetrwanie, a nie na rozwój polskiej wsi, nawet nie wiem, czy wystarczający żeby przetrwać, bo wielu rolników pewnie nawet nie przetrwa, a już na pewno nie będzie pieniędzy na rozwój.
Zapewnienia, że braki w II filarze WPR wyrówna wpływ z polityki spójności, europoseł określa jako obłudę. Ostatecznie okazało się, że na rozwój wsi trafi z funduszu spójności tylko 4,5 mld euro.
- Jeśli fundusz spójności to 300 mld, to wsi się należy z niego znacznie więcej. Jeśli wziąć pod uwagę liczbę mieszkańców, wieś powinna otrzymać połowę środków.
Komentarze