Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o paszach dotyczy przesunięcia terminu wejścia w życie zakazu wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych oraz organizmów genetycznie zmodyfikowanych przeznaczonych do użytku paszowego z dnia 1 stycznia 2017 r. na dzień 1 stycznia 2021 r.

Na ostatnim etapie prac parlamentarnych do ustawy z dnia 22 lipca 2006 r. o paszach wprowadzony został zakaz wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych oraz organizmów genetycznie zmodyfikowanych przeznaczonych do użytku paszowego - miał wejść w życie po upływie 2 lat od dnia ogłoszenia ustawy, tj. od dnia 12 sierpnia 2008 r. Potem termin wejścia w życie zakazu został jednak przesunięty na dzień 1 stycznia 2013 r., a następnie na 1 stycznia 2017 r.

I wszystko wskazuje na to, że znów będzie przesunięty, tym razem na 1 stycznia 2021 r. - albo 2019 roku.

- To kontrowersyjny problem, ma tyleż zwolenników, co przeciwników wśród konsumentów – mówiła dziś w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi wiceminister Ewa Lech i dodała, że nie jesteśmy obecnie w stanie zastąpić paszy GMO – kolejne lata mają być wykorzystane na prace nad badaniem alternatywnych pasz i ekonomicznych skutków zmian dla rolnictwa. Trwają prace nad diagnostyką mączek mięsno-kostnych. Kolejne 4 lata mają być okresem, w którym problem będzie rozwiązany. Ma być również przebadana śruta rzepakowa, kontynuowane będą programy wsparcia produkcji roślin wysokobiałkowych w kraju.

– W tej chwili ze względu na utrzymanie konkurencyjności, zwłaszcza w drobiarstwie, jesteśmy zmuszeni ten zakaz przesunąć w czasie – mówiła wiceminister. Rezygnacja z soi GMO wydłużyłaby i podrożyłaby produkcję.

Ważna jest też możliwość wprowadzenia zakazu w kontekście unijnym. „Należy podkreślić, że inne państwa Unii Europejskiej nie wprowadziły zakazu stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych oraz organizmów genetycznie zmodyfikowanych przeznaczonych do użytku paszowego. Na obszarze Unii Europejskiej jest prowadzony obrót paszami GMO uznanymi za bezpieczne w świetle wspólnotowych uregulowań prawnych i wpisanymi do Rejestru GM Żywności i Pasz Unii Europejskiej.

Ponadto, zgodnie z postanowieniami Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE), zakazane jest stosowanie między państwami członkowskimi ograniczeń ilościowych w przywozie towarów oraz wszelkich środków o skutku równoważnym. Zgodnie z zasadą „swobodnego przepływu towarów” produkty zatwierdzone zgodnie z procedurami Unii Europejskiej muszą być dopuszczone do obrotu we wszystkich państwach Unii Europejskiej” – podano w uzasadnieniu projektu.

Problem szkodliwości pasz GMO był badany w Instytucie Zootechniki – Państwowym Instytucie Badawczym w Krakowie przy współudziale Państwowego Instytutu Weterynaryjnego – Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach. Nie stwierdzono negatywnego wpływu skarmiania pasz GMO na jakość i bezpieczeństwo produktów zwierzęcych, zdrowie ludzi i zwierząt oraz na środowisko.

Przedstawiciele organizacji społecznych grupujących przeciwników GMO podczas dzisiejszych obrad KRiRW sprzeciwili się przedłużeniu moratorium, zarzucając nowemu rządowi odejście od głoszonych wcześniej  ideałów i domagając się określenia w ustawie zasad stopniowego odchodzenia od pasz GMO, a nie prostego przedłużenia zakazu stosowania pasz GMO i sprzyjania w ten sposób wielkim korporacjom. Proponowali utrzymanie zgody na stosowanie pasz GMO od wyeksportowania tak wyhodowanych zwierząt.

- Jest już przygotowany projekt ustawy, zakładający stopniowe odchodzenie od stosowania pasz GMO – poinformował przewodniczący komisji poseł Jarosław Sachajko. Jest też projekt przewidujący znakowanie żywności GMO.

- Dobrze się składa obietnice, jak się jest w opozycji, jak łatwo wtedy posługiwać się półprawdami – tak poseł Dorota Niedziela podsumowała sytuację. Jednocześnie wskazała, że od lat toczą się badania nad tym zagadnieniem, wciąż jednak nie ma możliwości zabezpieczenia potrzebnych pasz, niezawierających GMO.

- PiS nie wycofuje się z działań, aby zabezpieczyć Polaków przed żywnością GMO – zadeklarował poseł Zbigniew Dolata. Przypomniał o zmianach planowanych w dopłatach do produkcji nasion jako komponentów białkowych, uprawianych na pasze.

Potwierdził to poseł Jan Krzysztof Ardanowski – i podkreślił, że nie zmienił zdania. Jako przejaw troski potraktował zarówno głosy opozycji, jak i producentów. Rolnictwo musi być konkurencyjne, prowadzić potrzebne uprawy – stąd dopłaty do roślin wysokobiałkowych i wieloletni program badawczy. - Wszystko, co będzie służyło dochodowości, przyrodzie i Polsce będzie wprowadzane – zadeklarował. Okazał niezadowolenie wobec przygotowanego przez rząd projektu – nie uwzględnia on wieloletniego programu rozwoju roślin wysokobiałkowych, finansowanego przez ministra rolnictwa. Czas zaproponowany przez ministerstwo jest za długi i nie uwzględnia podjętych już działań – stwierdził i zgłosił poprawkę kilkunastu posłów PiS, skracającą do 2 lat okres moratorium.

Wiceminister Ewa Lech nie określiła stanowiska rządu do tej poprawki – powtórzyła, że wg rządu potrzeba 4 lat moratorium.

Po trwającej trzy godziny prezentacji opinii i dyskusji posłowie z komisji jednogłośnie opowiedzieli się ostatecznie za przyjęciem projektu wraz z poprawką.

Jeszcze dziś późnym wieczorem planowana jest debata w Sejmie nad tym projektem.

Zatem niezależnie od wyrażanej woli wprowadzenia w Polsce „wolności od GMO”, rzeczywistość okazuje się od niej różna – okres przejściowy w stosowaniu pasz GMO potrwa jeszcze przez kolejne 4 albo 2 lata.