Na pierwszy rzut oka nic tylko się ubezpieczać. Rolnik, który zdecyduje się na wykupienie polisy może liczyć na zwrot połowy jej wartości. Ale rzeczywistość nie jest już tak różowa. W zeszłym roku firmy ubezpieczeniowe sprzedały tylko 144 tysiące polis, a to zaledwie około 10% wszystkich rolników. Dzieje się tak nawet mimo tego, że ubezpieczenia są już obowiązkowe.

Tak trochę niepostrzeżenie, po cichu weszło w życie od 1 stycznia tego roku rozporządzenie we wszystkich krajach Unii Europejskiej, że każdy rolnik, który ubiega się o wsparcie ponieważ poniósł straty w wyniku klęski żywiołowej to jeżeli nie okaże wcześniej zawartej polisy na co najmniej połowę swoich upraw wówczas pomoc publiczna zostanie mu znacznie zmniejszona – tłumaczy- Konrad Rojewski z Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Co to oznacza w praktyce? Na przykład wyższe koszty kredytów preferencyjnych. Rolnik, który ubezpieczył połowę upraw i zwierząt gospodarskich może liczyć, że oprocentowania  wyniesie tylko 2%. Przy braku obowiązkowej polisy kredyt będzie dwukrotnie droższy. Choć wciąż będzie preferencyjny, gdyż jego oprocentowanie będzie niższe niż rynkowe.

Ministerstwo rolnictwa zapowiada, że będzie starało się zaradzić temu problemowi.

W tej chwili trwają rozmowy z Komisją Europejską czy w tych szczególnych przypadkach w ogóle nie będzie wyłączenia z tego mechanizmu – obiecuje wiceminister rolnictwa Artur Ławniczak. 

Co nie zmienia faktu, ze resort rolnictwa przygotowje się do przekazania poszkodwanych pomocy materialnej.

Źródło: farmer.pl