Łaska pańska na pstrym koniu jeździ – to wiadomo od lat. Czy może to jednak dotyczyć pomocy po klęsce?
Gmina Okonek, powiat złotowski, województwo wielkopolskie nie ma szczęścia: nie dość, że dotknęły ją klęski żywiołowe, to jeszcze ominęła nadzwyczajna rządowa pomoc.
Intensywne opady deszczu i gradu, a także silne wichury przeszły nad gminą 28-30 lipca. Spustoszyły ok. 4 tys. ha, to prawie jedna trzecia upraw. Problem dotyczy 67 rolników. A gmina jest wprawdzie miejsko-wiejska, ale rolnictwo stanowi największą część lokalnej gospodarki. Nic więc dziwnego, że władze gminy szybko zaczęły szukać pomocy. Pisma z prośbą o włączenie gminy do obszarów dotkniętych klęską w związku z kilkukrotnym wystąpieniem na jej obszarze bardzo intensywnych opadów gradu poszły do ARiMR – Departament Wsparcia Krajowego przekazał pismo do Ministerstwa Rolnictwa. Z MRiRW przyszło w odpowiedzi pismo informujące o zasadach „zwykłej” pomocy (kredyt preferencyjny lub umorzenia czy odroczenia terminów opłacenia należności dla gminy, KRUS czy KOWR). I tyle – a inni dostali więcej.
Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie nie została wyrażona wprost, ale daje się wydedukować, i to wcale nie z odpowiedzi udzielonej przez MRiRW. Otóż z-ca dyrektora Oddziału Regionalnego ARiMR podała: „Dokonując wyboru zjawisk atmosferycznych, których wystąpienie spowodowało straty w polskich gospodarstwach rolnych, a które mogą być następnie zrekompensowane w wyniku pomocy państwa, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi bierze pod uwagę zakres i powierzchnię kraju objętą klęską oraz dotkliwość występowania tych zjawisk. (...) Stąd też nie każde niekorzystne zjawisko atmosferyczne musi w danym momencie przyjąć rozmiary, które powodują konieczność objęcia dodatkową pomocą państwa”.
Tyle tylko, że w tym przypadku powodem nieobjęcia pomocą nie są „rozmiary”, a tylko czas wystąpienia owego zjawiska.
Bo w gminie Okonek przyszło ono kilka dni wcześniej, niż zechciał zauważyć problem rząd.
28 sierpnia rząd podjął uchwałę w sprawie ustanowienia programu pomocy dla rolników i producentów rolnych, którzy ponieśli szkody w gospodarstwach rolnych lub działach specjalnych produkcji rolnej spowodowane wystąpieniem w sierpniu 2017 r. huraganu, gradu lub deszczu nawalnego.
Więcej o pomocy po sierpniowych nawałnicach: Pomoc po sierpniowych nawałnicach
To ograniczenie programu pomocy do szkód z sierpnia sprawia, że rolnik z Okonka 1000 zł do zniszczonego ha upraw czy 2000 do zniszczonego ha lasu, jak również 10 tys. zł do odbudowy zniszczonego budynku gospodarczego dostać nie może. Tu zniszczenia przyszły w końcu lipca, cztery dni za wcześnie.
Władze gminy wysłały w pierwszych dniach września pisma do władz wojewódzkich, zabiegając o zmianę tej uchwały rządu. Podają, że również w ubiegłym roku gmina nie została uwzględniona w pomocy po suszy – w tym roku rolnicy nie mogą już więc po raz kolejny skorzystać z kredytów, choćby były one nawet preferencyjne. Niestety, i tym razem pismo odebrane z Departamentu Finansów MRiRW nie wyjaśnia, dlaczego to uchwalona 28 sierpnia pomoc rządu dotyczy tylko sierpniowych nawałnic, a lipcowych już nie.
Gmina nie traci nadziei i wciąż zabiega o zmianę przepisów.
- W dniach 28-30 lipca oprócz gminy Okonek ucierpiały również inne gminy naszego powiatu, a także sąsiadujący powiat szczecinecki (także gradobicie), więc problem nie dotyczy tylko naszej gminy, ale i części województwa zachodniopomorskiego – słyszę od burmistrz gminy Małgorzaty Sameć.
Potrzebę zmian uchwały rządu poparła Wielkopolska Izba Rolnicza, która wskazała wprawdzie w piśmie do rządu 7 powiatów dotkniętych klęskami w lipcu na swoim terenie, ale jakoś nie dostrzegła powiatu złotowskiego.
Burmistrz Okonka zwróciła się ostatnio o interwencję do Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej „Solidarni”, uznając, że ścieżkę administracyjną wyczerpała.
- Za każdym razem, z każdego urzędu, do którego się zwracamy, otrzymujemy tylko ogólną odpowiedź o zwykłych zasadach pomocy - mówi Marta Sochacka, prowadząca sprawy rolnictwa w gminnym Wydziale Infrastruktury Technicznej, Rolnictwa I Środowiska. – Nikt nie wyjaśnia, dlaczego pominięto straty z lipca przy udzielaniu nadzwyczajnej rządowej pomocy. Tymczasem straty poniesione w lipcu są w naszej gminie większe niż straty z sierpnia.
Dobrze byłoby znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego o udzieleniu lub nieudzieleniu pomocy decyduje kalendarz, a nie rozmiary klęski. A może po prostu uznać, że klęski w sierpniu były, skoro wystąpiły wprawdzie w lipcu, ale do sierpnia ich skutki nie zostały usunięte? Tylko co wtedy z tymi, u których nawałnica przyszła 1 września? Bo są i tacy.
„Decyzja o ewentualnym dodatkowym uruchomieniu ww. pomocy zostanie podjęta po zakończeniu przez komisje powołane przez wojewodów szacowania szkód powstałych w wyniku tegorocznych niekorzystnych zjawisk atmosferycznych” – napisała do gminy w piśmie z 22 września Aleksandra Szelągowska, dyrektor Departamentu Rolnictwa MRiRW. W Okonku trzymają się tej zapowiedzi z nadzieją. Tylko dlaczego w MRiRW myśli się o działających komisjach jako o szacujących szkody powstałe „w wyniku tegorocznych” a nie tylko „sierpniowych” niekorzystnych zjawisk atmosferycznych?
Zauważmy, że tej nocy nad Polską przeszedł Ksawery, a jest październik.
Czy jeśli pieniędzy nie wystarcza dla wszystkich można pomagać tylko wybranym przypadkowo, bo kalendarzowo, a nie tym najbardziej potrzebującym?
Komentarze