- Ograniczenie stosowania środków ochrony roślin wisi nad europejskim rolnictwem.
- Posiedzenie ministrów rolnictwa Unii Europejskiej nie przyniosło przełomu w tej sprawie. Wprawdzie padły na nim po raz kolejny argumenty za odrzuceniem nowych rozwiązań, o których jest poniżej, jednak większość jest na nie głucha.
- Komunikat po tym posiedzeniu nic nie wyjaśnia, jest „suchy”, nie zawiera żadnych szczegółów dla rolników.
- Czy już należy uznać, że przyjęcie prawa wobec ograniczenia pestycydów jest tylko kwestią czasu?
Pestycydy na cenzurowanym
22 czerwca 2022 r. Komisja Europejska przyjęła wniosek dotyczący nowego rozporządzenia w sprawie zrównoważonego stosowanie środków ochrony roślin. Nowe prawo ma na celu zastąpienie obowiązujących norm prawodawstwem lepszym w ocenie Komisji Europejskiej i dostosowanym do celów strategii przewodnich UE w ramach Europejskiego Zielonego Ładu (strategii „Od pola do stołu” i „Różnorodności biologicznej”) oraz Strategii Chemicznej UE.
Kilka audytów, misji informacyjnych i sprawozdań z realizacji dyrektywy z 2009 r., czyli obecnie obowiązującego prawa wobec stosowania pestycydów pokazało w ocenie Komisji Europejskiej jego bezradność. Dlatego postanowiła ona zaproponować wprowadzenie nowych przepisów w formie rozporządzenia w celu harmonizacji krajowych polityk dotyczących stosowania pestycydów. Wniosek, który złożyła Komisja ma na celu zapewnienie proporcjonalnego, realistycznego, ale ambitnego podejścia do rozwiązywania problemów i wyjść naprzeciw rosnącym obawom społecznym związanym ze stosowaniem pestycydów i ryzykiem związanym z nimi dla konsumentów. Proponuje ona, aby pestycydy były nadal używane, ale tylko wtedy, gdy jest to konieczne i właściwe oraz w bezpieczny sposób, wspierając wykorzystanie alternatywnych niechemicznych technik zwalczania szkodników i lepsze wdrożenie zintegrowanego systemu zarządzania szkodnikami.
Jednym z głównych celów wniosku jest ograniczenie stosowania pestycydów, m.in. szczególnie najbardziej niebezpiecznych. Proponowany prawnie wiążący cel to 50% redukcja w UE, przy czym państwa członkowskie mają możliwość wyboru własnych celów redukcji w ramach obowiązującej formuły pozwalającej na uzasadnienie odchylenia od celu unijnego.
Jednocześnie wniosek wprowadza zakaz stosowania wszystkich pestycydów na obszarach wrażliwych, takich jak: obszary miejskie lub obszary Natura 2000. Komisja podkreśla, że ważnym aspektem w tym zakresie jest promocja i dążenie do zwiększenia wykorzystania produktów niskiego ryzyka oraz alternatywy dla chemicznych pestycydów. Tych, jak na razie jest bardzo mało.
Suchy komunikat
Po spotkaniu ministrów rolnictwa, które odbyło się 18 lipca br. rolnicy zostali uraczeni „suchym” komunikatem. „Ministrowie omówili ostatni wniosek Komisji – ten z 22 czerwca br. o redukcji pestycydów - i ambitną harmonizację krajowych polityk dotyczących stosowania pestycydów przy pomocy rozporządzenia Komisji Europejskiej” – czytamy w tym komunikacie. A jak przebiegała dyskusja pomiędzy ministrami rolnictwa krajów członkowskich Wspólnoty w tej sprawie? „Ministrowie z zadowoleniem przyjęli propozycję zrównoważonego stosowanie środków ochrony roślin i wyrazili obawy związane z wyznaczeniem celu na poziomie 50% w redukcji pestycydach chemicznych, zarówno na szczeblu unijnym, jak i krajowym” – czytamy dalej. Nadal wiemy mało. Obawy przed nowym prawem zgłaszali ministrowie, zostały zebrane w kilka konkluzji. Oto one. Ministrowie przypomnieli, że przed ustaleniem obowiązkowych celów redukcyjnych potrzebne są realne, zrównoważone alternatywy dla chemicznych pestycydów. Zaapelowali ponadto o konieczność uwzględnienia w prawie różnic geograficznych, klimatycznych i zróżnicowany poziomu stosowania substancji czynnych pestycydów w poszczególnych państwach członkowskich. Podkreślili ponadto, że do zrównoważonego rozwoju nie należy dążyć kosztem bezpieczeństwa żywnościowego oraz poprzez osłabienie konkurencyjności rolnictwa w UE, zwłaszcza w obecnym kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę. Nic nowego, te argumenty były już podnoszone, wcześniej zanim 22 czerwca br. Franz Tommermans, wiceprzewodniczący Komisji wraz z dwójką innych komisarzy, Stellą Kyriakides i Virginijusem Sinkevičiusem oficjalnie poinformowali o uruchomieniu procesu przyjmowania nowego prawodawstwa.
Co na to Polska?
Nasz rząd od samego początku sprzeciwia się wejściu w życie nowego prawa dotyczącego redukcji zużycia pestycydów. Minister rolnictwa mówi o budowaniu europejskiej koalicji w celu jego blokowania. Jedno jest pewne, sami nie jesteśmy w stanie powstrzymać jego wejścia w życie. Czy łatwo będzie nam pozyskać koalicjantów? Minister wskazuje m.in. na Czechów, jako tych którzy pójdą z nami pod rękę, innych państw nie wymienia, marzą mu się duzi unijni gracze, którzy razem z nami powiedzieliby „nie” dla redukcji stosowania środków ochrony roślin. Czy Niemcy, Francuzi i Włosi przeciwstawią się tym propozycjom? Trudno wyrokować, ale na razie nie słychać z ich strony wyraźnych głosów sprzeciwu. Poza tym, gdyby nie chcieli oni iść w stronę prośrodowiskowej produkcji rolnej dali by temu wyraz dużo wcześniej nie godząc się na strategię od „Pola do stołu” i na tę o bioróżnorodności. Z ust polityków pochodzących z ich krajów, którzy piastują mandaty eurodeputowanych bardzo często słychać głosy mówiące wręcz o konieczności porzucenia jakiejkolwiek chemii dziś wykorzystywanej w rolnictwie. Czeskim politykom, na których wskazuje nasz minister jest bliżej do tych z wielkiej europejskiej trójki państwa, niż do nas. Zresztą wyraz temu dał już Zdenek Nekula, czeski minister rolnictwa, który powiedział, że z tym prawem coś trzeba zrobić, nie potępiając go.
Obowiązki państw Unii Europejskiej
Państwa członkowskie będą również musiały wprowadzić przepisy dotyczące poszczególnych upraw w celu wdrożenia zasad jeszcze mocniejszej integrowanej ochrony roślin.
Rolnicy będą musieli uzyskać informacje od niezależnych doradców w zakresie stosowania metod alternatywnych. Taki niezależny system doradczy musiałby być ustanowiony przez państwa członkowskie. Pod pełną kontrolą będzie handel nimi. Co więcej, każdy kraj będzie raportował dane z ich korzystania, stosowania, jak również monitorował ich wpływ na zdrowie i środowisko. Nowe wskaźniki oparte na tych nowych danych będą analizowane i zapewne posłużą do uszczegółowienia prawa i wypracowania kolejnych zasad zużycia środków ochrony roślin po 2030 r. Na razie nie mówi się za dużo i finansowych rekompensatach dla rolników w związku z ograniczeniem zużycia przez nich pestycydów, a jedynie o tym, że państwa członkowskie będą mogły korzystać z finansów WPR przez 5 lat w celu zrekompensowania wszelkich kosztów związanych z realizacją rozporządzenia „pestycydowego” przez rolników.
Zasady redukcji używania środków ochrony roślin będą dyskutowane, bo to jest projekt Komisji i na pewno ten temat wróci na jej łono. Nie da się ukryć, że Komisja zamierza wprowadzić bardzo dyskusyjne prawo. To prawo, było przedmiotem oceny Rady, czyli gremium tworzonym przez ministrów państw członkowskich i jak na razie nie słychać mocnych głosów, które mogłyby je powstrzymać. Wyłom jednego kraju i kilku innych nic nie da. Parlament Europejski zajmie się nim, posłowie będą mogli zgłaszać do niego poprawki. Nie spodziewam się w większej jego modyfikacji. Ostateczna decyzja o jego charakterze jest w rękach wspomnianej Rady. Jeśli w tym towarzystwie nie będzie zgody dojdzie to tzw. trilogu, czyli procedury negocjacyjnej. Nasz minister jest dobrej myśli i uważa, że ugra w tej sprawie bardzo dużo. Nie podzielam jego optymizmu.
Zapraszam do obejrzenia kolejnego odcinka „Iwana w Dybach”, w którym spoglądamy na to, co wydarzyło się wokół prawa ograniczającego zużycie pestycydów. Komentujemy słowa Zdenka Nekuli, czeskiego ministra rolnictwa i wicepremiera Henryka Kowalczyka. Spojrzeliśmy również na sytuację na rynku zbóż. Nasz minister rolnictwa powiedział, że „jesienią zabraknie pszenicy”. Skoro ma jej zabraknąć, to po ile ona będzie?
Komentarze