Sygnały o problemach w znalezieniu rąk do pracy przy zbiorach owoców i warzyw wysyła dziś wiele europejskich krajów. Zwykle lukę rynkową wypełniali pracownicy sezonowi z zagranicy, nierzadko spoza UE. Ale pandemia koronawirusa sprawiła, że wiele osób nie może lub nie chce przyjechać.
Obawy o tegoroczne zbiory wyrażają także polscy plantatorzy, którzy w ostatnich latach często korzystali z pracowników sezonowych z Ukrainy. Polskie granice pozostają bowiem na razie zamknięte dla obcokrajowców, a wielu Ukraińców wyjechało w ostatnich tygodniach, gdy zamknięcie swoich granic zapowiedziała Ukraina. Tymczasem, już w drugiej połowie maja czy w czerwcu, gdy przyjdzie czas zbioru truskawek, czereśni i malin nasz kraj będzie potrzebował dużo dodatkowych par rąk do pracy.
Wielu polskich plantatorów czy sadowników od kilku lat korzystało z tych samych pracowników przyjeżdżających co sezon z Ukrainy. Teraz też wyrażają oni chęć przyjazdu do Polski, ale nie mogą przekroczyć granicy (brak choćby połączeń komunikacyjnych). Ale uważa się, że nawet jeśli dojdzie do otwarcia przejść, pracownicy nie zjawią się od razu. Obecnie nie mogą bowiem nawet złożyć wniosków o wizę uprawniającą ich do podjęcia pracy zarobkowej w naszym kraju. Polski MSZ tłumaczy, że z powodu panującego na Ukrainie stanu wyjątkowego punkty przyjmowania i wydawania wniosków pozostają zamknięte, a obecnie nie ma innej drogi ubiegania się o wizę pracowniczą.
Czy w takim razie Ukraińców w tym roku zastąpią Polacy? – Nie spodziewałbym się – ocenia w rozmowie z farmer.pl sytuację przedstawiciel jednej z wrocławskich agencji pośredniczących w zatrudnianiu Ukraińców. – Szybciej wyjadą skuszeni jeszcze wyższymi niż w ubiegłych latach zarobkami zrywać truskawki czy szparagi w Niemczech, Holandii czy Hiszpanii. Polacy nie będą pracować na krajowych polach za 14-15 zł brutto za godzinę, czyli za taką stawkę, jaką obecnie proponuje się pracownikom z Ukrainy – dodaje.
Do agencji pośrednictwa pracy coraz częściej zgłaszają się Ukraińcy, którzy zostali w Polsce, ale z powodu restrykcji związanych z kwarantanną tracą pracę w swoich dotychczasowych miejscach zatrudnienia. Tym ludziom zazwyczaj nie opłaca się wracać na Ukrainę, gdzie też zresztą nie ma dla nich pracy. Szukają więc w naszym kraju czegoś na przeczekanie. I to właśnie te osoby agencje pośrednictwa pracy starają się teraz kierować do pracy w gospodarstwach, które poszukują pracowników sezonowych przy pielęgnacji roślin czy zbiorach.
Ale jest to dziś głównie praca dla kobiet, i to tych silnych… Powód? Ogromne zapotrzebowanie na pracowników ze strony branży budowlanej. - Oferta dla pracownika fizycznego bez kwalifikacji, do przyuczenia to 17 zł netto plus zakwaterowanie, a więc jest o wiele bardziej atrakcyjna dla Ukraińca, niż oferta pracy w rolnictwie – przyznaje w rozmowie z farmer.pl pracownik tym razem warszawskiej agencji pośrednictwa pracy dla naszych południowo-wschodnich sąsiadów.
Według jego informacji – pojawiły się już pierwsze sygnały, które mówią o tym, że prawdopodobnie w pierwszej połowie maja ukraińskie urzędy wizowe znowu podejmą pracę. Oby.
Komentarze