Wielkopolska Izba Rolnicza od lat na bieżąco prowadzi kalkulacje oraz notowania cen płodów rolnych i środków produkcji rolniczej. Fachowcy izby pokusili się również o analizę opłacalności produkcji rolniczej w różnych branżach w listopadzie br. w porównaniu do tego samego miesiąca roku poprzedniego. Płynie z niej jeden podstawowy wniosek – nie ma chyba rolnika, którego by ten rok nie zaskoczył, choć w zależności od branży zaskoczenie mogło być miłe albo wprost przeciwnie.

Jak zaznaczają na wstępie autorzy publikacji, analizowanie opłacalności kosztów produkcji w listopadzie br. było obarczone wysokim ryzykiem. Choćby z racji poważnego rozchwiania rynków rolnych, a także rynku energii, paliw i gazu. Większe znaczenie mają więc w rezultacie tej analizy nie same ceny, ale raczej kierunek dokonujących się zmian.

Produkcja roślinna

Analiza kosztów produkcji i cen skupu w porównaniu z listopadem 2020r. wykazuje w przypadku produkcji roślinnej przede wszystkim wysoki wzrost kosztów prowadzenia upraw. Choć wzrosły również ceny skupu, nie zawsze rekompensują one poniesione przez producenta nakłady. Wzrost kosztów, jak stwierdzają eksperci WIR, to wina przede wszystkim sytuacji na rynku gazu, który odbija się na cenach nawozów. Wzrost przychodów ze sprzedaży płodów to zaś efekt „wzrostu popytu, niskich stanów magazynowych, jak również spekulacji na rynku” – czytamy w opracowaniu.

Zmiany kosztów i cen pozytywnie wpłynęły na opłacalność produkcji pszenicy, jęczmienia i rzepaku, ale negatywnie oddziałują na ekonomikę produkcji buraka cukrowego i ziemniaka przemysłowego. Dla przykładu: z zestawienia wynika, że przed rokiem wynik finansowy (przychody minus koszty) osiągany z 1 ha pszenicy wynosił 1.567,67 zł, a w tym roku ten sam hektar daje nam wynik 2.099,90. W przypadku 1ha buraków w poprzednim roku wynik finansowy wyniósł 2.098 zł, a w tym jedynie 745 zł. Koszty uprawy owego hektara wzrosły bowiem z 8.011,50 zł do 9.691 zł, gdy tymczasem przychody rolnika prawie się nie zmieniły.

W przypadku rzepaku autorzy analizy piszą: „Uprawa rzepaku jest konkurencyjną w stosunku do pszenicy, jeżeli cena nasion rzepaku jest wyższa od ceny ziarna pszenicy ponad 2-krotnie. Taka relacja cen utrzymuje się od 2008 roku. W listopadzie 2021 przewaga ta była prawie 3 krotnie wyższa.”

Warto wspomnieć też o soi, która w opłacalności produkcji wyprzedziła pszenicę. Korzyści z tej uprawy są również taki, że soja zostawia po sobie świetne stanowisko, które daje oszczędności w zużyciu nawozów przy następnej uprawie. Niekorzystnie za to przedstawia się sytuacja w produkcji kukurydzy na ziarno. Tu wynik finansowy osiągany przez plantatora jest rok do roku o ponad połowę niższy.

Producenci zbóż nie stracili w tym roku, ale sytuacja wcale nie roku dla nich najlepiej, bo tempo wzrostu cen środków do produkcji jest szybsze, niż tempo wzrostu cen sprzedawanych produktów rolnych – zaznaczają fachowcy WIR.
Ekonomika produkcji ziemniaka znalazła się tymczasem „pod kreską”, a niska opłacalność produkcji buraków cukrowych skłania plantatorów do rezygnacji z dalszej ich uprawy.

Produkcja zwierzęca

Dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, iż z analizy WIR wynika, że opłacalność produkcji trzody chlewnej wciąż się pogarsza. Koszty produkcji w tej branży stale rosną, a ceny skupu utrzymują się na drastycznie niskim poziomie, o ile znów nie spadają. W efekcie coraz więcej producentów (szczególnie małych i średnich) rezygnuje z produkcji, przez co rodzimi producenci prosiąt mają problemy ze zbytem.

„Pomimo wysokich cen mleka w skupie, koszty pasz jak i preparatów białkowych powodują, że rentowność tego kierunku jest dodatnia, jednak niewielka. Ostateczny bilans zależy od zdolności gospodarstwa od zapewnienia wysokiej jakości własnych pasz objętościowych.” – stwierdzają autorzy analizy z wielkopolskiej izby.

Co dalej gospodarzu?

Niestety, wyniki przeprowadzonych kalkulacji nie napawają optymizmem, a co gorsza obecna sytuacja uniemożliwia racjonalne planowanie dalszej produkcji. Nie sposób przewidzieć bowiem rozwoju wypadków na rynku gazu, paliw i energii elektrycznej. Nie sposób wyrokować, czy i kiedy ceny nawozów wrócą jeszcze do normalnego poziomu. Kiedy skończy się ta galopada cen środków do produkcji? Nie da się też przewidzieć, czy po kolejnych żniwach rolnik stanie w obliczu rynku popytu, czy rynkiem podaży.