18 października ruszyły wypłaty zaliczek na poczet dopłat bezpośrednich i obszarowych.
Temat dopłat skłonił także do refleksji w ostatnich dniach rolników w sieci. Na jednej z grup rolniczych w mediach społecznościowych rozgorzała ciekawa dyskusja na ten temat, po tym, jak jeden z nich zapytał: czy bez dopłat coś się teraz w rolnictwie opłaca?
- Oczywiście. Niejedna produkcja. Zwykle jednak trzeba zasuwać ponad siły. Z roślinnych to nie wiem, ale przy zwierzęcych to mleczarze od dawna sobie radzą, mimo zawieruchy. Tylko to bardzo wyczerpujące zajęcie i musi być pomoc. Powodzenia – odpowiedział mu Stanisław z Białej Podlaskiej.
Również użytkownik Wiktor uważa, że tak – opłaca się. - Nawet sam jestem gotów postawić na bydło opasowe od zera – stwierdził. - Teraz tak. Ciekawe czy Pan by też tak mówił na początku pandemii, gdy byki były po 4,80 za kilogram. Teraz bydła jest mało ale ludzie widzą, że cena dobra to stawiają na bydło opasowe. Za dwa lata, jak urosną, znowu cena sięgnie dna. Tak to już jest – odpisał mu Zbyszek.
- Ser kozi, miód, mlekomaty, jajomaty, stare odmiany zbóż. Wszystko, co obroni jakością cenę! – stwierdził użytkownik Rafał.
- Wszystko się opłaca, co wymaga dużego nakładu pracy ręcznej – stwierdził Oscar.
- Oddać w dzierżawę się teraz tylko opłaca – uważa Darek.
Użytkownik Dariusz napisał natomiast: - W teraźniejszym czasie to najlepiej posiać rozsiewaczem nawozu łubin i przejechać broną talerzową. Dopłata do kieszeni i iść do pracy. Chociaż dokładać wtedy nie trzeba.
- Ja znam takich, co mają siedlisko ptaszka i raz do roku koszą trawkę i leci unijne... albo soczewicę 30 kg na ha rozsieją i też się śmieją... – odpisał mu użytkownik Robert.
Grzegorz rozpisał się bardziej „refleksyjnie”: - Jak wstajesz rano i nie masz kosmicznych czynszów dzierżawnych oraz masz szczęście to wszystko się opłaca. Jak masz odrobinę pecha do pogody i czynsze dzierżaw wygórowane, to dwa lata i komornik…
Użytkownik Michał dodał: - Z drugiej strony, nikt nie każe brać dopłat. Tylko jakoś nie znam nikogo takiego. Nawet jak był dobry rok i na pietruszce zostawało 20-39 tyś. To nikt nie zrezygnował z tego marnego około 1 tyś dopłaty. - Za darmo to biorę nie? – podpytywał autor postu. - No nie do końca za darmo, ale fakt: dają, to się bierze – odpowiedział Michał.
Podobnego zdania był użytkownik Adam: - Od tego one są, żeby je brać. Jak dają, trzeba brać i korzystać. - Ja nie biorę, hehe – przyznał autor postu. - Jeśli to prawda to podziwiam i szacun. A jeśli można wiedzieć, to co uprawiasz bez dopłat? – zapytał Adam. - Jestem ogrodnikiem. Mam hektar pola, a to czego nie uprawiam kosze 2-3 razy w roku – odpowiedział mu autor. - Teraz już rozumiem czemu bez dopłat – stwierdził Adam. - Rozkręcałem swój biznes i też nie brałem… Chce żyć wolny, robić co chce, a nie że dostałem kasę, a potem muszę coś robić, co mi powiedzieli – tłumaczył dalej Damian, autor postu.
Inaczej na sprawę kwestii dopłat patrzy użytkownik Krzysztof: - Wszystko się opłaca, tylko trzeba by to sprzedać klientom prosto do koszyka. - Sprzedaj worek pszenicy klientowi prosto do koszyka i co z nim zrobi ? Pójdzie gołębie karmić? To też nie zawsze tak prosto działa – odpisał mu Konrad. - Można chleb upiec – drążył Krzysztof. - Pod warunkiem, że masz młyn w okolicy – odpisał mu Konrad. - Mąka z własnej pszenicy wyjdzie dużo drożej niż kupiona u tego młynarza. Temat przerobiony na skórze...- zamknął wątek użytkownik Robert.
Inny Krzysztof stwierdził: - Osobiście uważam, że z perspektywy czasu dopłaty bardziej niszczą rolnictwo niż mi pomagają. – Brawo – odpisał mu moderator postu. - Tym bardziej, że tylko część dopłat obszarowych trafia tam gdzie powinno – dodał w tym wątku użytkownik Łukasz.
- Jeżeli nie ma obornika, to przy tych cenach nawozów produkcja roślinna bez dopłat stoi pod dużym znakiem zapytania. Chyba, że ktoś młócił 5/6 t przy małym nakładzie, to może coś mu zostanie. Ja dopłat nie brałem i wychodziłem na plus, ale teraz to raczej będzie nieopłacalne. Zbyt niska wydajność z hektara – uważa inny użytkownik Robert.
Mirek napisał wprost: - Ja od 25 lat robię zestawienia dla instytutu ekonomiki rolnictwa. Od 16 wychodzi, że cały zysk to dopłata. Dodatkowy zysk z produkcji np. z pszenicy to powyżej 7,5 t/ha. Co będzie dalej? Strach się bać! Ceny i spekulanci oszaleli…
- Chyba się opłaca – stwierdził użytkownik Eryk. - Moje 30 ha ktoś obrabia, sieje tam pszenżyto i owies, płaci grzecznie gruntowy i o żadnych dopłatach mi nie wspomina nawet, więc musi się to kalkulować, bo głupi to on na pewno nie jest.
Zdaniem użytkowniczki Ewy - Zdrowa żywność, trzeba na nią postawić, bez chemii. Rolnicy, którzy sprzedają takie wyroby, nie mają problemu ze zbytem, bez pośredników. – Nie znam takiego rolnika – odpowiedział Ewie Grzegorz. – A ja znam, moi znajomi kupują od takiego rolnika "na pniu" jego produkty – zamknęła wątek Ewa.
A jakie jest Państwa zdanie? Czy bez dopłat coś się teraz w rolnictwie opłaca?
Komentarze