- Rosja rozpętała dwie wojny. Jedna to wojna na Ukrainie, druga to wojna gospodarcza, inflacyjna wydana całej Europie. (…) Widzieliśmy jakie były ceny gazu już w zeszłym roku. Rosja z premedytacją zaplanowała wysokie ceny energii, po to aby przełożyły się one na wysokie ceny nawozów, a potem na wysokie ceny żywności. (…) Robimy wszystko, poprzez tarczę antyputinowską (antyinflacyjną), żeby przerwać w Polsce ten łańcuch inflacyjny – powiedział premier Mateusz Morawiecki w czasie czwartkowej konferencji prasowej zorganizowanej w gospodarstwie rolnym w Załężu Dużym w województwie mazowieckim.
Jak dodał, rząd konsekwentnie realizuje wielki program, który ma – jak to określił - usprawnić polskie rolnictwo, pomóc rolnikom, zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe i doprowadzić do skutecznej walki z inflacją. Jednym z elementów tego programu będą właśnie dopłaty do nawozów, które będą realizowane z budżetu państwa.
Inne elementy tego programu to m.in. emerytury rolnicze, ubezpieczenia rolnicze i program retencji wody. Morawiecki zaznaczył, że wszystkie programy dla rolnictwa będą prowadzone przez jego rząd konsekwentnie i niezależnie od tempa pozyskiwania środków unijnych. - Jeśli będzie taka konieczność, będziemy je realizować z budżetu państwa - oświadczył premier.
Na dopłaty do nawozów rząd przeznaczył blisko 4 mld zł. – Można powiedzieć, że to kolejny wydatek z budżetu. Tak, ale to jest jednocześnie inwestycja w niższą inflację w przyszłości. Dziś taka dopłata przełoży się na niższą cenę zboża za kilka miesięcy. O to nam chodzi – przyznał Morawiecki.
Dodał, że bardzo zależy mu na tym, aby wszyscy zrozumieli, że tego typu działania są podejmowane nie tylko po to, aby wesprzeć jedną grupę społeczną, ale po to, aby przerwać ogniwa łańcucha inflacyjnego, którego skutki odczują wszyscy konsumenci w kraju. – Wszyscy płyniemy na jednej łodzi, po bardzo wzburzonym morzu – stwierdził.
- Uruchamiając program dopłat do nawozów wspieramy bezpieczeństwo żywnościowe Polski. W sytuacji, gdy rolnicy zaprzestaliby kupowania nawozów groziło by nam to bardzo mocnym obniżeniem plonów. A w takiej bardzo niespokojnej sytuacji na rynkach żywnościowych, jest to trudne do wyobrażenia. (…) Jest to program historyczny - takiej skali pomocy z budżetu krajowego jeszcze nie było. To inwestycja chroniąca polski rynek żywności i konsumentów przed drastycznymi podwyżkami - mówił wicepremier Kowalczyk.
Wnioski o dopłaty do nawozów można składać już od 25 kwietnia br.
Minister omawiając zasady udzielania dotacji dodał, że ARiMR będzie od poniedziałku – 25 kwietnia br. - zbierać wnioski o dopłaty. Ocenił, że sprawność rolników w zakupach, w sięganiu po dopłaty obszarowe i inne dopłaty z ARiMR pozwoli też na bardzo sprawną realizację tego programu.
Kowalczyk chciałby, żeby rolnicy jak najszybciej otrzymywali zwrot różnicy w cenach nawozów, by mogli inwestować otrzymane środki finansowe w swoje gospodarstwa rolne. - I aby plony, które spodziewają się uzyskać w następnym sezonie były godne, i abyśmy mieli wystarczającą ilość zbóż, bo (...) w Ukrainie z obsiewaniem pól może być różnie – stwierdził w czasie konferencji. Podkreślił także, że bardzo ważne jest, by produkcja zbóż w Polsce nie była mniejsza, niż w latach poprzednich.
Po raz kolejny zaznaczył także, że Polska jest bezpieczna pod względem żywnościowym. – Ale to, że my jesteśmy bezpieczni, nie oznacza, że świat jest bezpieczny żywnościowo. Wobec tego, ta produkcja zbożowa w Polsce i w Europie jest niezwykle ważna. Stąd ten program (dopłat do nawozów – dop. redakcji), by wspierać rolników, by wspierać konsumentów, żeby ceny nie rosły nadmiernie. Myślę, że jest to najskuteczniejszy sposób zapobiegania podwyżkom cen już u źródła -powiedział Kowalczyk.
Będzie też skup jabłek z dopłatą
W czasie czwartkowej konferencji prasowej, wicepremier poinformował też, że specjalnej pomocy mogą się spodziewać także sadownicy. Jak przyznał, embargo na Rosję i Białoruś (zamknięcie granic) oraz brak możliwości eksportu jabłek deserowych spowodowała, że będzie nadwyżka tych owoców w Polsce. - Już w następnym tygodniu zakłady przetwórcze będą skupowały jabłka deserowe, a różnica w cenie w wysokości 30 groszy, będzie rekompensowana – zapowiedział Kowalczyk.
Dodał, że w przyszłym tygodniu na stronach ARiMR pojawią się komunikaty w tej sprawie i będzie lista zakładów przetwórczych, które się zobowiązują do skupu jabłek deserowych z przeznaczeniem na cele przemysłowe. - Na podstawie tej listy i sprzedaży będziemy rekompensować rolnikom i sadownikom ubytek dochodów, po to by rolnicy nie ponosili strat z tytułu embarga – wyjaśnił minister rolnictwa.
Komentarze