Podczas wczorajszej debaty o rolnictwie w imieniu klubu PO głos zabrał poseł Leszek Korzeniowski.

Przypomniał informacje o akcesji do UE:

- W 2004 r., kiedy wchodziliśmy do Unii Europejskiej, polski produkt krajowy brutto wytworzony przez rolnictwo wynosił 4,5%. On się systematycznie zmniejsza, mimo że wartość produkcji rolniczej się zwiększa, ale produkt wytwarzany przez rolnictwo się zmniejsza – obecnie jest to ok. 3%. Podobnie jest w przypadku zatrudnienia. W 1995 r. prawie 28% osób pracujących w Polsce pracowało w sektorze rolnictwa, w 2009 r. – 13%. Ta tendencja, ten trend jest podobny, jeżeli chodzi o liczbę gospodarstw rolnych, przy czym pocieszający jest fakt, że coraz więcej jest gospodarstw tzw. towarowych, czyli tych, które produkują na zewnątrz, a nie jedynie dla siebie, w celu spożycia.

Poseł przypomniał też kryzys ostatnich lat, odbijający się na cenach:

- W roku 2013, bo tutaj trzeba wspomnieć o genezie kryzysu, cena rzepaku to było 2200 zł, pamiętamy, pszenica – 1100, mleko 1,60–2 zł. Tu licytowaliśmy się, co rośnie. Ale co się stało? Filozofia, praktyka światowa poszła w kierunku zagospodarowania olbrzymich ilości surowców energetycznych. Proszę zauważyć, że w tym 2013 r. znaczna część rzepaku, zbóż i innych płodów rolnych została przerobiona na różnego rodzaju substancje energetyczne, paliwa, cuda-wianki itd. Wtedy też zaistniał boom na zakup ziemi rolniczej, modernizację parku maszynowego. W tym czasie cena ziemi osiągnęła 50, 60, 70, 80 tys., a były miejsca, gdzie przekroczyła 100 tys. zł. Każdy, kto ma odrobinę wyobraźni, wie, że takich pieniędzy nie da się „odrobić” w jednym pokoleniu, nie wiem, czy dwa pokolenia nie są potrzebne na to, żeby w jakiś sposób nastąpiła stopa zwrotu. Wiele osób myślało, że ta koniunktura jest nam dana raz na zawsze, natomiast nie pomyślało o tym, że coś może się zmienić.

Na tym tle poseł umiejscowił obecną sytuację w rolnictwie:

- I przychodzi rok 2014, bardzo dobry pod względem plonów, ale znacznie gorszy pod względem cen. Zaczyna się raptowny spadek cen światowych i cen europejskich, a my przecież już nie jesteśmy rynkiem zamkniętym, wyizolowanym, jesteśmy podłączeni w zasadniczy sposób pod rynek światowy, i zaczynają się właśnie te utyskiwania. Przy tym mam wielu znajomych prowadzących dobre gospodarstwa towarowe, którzy twierdzili, że rok 2014 to był najlepszy rok w ich karierze, że osiągnęli najwyższe zyski czy największe dochody w odniesieniu do całego okresu prowadzenia działalności rolniczej. Niemniej zaczęły się problemy, czyli rozpoczął się chocholi taniec z polowaniem na czarownice i szukaniem winnego, który odpowie za te wszystkie grzechy. Mówiąc prawdę, ktoś nie dostrzegł tego czerwonego światełka ostrzegawczego – to, co powiedziałem wcześniej – i mamy dzisiaj taką sytuację, jaką mamy.

Poseł skrytykował projekt rezolucji o sytuacji w rolnictwie.

- Wczoraj zetknęliśmy się z rezolucją, praktycznie rezolucją polityczną, bo nie wiem, dlaczego jest napisane: rezolucja Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, skoro była to rezolucja Prawa i Sprawiedliwości, i jedynie by chciano, żebyśmy tę rezolucję w jakiś sposób poparli albo zaakceptowali. I tu od razu mówię, że nie ma takiej możliwości z naszej albo przynajmniej z mojej strony. Mówiąc wprost, w tej rezolucji jest napisane, że następuje wzrost cen środków do produkcji rolnej.

Poseł stwierdził, że „nie ma wzrostu cen środków do produkcji rolnej” – w szczególności przez cały rok 2014 cena paliwa była znacznie niższa niż w roku 2013, nadal następuje też zwrot części akcyzy, 0,95 zł/l albo 80 zł na 1 ha; „tutaj trzeba dodać, że jest to też wydatek budżetowy około 800 mln zł” – podkreślił.

Podobnie jest z nawozami:

- Co najmniej od 2 lat ceny nawozów mineralnych kształtują się w sposób sinusoidalny, ale bez tendencji wzrostowych. W lipcu, kiedy to rozpoczyna się tzw. rok nawozowy, ceny nawozów azotowych bardzo maleją. Wiedzą o tym wszyscy, którzy zajmują się rolnictwem. W roku 2014 obniżka ceny zaproponowana przez polską Grupę Azoty wyniosła ok. 200 zł na 1 t, to bardzo dużo. Teraz przez kilka miesięcy cena będzie wzrastała, ale nie podejrzewam, żeby ten wzrost do końca czerwca wyniósł więcej niż 200 zł, czyli de facto ten argument również nie jest najlepszy.

Nie podrożały też środki ochrony roślin.

- Dzięki pewnym ustawom, przepisom o imporcie równoległym, dopuszczeniu generyków na rynek polski i ograniczeniu roli koncernów bezpośrednio produkujących środki ochrony roślin te środki absolutnie nie podrożały albo nie podrożały w takim stopniu, żeby to miało istotny wpływ na wystąpienie tego kryzysu – mówił poseł. - Kolejny czynnik to podatek rolny. Jeżeli staniało zboże, to zmniejszył się też podatek rolny, to normalna rzecz.

Poprawiają się ceny czynszu dzierżawnego i maszyn:

- Podobnie jest z dzierżawą – opłaty dzierżawne także się zmniejszyły. Ceny maszyn rolniczych. Ponieważ od 2013 r. praktycznie skończyła się perspektywa 2007–2013, a następna jeszcze się nie rozpoczęła, bo trwają przygotowania, dzisiaj dilerzy maszyn przebierają nogami i obniżają ceny. To normalne.

Poseł podsumował, że to nie wzrost cen środków do produkcji wpłynął na ten kryzys.

- Bogiem a prawdą to właśnie ta rezolucja jest pewnego rodzaju clou, które pewnie za chwilę będzie przedmiotem państwa dyskusji. W tej rezolucji jest jeszcze napisane: opracowanie programu polityki wobec polskiej wsi, ograniczenia środków w budżecie państwa przeznaczonych na wieś. Czy to, co przedstawił minister Sawicki w swoim wystąpieniu, nie jest polityką rolną? Czy to, co powiedziałem wcześniej o tych trendach w rolnictwie, nie jest polityką? Ktoś to realizuje, to się nie realizuje samo, na to idą środki finansowe, jest przygotowany PROW, na to idą dopłaty bezpośrednie itd., itd.

Następnie poseł zapowiedział odniesienie się do uzasadnień rezolucji. - Uzasadnienia są w niektórych wypadkach kuriozalne – ocenił. I tak:

- Rynek cukru. Nie chcę być złośliwy i po raz kolejny mówić o zaniechaniach rządu PiS w czasie negocjacji dotyczących redukcji, jeśli chodzi o cukier.

Podobnie jest na innych rynkach rolnych:

- Taka sama sytuacja jak z tytoniem, proszę państwa, jest na rynku mleka, na który wszyscy tak utyskują. Przecież każdy, kto jest producentem mleka, wiedział, że nastąpi kwiecień 2015 r., że przyjdzie ten dzień... Dzisiaj przychodzi ten moment i wszyscy teraz utyskują. Minister dwoi się i troi, żeby rozłożyć na raty, żeby coś z tym zrobić, jakoś tę sytuację stara się rozwiązać. Dzisiaj, proszę państwa, powiem tak, że wielu producentów mleka bardzo poważnie zastanawia się nad rozbudową obory. Wszyscy ci, którzy produkują w sposób dobry, należyty, rentowny i zgodny ze sztuką, rozważają taki wariant. Kupowali kwoty mleczne od tych, którzy mają po 20, po 30 krów, bo tamci zdają sobie sprawę, że nie wytrzymają na tym rynku. Jest to normalne i uzasadnione.

Poseł jest też zadowolony z sytuacji na rynku wieprzowiny – widzi nadzieję w PROW:

- Jeśli ktoś ma 50 loch, nie jest w stanie utrzymać się na tym rynku, bo dzisiaj mówi się o tym, że Duńczycy mają między 800 a 1000 loch i że dopiero wtedy przynosi to określone profity i pozwala na jakieś funkcjonowanie.

Poseł tak podsumował swoje wystąpienie:

- Polskie rolnictwo jest pochodną rolnictwa światowego i europejskiego. To, co uzyskaliśmy przez lata obecności w Unii Europejskiej, oceniane jest przeze mnie bardzo wysoko. Zmiana filozofii rozwoju sektora energetycznego, o której mówiłem wcześniej, spowodowała nadprodukcję żywności. W tej chwili jest głównym powodem tego kryzysu, tej raptownej obniżki cen. W tej chwili widać to w decyzjach europejskich, które absolutnie nie maksymalizują produkcji, a bardziej idą w kierunku zmniejszania produkcji, tak to odbieram, poprzez zazielenianie. Dla mnie to jest jakby zmniejszanie tej produkcji bezpośredniej. Zarówno PROW, jak i system płatności bezpośrednich dla rolników są tego wyraźnym przykładem. Polski rząd z pełną konsekwencją realizuje wytyczne zawarte w dyrektywach unijnych i przystosowuje je do warunków polskich. Z całą stanowczością stwierdzam, że nie dostrzegam istotnych uchybień w pracy polskiego rządu.