• Nasila się proces ograniczania liczby substancji aktywnych będących składnikami środków ochrony roślin.
  • Członkowie PZPRZ z uwagą przyglądają się temu procesowi. W ich opinii, nie przebiega on w sposób nie budzący zastrzeżeń.
  • Zdaniem Związku, przewidywane zmiany w zakresie ilości substancji aktywnych nie tylko obniżą skuteczność stosowanej ochrony ale także wpłyną na jej koszt. W przypadku najpopularniejszego w Polsce gatunku uprawnego, jakim jest pszenica koszty te wzrosną nawet o 30%, a w przypadku rzepaku prawie o 40%.
  • Niezbędne jest stworzenie bardzo dużego funduszu rekompensat, bo polskie gospodarstwa będą po prostu upadać - uważa PZPRZ.
  • Związek apeluje, by decyzje o ograniczeniach w zakresie ochrony roślin oparte było przede wszystkim na szerokiej rzeczowej, popartej badaniami naukowymi dyskusji.

Stanowisko PZPRZ w sprawie postępujących  ograniczeń w zakresie chemicznej ochrony roślin - w formie listu otwartego – zostało właśnie przekazane m.in. Grzegorzowi Pudzie, Ministrowi Rolnictwa i Rozwoju Wsi, z prośbą o wsparcie wniosków i postulatów Związku, poprzez uwzględnienie w aktualnej działalności.

Co zawiera apel PZPRZ?

Zdaniem Związku, w ostatnich latach coraz bardziej nasila się proces ograniczania liczby substancji aktywnych będących składnikami środków ochrony roślin, a z informacji płynących z różnych źródeł unijnych wynika, że proces ten będzie się nasilał. Przypuszczenie to wynika przede wszystkim z przyjętych do realizacji w ramach Unii Europejskiej strategii a w szczególności „Od pola do stołu” i „Na rzecz bioróżnorodności”.

- W związku z tym Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych pragnie poinformować zarówno rządzących jak i społeczeństwo o problemach z tym związanych. Nasz apel o charakterze listu otwartego nie wynika z dbałości tylko o nasze dochody, ale przede wszystkim z obawy o bezpieczeństwo żywnościowe naszego kraju, które naszym zdaniem zostanie naruszone jeśli proces wycofywania z rynku kolejnych substancji aktywnych (i plany docelowego ograniczenia ilości stosowanych środków ochrony roślin o połowę) będą realizowane w niewłaściwy sposób. Pragniemy tutaj zauważyć, że my producenci mamy pełną świadomość tego, jak bardzo ważna jest odpowiednia jakość dostarczanych na rynek produktów rolnych i dlatego działania, które temu służą zawsze popieraliśmy i będziemy popierać. Wynika to nie tylko ze względów finansowych (wyższa jakość wyższa cena) ale także z pewnej filozofii życia, która spowodowała, że wybraliśmy zawód rolnika - podkreślono w apelu.

- Czujemy się w pełni odpowiedzialni za to co dzieje się na naszych polach i dlatego z dużą dozą zrozumienia podchodzimy do różnych propozycji, które temu mają służyć. Tak też jest w przypadku, gdy pojawiają się propozycje eliminacji z rynku, niektórych substancji aktywnych, ze względu na udowodnione lub domniemane niebezpieczeństwo negatywnego wpływu na zdrowie ludzi, zwierząt czy też środowisko. Obecnie jesteśmy jednak pełni obaw, że proces zmian w zakresie ochrony chemicznej roślin nie będzie przebiegał właściwie. Podstawą do takiego nastawienia są zmiany na rynku substancji aktywnych, które dokonały się w ostatnich latach - zauważa PZPRZ.

- W poczuciu odpowiedzialności za bezpieczeństwo żywnościowe naszego kraju pragniemy zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa, które związane są z ograniczaniem możliwości stosowania ochrony chemicznej na naszych polach. Pragniemy przy tym podkreślić, że w swojej ocenie nie tylko bazujemy tylko na własnej wiedzy praktycznej, ale także na wiedzy naukowców, a w szczególności na opiniach Rady Ekspertów powołanej przez Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych, w skład której wchodzą najwybitniejsi przedstawiciele nauk rolniczych w naszym kraju. Opinia tego gremium w połączeniu z naszym praktycznym doświadczeniem daje nam znakomitą podstawę do poniższego krytycznego spojrzenia na plany dalszego ograniczania zużycia środków ochrony roślin w uprawach - zaznaczono w apelu.

Wysokie straty w plonie, wyższe koszty produkcji

- Jak wynika z ocen ekspertów przewidywane duże ograniczenia ilości stosowanych środków ochrony roślin wpłyną na zasadnicze ograniczenie skuteczności ochrony - zwłaszcza niektórych zasiewów - i tym samym może dochodzić do strat plonu i jego jakości nawet na poziomie 70%. Należy ponadto zauważyć, że przewidywane zmiany w zakresie ilości substancji aktywnych nie tylko obniżą skuteczność stosowanej ochrony ale także wpłyną na jej koszt. W przypadku najpopularniejszego w Polsce gatunku uprawnego, jakim jest pszenica koszty te wzrosną nawet o 30%, a w przypadku rzepaku prawie o 40%. Jednym z powodów wzrostu tych kosztów jest to, że nowo rejestrowane preparaty będą miały raczej krótszy okres dobrego działania i tym samym liczba zabiegów niezbędnych do skutecznej ochrony wzrośnie. Nie ma wątpliwości, że takiego wzrostu kosztów w połączeniu z wcześniej wymienioną zmniejszoną ich skutecznością nie będą w stanie przetrwać nawet najsilniejsze ekonomicznie gospodarstwa, a trzeba wiedzieć, że ze względu na stosunkowo niskie ceny zbytu i wysokie koszty większość gospodarstw rolnych ma obecnie nie najlepszą kondycję ekonomiczną. Dlatego uważamy, że niezbędne jest stworzenie bardzo dużego funduszu rekompensat, bo nasze gospodarstwa będą po prostu upadać - podkreśla PZPRZ w swoim stanowisku.

Nastąpi wzrost odporności agrofagów

- Z ocen naszej Rady Ekspertów wynika ponadto, że zmniejszenie ilości substancji na rynku sprawi, że znacznie wzrośnie częstotliwość stosowania na danym polu tych samych substancji aktywnych i tym samym wzrośnie niebezpieczeństwo pojawiania się odporności wśród zwalczanych agrofagów, zjawiska bardzo niebezpiecznego dla producentów, bo związanego z sytuacją, kiedy danego agrofaga chemicznie zwalczyć niczym nie można. Trzeba wiedzieć, że już teraz wielu producentów doświadcza problemów związanych z odpornością agrofagów na zalecane środki ochrony roślin i nasilenie tego zjawiska musi być brane pod uwagę przy podejmowniu decyzji o wycofywaniu kolejnych substancji aktywnych - zaznaczono w apelu.

Rada Ekspertów Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych zwraca także uwagę na to, że stosunkowo największą grupę planowanych do wycofywania substancji stanowią fungicydy. - Ten fakt bez wątpienia zwiększy zasadniczo niebezpieczeństwo masowego wystąpienia grzybów, w tym fuzarioz, których zwalczanie jest szczególnie trudne. Tym samym zwiększy się zasadniczo niebezpieczeństwo wystąpienia w produkowanym ziarnie zbóż rakotwórczych mykotosyn, substancji nieakceptowalnych nie tylko w żywności ale i w paszach dla zwierząt. Jeśli zatem my producenci nie będziemy mogli skutecznie ochronić naszych zasiewów to później nie będziemy mogli sprzedać naszych plonów - podkreśla PZPRZ.

Duże problemy dla producentów stwarzają także sytuacje związane z wycofywaniem z rynku herbicydów. - Pragniemy tutaj przede wszystkim zwrócić uwagę na przewidywany do wyeliminowania z rynku glifosat. Uważamy, że ewentualny brak na rynku środków ochrony roślin zawierających tę substancję spowoduje niewyobrażalne wprost problemy w dużej części gospodarstw, które w trosce o efektywne gospodarowanie wodą zdecydowały się na stosowanie technologii bezorkowych. Uważamy zatem, że preparat ten po prostu nie może zniknąć z rynku - akcentuje Związek.

- Nasi eksperci zwracają uwagę na to - podkreśla PZPRZ - że zaplanowana eliminacja z rynku pyretroidów i ich zastąpienie innymi preparatami automatycznie wpłynie na duże zwiększenie ilości substancji aktywnej w przeliczeniu na jednostkę powierzchni, bo pyretroidy najczęściej stosowane są w stosunkowo małych dawkach. Trzeba ten fakt wziąć pod uwagę w planach osiągnięcia określonego stopnia zużycia środków ochrony roślin w przeliczeniu na jednostkę powierzchni.

- Za szczególnie niekorzystne zjawisko uważamy eliminowanie z rynku substancji aktywnych przydatnych do stosowania w zaprawach nasiennych. Naszym zdaniem ten sposób zwalczania wielu agrofagów jest najbardziej efektywny i w związku z tym ewentualne usuwanie takich substancji z rynku powinno być poprzedzone szczególnie wnikliwymi analizami - akcentuje Związek.

Preparaty biologiczne mogą tylko wspomagać ochronę chemiczną

- Analizy przeprowadzane przez naszych ekspertów wskazują, że problemy z ochroną będą dotyczyły wszystkich najważniejszych gatunków roślin, tj. zbóż, rzepaku i roślin okopowych, a także bardzo ważnych dla nas producentów roślin motylkowych. Na pewno trzeba podjąć wszelkie możliwe starania aby obszar uprawy tych roślin na polach polskich producentów zasadniczo wzrósł, a bardzo źle by się stało, gdyby jednym z powodów nie upowszechnienia się tych roślin były niedostatki w zakresie ochrony, a wszystko wskazuje na to, że takie niebezpieczeństwo jest i to bardzo duże.
W strategiach wymienionych na początku naszego apelu wynika, że preferowane będą w ochronie preparaty biologiczne. Zdaniem naszych ekspertów preparaty te siłą rzeczy będą droższe a poza tym ich efektywność będzie bardzo zmienna, zależnie od warunków pogody czy środowiska. W związku z tym należy postawić tezę, że preparaty te mogą co najwyżej wspomagać ochronę chemiczną, ale raczej na pewno skutecznie zastąpić jej nie zdołają - uważają rolnicy zrzeszeni w PZPRZ.

- Reasumując pragniemy jeszcze raz podkreślić, że wprowadzanie zmian w zakresie ochrony roślin muszą być realizowane w sposób przemyślany, uwzględniający wszystkie aspekty. Apelujemy zatem o to by decyzje o ograniczeniach w zakresie ochrony roślin oparte było przede wszystkim na szerokiej rzeczowej, popartej badaniami naukowymi dyskusji. My, producenci nie chcemy być świadkami sytuacji na naszych polach, kiedy zgodnie z prawem ograniczy się nam możliwości stosowania jakiegoś środka, co wpłynie na duży spadek plonów i ich jakości i zachwieje stabilnością naszych gospodarstw a przez to wpłynie niekorzystnie także na sytuację ekonomiczną konsumentów - podkreśla w apelu PZPRZ.