Prezesa Elewarru Daniela Alaina Koronę zdaje się nie interesować, jak powołano jego i jego jedyną zastępczynię w zarządzie. Nawet słowem nie odniósł się do zarzutów postawionych mu w tekście „Kto kieruje Elewarrem i kto kieruje pojazdami jego zarządu?”
W „Stanowisku” opublikowanym na oficjalnej stronie internetowej spółki Elewarr stwierdził po prostu, że tekst jest „pozbawiony rzetelności, oparty na złośliwościach, insynuacjach i nieprawdach” - i najwyraźniej więcej określeń już nie zna, bo temat ten porzucił nawet bez próby uzasadnienia sformułowanej tak oceny, aby z kolei dać wyraz przeświadczeniu, że… „Farmer” mści się na nim, gdyż on… przestał finansować pismo, co zapewne robił jego poprzednik Bogdan Drechna, skoro "Farmer" publikował jego wypowiedzi. Przestał też finansować redaktora współpracującego za czasów poprzedniego prezesa z Elewarrem, a do dziś – z „Farmerem”.
Zatem Daniel Alain Korona wydedukował, że chodzi o próbę wyłudzenia okupu – i swojemu przeświadczeniu dał wyraz w stanowisku, zamieszczonym na stronie internetowej Elewarru i na własnej blogowej stronie prywatnej. Oczywiście anonimowo, jak za dawnych dobrych PRL-owskich czasów bywało.
Nie czytam anonimów, ale tym razem – ponieważ autor wynika z kontekstu i miejsca publikacji „Stanowiska” – zrobiłam wyjątek. A jak już przeczytałam, to spieszę z odpowiedzią.
Daniel Alain Korona pewnie nie zrozumie, ale może okaże się, że ma szefa?
„Farmer” wielokrotnie pisał o Elewarrze. Zgłębianie szczegółów tego stwierdzenia nie ma sensu – każdy zainteresowany może łatwo odnaleźć te artykuły i sam sprawdzić. Zajmijmy się tezą sformułowaną przez Koronę i zastanówmy się chwilę, czy pismo straciło źródło finansowania po odejściu Bogdana Drechny z zarządu spółki? Jedyną reklamę z okresu tamtej prezesury znajdą czytelnicy w załączniku. Co więcej – widząc nieco spaczoną obecną prezentację firmy i jej prezesa w innych pismach zapytaliśmy już w sierpniu zarząd Elewarru: „Jakie artykuły sponsorowane i za jaką kwotę opłacił Elewarr w 2018 i 2019 roku? Uprzejmie proszę o podanie wykazu tych publikacji.”
Odpowiedź – choć szykowaną długo i dłużej niż pozwalają przepisy, a wymagał temat, otrzymaliśmy z podpisem „Marta Bieniek, radca prawny, Kasterski i Wspólnicy Kancelaria Prawnicza s.k.” – bez wykazu opłaconych publikacji, za to z kuriozalnym objaśnieniem:
„z upoważnienia Zarządu Elewarr sp. z o.o., w nawiązaniu do wczorajszej korespondencji (zapowiedź udzielenia odpowiedzi po terminie – dop. MP-K), przedkładam w załączeniu zestawienie stanowiące odpowiedź na Pani pytanie nr. 2, w przedmiocie zamawianych przez Elewarr sp. z o.o. mteriałow sponsorowanych. Z uwagi na fakt, że rok obrotowy Elewarr sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie obejmuje okres od lipca do czerwca kolejnego roku kalendarzowego, informację w przedmiocie artykułów sponsorowanych, przedstawiono w podziale na lata obrotowe. Mając na względzie tajemnicę przedsiębiorcy, a także zobowiązania do zachowania w poufności treści poszczególnych umów, Spółka nie wskazuje ceny za poszczególne materiały sponsorowane, wskazano natomiast łączne wydatki poniesione przez Spółkę za wszystkie wymienione materiały.”
Zestawienie dołączone do tego listu znajdą czytelnicy w załączniku.
Nie chcąc wnikać w pracę innych redakcji, nie wnikaliśmy już dalej w ten temat. Teraz informację wówczas uzyskaną publikuję – też bez komentarza i omówienia, zostawiając ocenie czytelników zarówno dobór redakcji, jak i sposób udzielenia informacji.
Zwróćmy tylko uwagę na brak rozumienia różnicy (widoczny także w „Stanowisku”) między zamieszczoną informacją o firmie, a opłaconą jej reklamą – w „Farmerze” zawsze wyodrębnianą, a miejmy nadzieję, że wszędzie indziej też, bo wymaga tego prawo prasowe.
Po co więc Daniel Alain Korona robi teraz ten reklamowy szum? Po pierwsze - odwraca uwagę od problemów Elewarru. Bo a nuż uda się zmienić temat rozmowy? Nie uda się.
Bo – i to jest to drugie – pan prezes próbuje upiec własną pieczeń. Daniel Alain Korona od lat – zza węgła, ale wytrwale – budował i buduje w środowisku (blogowych kolegów, bo kto poza nimi zagląda do tych znanych tylko wtajemniczonym wynurzeń, Wikipedia wyrzuciła wmontowany kiedyś na jej stronie życiorys prezesa) legendę opozycjonisty. Wtedy, kiedy 11 listopada ulicami Warszawy szedł Marsz Niepodległości, zasiadł np. do umieszczenia w sieci wspomnień ze swoich heroicznych lat Polski Ludowej. Jak twierdzi, jej agenci sprowokowali go wtedy do wejścia na wieżowiec i zrzucenia stamtąd ulotek (o nieznanej treści), po czym zejścia z ich częścią w neseserze i dania się na tej podstawie zamknąć na 48 godzin na komisariacie milicji, gdzie chętnie opowiedział, co wiedział – najwyraźniej z nadzieją na zyskanie większego zainteresowania milicji. Ów bohaterski czyn spotkał się z represjami: otóż Daniel Alain Korona został potem uwięziony. Wprawdzie tylko w kraju, bo zabroniono mu korzystania z paszportu, ale zawszeć to. O tym, że zaraz po uiszczeniu mandatu, który potem zresztą zwrócili mu możniejsi koledzy z opozycji, odzyskał zabraną mu wolność podróży, już nie wspomina. Dzieli się jednak z czytelnikami (albo tylko kumplami) gorzką refleksją, że oto pewne pismo kończy dziś ubecki plan dokuczenia mu. Gratulacje, rozumienie świata miał Pan i ma Pan, Panie Danielu Alainie Korono, iście bohaterskie i wprost odkrywcze. Jedno, co może Pan zrobić, to zwrócić się o lustrację, co już wielokrotnie postulowaliśmy. Może inni pomogą Panu coś zrozumieć?
Kończ waść, wstydu oszczędź (to już oczywiście wezwanie do szefa Daniela Alaina Korony, chyba ktoś go postawił i trzyma w roli prezesa?), wszak są granice cierpliwości interlokutorów takiego speca od handlu zbożem i kształtowania opinii, jak Daniel Alain Korona. Są też granice braku powagi szefa bądź co bądź spółki państwowej, jaką jest Elewarr. Spółka powinna służyć rolnikom, a nie być trybuną do roztaczania chorych wizji, przy mieszaniu obszarów prywaty i państwa, a także przy wykorzystywaniu do załatwiania własnych spraw państwowej spółki i jej strony internetowej – dodatkowo przy przemieszaniu tych obszarów także na własnej stronie internetowej. Czy nikomu z KOWR nie przeszkadza takie używanie i wykorzystywanie państwowej spółki przez jej szefa? To nie służy powadze Elewarru, a także jej sukcesom rynkowym. No chyba, że to indolencja prezesa jest wygodna – i jeszcze posłuży.
Czekamy teraz na informację o sukcesie finansowym Elewarru. Pan prezes zapomniał go ogłosić, a warto powiedzieć, jak wielkim wyczuciem sytuacji rynkowej się dysponuje, kończąc rok z zyskiem niższym niż wpływ ze sprzedanej części Elewarru i rozwiązanych rezerw. Ale o tym – innym razem.
Chętnie poczytamy na stronie Elewarru coś ciekawszego, oprócz komunikatów chroniących stołek prezesa przed poprzednim prezesem.
Aaa, jeszcze jedno. Szanowny Panie Prezesie, jak będzie Pan zasięgał opinii szefa o własności poczynionych przez Elewarr podczas jego imprez zdjęć i praw autorskich do nich, proszę zapytać o możliwość korzystania (z podaniem źródła) z dokumentacji imprez organizowanych przez spółkę państwową, przekazywanej w publikacjach i zamieszczanej na jej stronie internetowej. A może dowie się Pan i o tym, co powinno się zamieszczać z takich imprez – i nie tylko z nich – na oficjalnej stronie firmy? Wszak zatrudnia Pan (za pieniądze podatników) rzecznika prasowego i liczne grono prawników.
Czyżby za późno było na kształtowanie osobowości i budowanie własnej tożsamości, prowadzone zamiast zarządzania spółką?
Komentarze