Wczoraj podczas obrad sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi minister Marek Sawicki powiedział, że państwo nie rekompensuje suszy, ale pomaga w związku z suszą. Realna jest pomoc unijna po suszy dla Polski, Austrii i Rumunii - zapewnił.
Posłowie przedstawili oczekiwania zgłaszane przez rolników podczas spotkań poselskich, związane z sytuacją na rynkach rolnych i z suszą.
Jak mówił w odpowiedzi minister Sawicki, tak jak posłowie, „jako polityk, poseł i rolnik” też by chciał, żeby rolnicy nie musieli za nic płacić, co jest związane z kosztami, a wszystko to mieli zagwarantowane przez państwo.
- Żeby państwo gwarantowało składki na ubezpieczenia przynajmniej w 95 procentach, wtedy może na 5 proc. dopłaty rolnicy by się zgodzili, żeby nie było opłat nasiennych, żeby nie było żadnych kwestii związanych z obciążeniami podatkowymi – wyliczał minister. - To wszystko też bym chciał. Tylko problem polega na tym, że nas rolników jest już troszkę za mało.
Minister przypomniał, że złożył 17 wniosków w sprawie kar za przekroczenie kwot mlecznych i zaapelował o „merytoryczne odnoszenie się do dyskusji”. Jak stwierdził, „przed suszą poprawiliśmy nieco system ubezpieczeniowy” – zwiększając możliwość dopłat do ubezpieczeń i ułatwiając ich zawieranie producentom warzyw. Jest złożony kolejny projekt, dotyczący systemu pakietowego zawierania ubezpieczeń. Jest też projekt Funduszu Stabilizacji Dochodów Rolniczych – ze strony organizacji rolniczych jest jednak warunek: system powinien być finansowany z budżetu państwa. Podobnie jest z ubezpieczeniami: 3,5 mln ha z 14,5 ma ubezpieczenia. Tymczasem jest to wymagane, aby można było pomóc po suszy.
- Bo nie stać państwa na rekompensaty. Stać na pomoc. I w zależności od tego, jak ostatecznie oszacujemy i jaka będzie ostateczna wielkość, zobaczymy, jaka ta pomoc ostatecznie będzie – mówił minister i dodał, że ubezpieczenie od co najmniej jednego z ryzyk jest wymaganiem niezbędnym, związanym z unijnymi warunkami udzielania pomocy przez państwo. - (…) Pomoc publiczna, której udzielamy, ma określone obwarowania. Tak samo ma to obwarowania 30-procentowe. Już chyba czwarta instrukcja wyjaśniana, poprawiana, upraszczana, tak, żeby do każdej komisji dotarło, że jeśli jest produkcja zwierzęca, to w produkcji zwierzęcej nie liczymy tak, jak do odtwarzania produkcji po katastrofach klimatycznych wartości stada, żeby udowodnić, że mamy 10 tys. złotych straty, tylko liczymy wartość produkcji. Jeśli policzymy za trzy lata wartość produkcji i wartość produkcji w tym roku, jeśli chodzi o mleko, to już mamy pewne różnice w wartości produkcji. Ponadto jeśli się odejmie konieczność zakupu pasz, wartość zakupu tych pasz, to zupełnie inaczej ten protokół wygląda.
Jak dodał minister, on nie powołuje komisji, powołuje je na wniosek wójta wojewoda, ale są one miejscowe, doskonale wiedzą, gdzie i w jaki sposób wystąpiła susza.
- Ja akurat tym komisjom nie mam prawa nie wierzyć. Ja ich pracę bardzo wysoko cenię, i wiem, że to są to najlepsze wskaźniki, niezależnie od tego, jakie ma oceny IUNG, jakie mają oceny satelitarne, bo taki pomiar również jest robiony satelitarnie dla Europy i takie mapy są tworzone. To nie jest tak, że nikt nas nie kontroluje. Więc chcę powiedzieć, że czekam na te ostateczne meldunki.
Obecnie jest 200 komunikatów komisji na 1 mln 900 tys. ha objętych suszą. Jak podkreślił Sawicki, nie spodziewa się, aby protokoły te mogły być podważane czy odrzucane. Natomiast wymóg wykazania 30 proc. strat jest niezbędny do udzielenia pomocy publicznej. To wynik tego, że wiele państw ma doskonale funkcjonujące systemy ubezpieczeń i spółdzielczość rolnicza, która doskonale rozwiązuje problemy za rolników i oni nie chcą tego wsparcia.
- Ja powiem tylko tyle. Niemcy mają ponad 300 mln zwrotu za przekroczenie kwot. I Niemcy nie chciały żadnej pomocy, żadnej pomocy w tym zakresie. Oni mówią: nasze zakłady przetwórcze są gotowe do tego, żeby udzielić rolnikom pomocy, wsparcia, i nie ma tu żadnego kłopotu.
Jak dodał, trzeba więc w sprawie pomocy rozmawiać także z zakładami mleczarskimi. Oferowały nawet 2,20 za litr mleka i zachęcały rolników do zwiększenia produkcji.
Uznał też, że nie chce rozszerzać tematu o kwestie dyplomacji, bo ta obejmuje nie tylko rolnictwo i przerodzi się to w niepotrzebną dyskusję polityczną, a lepiej zastanawiać się, jak pomóc rolnikom. Po suszy zaproponowano pomoc typową, potem z budżetu wydzielono tyle, ile było można.


Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (5)